Ostatnia robótka przed wyjazdem. Kokardka, o którą Matkas dość długo prosiła. Ale jest i już niedługo będzie w jej łapkach:) Tak jak Matkas chciała – mała, nie na białej kanwie, czerwona i oprawiona w wybrany przez siebie wisiorek:) Nieskromnie powiem, że wyszła idealna!!!!!!!!!
Tym razem nie dawałam filcu, bo Monako jest dość „mięsistym” materiałem.
Dla porównania jaka mała jest kokardka, zdjęcie z poprzednimi wisiorami.
Po południu “kopnęłam” się z Czerwonką ostatni raz po kampusie. Żonkile i magnolie już przekwitły, tulipany powoli też już przekwitają, ale trochę zdjęć zrobiłam:)
I koń dla Osobistego Ojca!
Jutro o 13 wychodzę z jednego domu, a we wtorek przed 15 będę już pewnie w tym najwspanialszym domu w Katowicach:)
Dziękuję za komentarze!
Dziewczyny, a teraz znikam! Ostatnio tyle wpisów naprodukowałam, że macie co czytać i komentować:P Nie liczcie na wpisy w czasie moich wakacji:P Żegnam w rytmie naszego wakacyjnego przeboju i do „zobaczenia” po moim powrocie! Udanych wakacji wszystkim życzę!
Przynajmniej dla mnie. 2 lata temu dodatkiem do Cross Stitchera był zestaw do zrobienia filcowego igielnika. Już wtedy miałam ochotę spróbować coś takiego zrobić. Jak to zwykle u mnie bywa, wszystko co mi się podoba musi swoje odczekać:P
Nie miałam za bardzo pomysłu na moje dwa krateczkowe serduszka. Matkasowi się nie podobały, bo je wyhaftowałam na białej kanwie. Choć do teraz nie wiem dlaczego wybrałam biały badziew:P Myślałam, myślałam i przypomniałam sobie o tym filcowym igielniku!
Często korzystam ze znikającego mazaka i jak sobie nim mazałam po sercach stwierdziłam, że jasnofioletowy filc będzie do nich idealnie pasować:)
Filcu mam w domu sporo:P, więc w środę na szybciutko powstał igielnik:) Może nie jest idealny, ździebko krzywy wyszedł, ale mnie się podoba:) I Matkasowi też! Jak tylko jej pokazałam zaczęła tak szczerzyć zęby, że dostała go bez okazji:D A miał być mój, bo jej się biała kanwa nie podobała:P
Jak widać przyszyłam fioletowe serduszko z przodu:)
A z tyłu nieco ciemniejsze i większe, ale też fioletowe serduszko:)
Igielnik wyszedł mały – 5cm x 5cm, czyli taki jak lubimy z Matkasem:)
I tym sposobem kolejna nowa rzecz z listy do wyhaftowania została odhaczona:)
Na koniec jeszcze kilka zdjęć z dzisiejszego „spaceru” z Czerwonką:)
Moje ukochane niezapominajki!
O wiele mniej efektowne bzy rosną za schodami do mojego apartamentu, ale jak wracam wieczorem do domu to pachną zabójczo!
Matkas, na koniec jeszcze coś dla Ciebie:)
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze:)
4.mar.chewka – Ewa, te piosenki kojarzą mi się z naszymi wakacjami, nie tylko we Włoszech:) Wiele lat temu w pierwszym hipermarkecie otwartym w Częstochowie kupiliśmy kasetę magnetofonową z przebojami włoskimi i przez wiele lat jej słuchaliśmy. Pamiętam jak tylko weszliśmy do sklepu i usłyszeliśmy muzykę. Tata podszedł do obsługi i powiedział, że kupujemy kasetę, która właśnie leci:D Te piosenki znam na pamięć i ile razy ich słucham to mam przed oczami wiele pięknych miejsc:) Ja nawet nie wiedziałam, że to Drupi jak ich szukałam na youtube. Jeszcze w domu mam tę kasetę i pewnie będę jej słuchać aż się nie popsuje:P Teraz jak już w samochodzie mamy odwtarzcz CD to mama kupiła płyty Sierockiego z przebojami włoskimi i też ich lubimy słuchać, choć niektóre melodie są dla nas zupełnie nowe.
