wtorek, 1 września 2020

Dwudziestolatek :)

Jesień już zawitała do Holandii, więc czas na jesienny hafcik, który machnęłam w maju :)
Zaraz po męczącym i rozczarowującym Morning Lake (tu) był miłą odmianą!

Daydreams - Autumn Charm !


Jeden z pierwszych zestawów kupionych w Stanach. Na pewno zobaczyłam go w czasie pierwszej wizyty w Michaelsie w 2008 roku. Czy go wtedy kupiłam, czy w czasie kolejnych odwiedzin, już nie pamiętam, ale wymęczony i przeceniony wisiał na haku :P

Kolejny staroć, z 2000 roku. I chyba już bez pikselozy, co Olu? :P


Właściwie to miałam do niego dwa podejścia. Pod koniec 2019 roku wyjęłam go z kartonu, rodzieliłam muliny i jak spojrzałam na wzór to mi przeszło... Nie chciało mi się liczyć xxx, gdzie zacząć, etc. Bałam się jak go oprawić, dwie szybki, mulina i nie byłam pewna czy podołam. Ale jak zobaczyłam motylka u Dany to stwierdziłam, że jak Dana dała radę oprawić w dwie szybki to i mi się uda :) Dana, dzięki za wirtualnego kopa w dupę!

Haftowałam kilka dni, bo akurat miałam sporo pracy, ale przyjemnie było i z każdym xxx sobie wdychałam, jak łądnie wychodzi. Kocham takie motywy jesienno-liściaste!


Tu jeszcze same xxx i ///, czyli widok jakbym zdjęła bryle :P


Kilka kresek i już widać różnicę!







No a później z rozpędu go oprawiłam. Trochę zabawy było z wycinaniem kanwy z haftem, drugiej kanwy na tło i wiązania sznurków/muliny, co by się wszystko kupy trzymało.



Wszystko trzyma się na sznurkach, nic nie kleiłam. Cud po prostu :P







Na zdjęciu zestawu możecie zauważyć, że szkło trzyma się tylko na dwóch górnych "linkach", od siebie dodałam jeszcze dwie dolne. Bałam się, że nie będzie się trzymało kupy i będę zbierać szkło z podłogi...


Na stole wszystko ładnie wygląda... W weekend jak cykałam zdjęcia padało, więc sesja tematyczna domowa :P


No i przyszedł czas na test ścienny....


Wisi i nie spada!!!!!!!!!!! JUPI!!!!!!!!!!!!!!


Cudny jest! Pomimo, że taki stary :P


Kolejne Daydreams czekają na sesje zdjęciowe :)

Rodzinka w sobotę nad ranem mnie opuściła. Nasze tegoroczne wakacje w Niderlandach trwały 7 tygodni i było fajnie, pomimo 3 pór roku :) Jak przyjechali w połowie lipca to było zimno, wiosennie, później nastały nieziemskie upały, a na koniec przyszła deszczowa jesień. Długie weekendy wykorzystaliśmy na dalsze i bliższe wycieczki po Niderlandach i poniedziałkowe zakupy i zwiedzanie Niemiec. Codziennie miałam pyszny obiad podany i pomimo siedzenia przy turystycznym stole i pracy przy wiatraku w sypialni przez 3 dni w tygodniu, było super :) Grecja nam w tym roku nie była dana, ale Holandia też jest piękna i ludzie tu są szczęśliwi, więc atmosfera łatwo się udziela nawet jak leje :D
Teraz tydzień pracy, a w weekend ruszam Strzałeczką do Katowic. Czas pomieszkać chwilę u siebie. Materac już na podłodze na mnie czeka :) 5 lat po zakupie własnego M nie mogę się doczekać na te noce na podłodze :) I będę mogła sama wybrać co kupić, poskładać meble i popracować z własnego M :) WFH (work from home) rządzi :P Do sklikania ze Śląska !!!!!!!!