Miały być klamerki...

Ale może zacznę od początku:) Wybrałam się dziś do kina z Maćkiem i jego znajomymi na film „Larry Crowne”. Bardzo polecam! Uśmiałam się nie tylko ja:) Film prawdziwy, bo jak wchodzę do sali uczyć studentów, to mają te same miny na twarzy co w filmie:P

A w drodze do kina dostałam telefon, że przyszła do mnie paczka! Spodziewałam się tylko jednego – klamerek od misia-be. Sylwia, pod klamerkowym postem zaproponowała mi kilka klamerek do mojej kolekcji, na co ja się chętnie zgodziłam, bo w końcu klamerek nigdy dość:D Mama z wrażenia zaczęła otwierać paczuchę, ale jak zobaczyła, że tam nie tylko klamerki się znajdują to szybko przestała. No i ja jak na szpilkach później siedziałam w kinie!!!!!!! Sylwia, masz mnie na sumieniu:P

A oto co skrywała paczucha!

Chyba nikogo nie zdziwi, że najbardziej przypadła mi do gustu...

klamerka z heksą:P

Reszta klamerek też niczego sobie i misia-be miała rację, nie mam takich. Tzn. nie miałam:D

A o takich wielkoludach to nawet nie wiedziałam, że istnieją:P

Poza klamerkami do paczuszki zaplątał się też naparstek do mojej “małej” kolekcji:D

Oraz bucik dla Matkasa! Tym mnie chyba najbardziej zszokowałaś! Mama dziękuje, a ja zdradzam, że bucik już wisi na ścianie z resztą kolekcji:)

Sylwia, dziękuję Ci raz jeszcze! Wiele radości nam sprawiłaś:) Ale tego kina Ci nie wybaczę:P

 

Miłego weekendu! Może wreszcie przestanie padać:)

 

damar5 – Dana, ja już się normalnie boję pokazywać cokolwiek na blogu, bo Ty mi chcesz wszystko kupić:P

Iwonka – Wpisów kolczykowych na tym blogu to już było pełno:P Ale kolejne w planach:D Ile mam? Kilka setek pewnie. W przyszłym tygodniu biorę się za porządki to może uda mi się zebrać wszystkie puszki z kolczykami i policzyć.