labores – A nie mówiłaś:P Ale cieszę się bardzo, że Ci się spodobał Hitch:) Ostatnio byłam na „Warm Bodies” i mi się podobało. Pisałam zresztą na blogu. Kolejna część Hobbita w grudniu i na pewno idę do kina, bo do dziś co w tv leci LOTR to oglądam i Hobbit, choć nieco inny też mi się podobał:)
Kolejne małe hafciki doczekały się oprawy. A właściwie to od nich zaczęłam wtorkowy twórczy wieczór:P Niby nic skomplikowanego, a jak fajnie zobaczyć swoje hafty w ramkach a nie w worku:P
Zaczęłam od najprostszej pracy, czyli biedronki:) Matkas szykuj się do wbijania gwoździa w kuchni:D Może się ktoś obrazi, ale zawsze mnie śmieszy jak czytam, że z powieszeniem pracy na ścianie czeka się na męską siłę:P Jednym z moich pierwszych zakupów w Stanach była walizka z narzędziami:) Ociec mnie namówił, dumna jechałam z nią busem do domu i do dziś jej zawartość jest często używana:) Czerwonka wie, żeby się mnie nie bać jak się do niego zbliżam z narzędziami:) Matkas też wie, gdzie tata trzyma domową skrzynkę z narzędziami i jak trzeba to sama działa:)
Później zabrałam się za magnesiki! Tym razem hafciki są moje, więc pod siebie dobierałam ramko-magnesy:) Matkas, mam nadzieję, że znajdzie się jeszcze trochę miejsca na naszej domowej lodówce:)
Zezok trafił do zielonej rameczki. Ale lepiej mu się z bliska nie przyglądać, z daleka jednak jest bardziej znośny:P
Dzwonki idealnie wpasowały się w owal.
A kwiotek trafił w granacik, choć wahałam się czy nie dać go do niebieskiej ramki, takiej samej jak dzwonki tylko okrągłej. Ale niech każdy ma inny kolor, a co!
Kolejne prace następnym razem!
Matkas, kolejne dwie piosenki dla Ciebie:) Grecję kocham, ale włoska muzyka bardziej mi podchodzi niż grecka.
Dziękuję za komentarze! :) GC mi się nagrzał, więc mykam do labu:) Miłego dnia!
zimna29 – Choinka stoi u mnie cały rok, więc nie widzę problemu:P A tak na poważnie to w laboratorium w moim ośrodku zdrowia rzeczywiście mają całoroczną choinkę:) Zmieniają tylko ozdóbki zależnie od pory roku. To się nazywa polot, a nie idiotyczne podążanie za kalendarzem:P
Wiem, że święta już dawno za nami, ale dopiero we wtorek udało mi się wykończyć kuraki i kaczuchy:P Wizja z głowy idealnie odtworzona! Jak widać pobawiłam się nieco moimi nowymi nożyczkami w ząbki:D
Ta kaczucha to ulubienica Matkasa:D
I wszystkie 4 razem:) Te hafciki też powstały specjalnie dla Matkasa:) Oj, wykańcza mnie kobieta, że hej:P
Wczoraj dalej robótkowałam:) Ale o tym w następnych wpisach!
Ostatnio słucham włoskich przebojów, które kojarzą mi się z naszymi wakacjami, a zwłaszcza długimi godzinami w samochodzie z przeczepą za tylnią szybą:)
Dziękuję za wszystkie komentarze:)
Katarzyna G – Kasiu, przeczytaj jeszcze raz pierwsze zdanie we wczorajszym wpisie:P Ja też robotkuję tylko wieczorem czy w nocy.
pinesska44 – Elfiki są z Cross Stitch Crazy (nr 161 – 173).
edytag74 – Też wolałabym, żeby kratka była w mniejszym rozmiarze, ale koniecznie musiałam ją wypróbować, więc skończyło się na wisiorach a nie wisiorkach:P
Hafty i Pasje Violi – U mnie też nie ma w sklepach stacjonarnych kanw w kratkę. Kupiłam je na joann.com.
Miałam wczoraj bardzo robótkowy wieczór. Natchnienie mnie dopadło i wykończyłam sporo hafcików:) Dziś będę kontynuować! Oczywiście nie pokażę Wam wszystkiego od razu:P
Jak ostatnio pokazywałam moje małe hafciki (tu) to kilka z Was miało pewne podejrzenia co do wykończenia. Hmmm, chyba tego się nie spodziewałyście:P
Tak jak ja kocham haftowane kolczyki, tak Matkas najbardziej lubi haftowane wisiorki. I to właśnie dla Matkasa zrobiłam wczoraj dwa wisiorki, a może wisiory? Średnicę mają 4cm, więc dosyć spore jak na mnie.
Łącznie ponad 60 zdjęć zrobiłam, żeby uchwycić krateczkowy wzór na kanwie:( Niestety krateczki od DMC nie są fotogeniczne i tylko na tle kanwy nieco je widać.
Matkas sama sobie wybrała różową krateczkę pod krokusik.
A ja dorzuciłam żonkil na niebieskiej krateczce.
Wyszły super:) A co, skromna nie będę, bo jestem więcej niż zadowolona! Na razie „łyse”, bo Matkas sobie sama wymyśli na czym je zawiesić:)
Dziękuję za wszystkie komentarze pod adresem elfików:) Jak wiele z Was zauważyło, elfików sporo po sieci krąży, ale mi chodzi o kolejne kalendarzowe elfiki, a nie wszystkie jakie kiedykolwiek się pojawiły.
Dokładnie tydzień temu, w poniedziałek skończyłam haftowanie ostatniego elfika z mojego kalendarza! Cieszyłam się strasznie, bo choć małe i szybkie w haftowaniu to już mi powoli zaczynały zachodzić za skórę:P Skubańce jedne:P
Oto i czternasty elfik! Bardzo amerykański, choć z z brytyjskiej gazetki:D
To jeszcze dla przypomnienia pozostałe 13 elfików. Tym razem już wg kalendarza, a nie mojej kolejności haftowania:P
I cała gromadka razem!
Jeśli pojawią się nowe elfiki na pewno je wyhaftuję:) Szkoda, że nie ma jakiegoś specjalnego na wielkanoc czy walentynki. Jakbyście znalazły jakieś inne elfiki, dajcie znać! :)
Elfiki na oprawę jeszcze chwilę muszą poczekać. „Ramki” już mam, ale stwierdziłam, że oprawię je w Polsce, żebym nie musiała się martwić czy się nie popsują w podróży. Także będziecie musiały nieco poczekać na końcową prezentację:P
Pogoda dalej nas rozpieszcza:) Właśnie dochodzi 22, a na termometrze 70F (czyli 21C). Przez weekend wystawialiśmy z Czerwonką pyszczuchy do słońca i teraz oboje jesteśmy czerwoni:) Nie wiem dlaczego, ale najbardziej opaliłam sobie lewą rękę:P Oj, nie ma większej przyjemności niż minimum 20km pedałowania w pełnym słońcu i z wiatrem we włosach:)
Dziękuję za wszystkie komentarze:) Nieźle się pośmiałam czytając je:D
Co do rozdania dyplomów. Nie wiem jak to jest z licencjatami, ale jeśli chodzi o magistrantów i doktorantów to już wyjaśniam. Ceremonie rozdania dyplomów odbywają się dwa razy do roku, w maju i w grudniu. Studenci sami decydują, na którą ceremonię się zapisać. Powinno to być niedaleko obrony, ale niezawsze tak jest. Znam osoby, które „maszerowały” pół roku czy rok wcześniej. Czasem chcą po prostu iść ze znajomymi, którzy się obronili wcześniej a czasem po prostu obrona się tak opóźnia. „Dyplomy” znadują się w wielkim pudle i wszystkie są te same, więc nie ma problemu ze sprawdzeniem, czy trafiają do właściwych rąk. I dzięki temu 2,5h ceremonia nie trwa dwa razy tyle:P Taki jest przerób, że podchodząc do pani rektor podaje się kartkę z imieniem i nazwiskiem i ktoś tam to czyta, żeby się nie było anonimowym. Jeszcze uścisk dłoni pani rektor i chwila chwały za nami:P A pani rektor od czasu do czasu dezynfekuje łapki płynem:P Kartki nie są tak zupełnie puste, bo jest na nich napisane kiedy i gdzie można odebrać swój dyplom. Większość ludzi opuszcza nasz uniwersytet niedługo po rozdaniu dyplomów, więc po prostu dyplom dostaje pocztą. Zresztą wydaje mi się, że drukują je sporo po rozdaniu. Na ceremoni nikt nie podrzuca „dyplomów”, raczej rzuca się tymi głupimi kartonikami co je mają na głowie:P I nie wierzcie tak we wszystko co oglądacie na filmach czy serialach. Sporo z tego to nieprawda.
fejferek – Też widziałam w wiadomościach śnieg w Wisconsin, ale do nas w tym samym czasie dotarło lato:) Kocham długie i upalne lato w Michigan:)