Na dzień dzisiejszy taki jest wynik zmagań z moim jedynym UFOkiem. 6 kotów wyhaftowanych, 6 kotów plus napis czeka na wyhaftowanie. Dziś w ciągu dnia skończyłam listopadowego kotka. Kurka, jakoś dziwnie haftowało mi się w świetle dziennym:P Odzwyczaiłam się i najchętniej włączyłabym lampkę:P
Kanwa nieco pognieciona, ale prasować będę jak już skończę cały kalendarz. Dla małego przypomnienia – kanwa 18ct Charles Craft, kolor owsiankowy, dwie nitki muliny DMC.
Wczoraj wieczorem kotek był rozmazany:P
Dziś już się do mnie uśmiecha:) Słodki jest:) Taki grubasek, aż szkoda że nie można się do niego przytulić:P
Mordka mu się uśmiecha:D
No ale co się dziwić, jak ma w łapce takie duże zimne ognie:D (Wiem, że kilka dziewczyn na swoich blogach zastanawiało się, co też kot trzyma w łapce, ale wg legendy są to zimne ognie.)
Jestem z siebie strasznie dumna, bo to pierwszy kot, w którym ani razu się nie pomyliłam! Wszystkie krzyżyki są wg schematu! To mój wielki sukces:P Backstitche też w wiekszości wg schematu, poszalałam tylko z szalikiem, ale tu nie robi to żadnej różnicy.
Gdyby nie napis, można by powiedzieć, że jestem na półmetku:P
Już sama straciłam rachubę, ile lat je haftuję. Zdaje mi się, że 3 lata:( Plan mam taki, że chcę je skończyć do końca mojego pobytu w Stanach, więc czasu coraz mniej:P
Ostatnio znowu pełno śmieciuchów było na blogach:P Nadal nie rozumiem idei TUSAL, bo jak można zbierać śmieci przez rok:P Ktoś mi kiedyś tłumaczył, że jak nie TUSAL to nitki w całym mieszkaniu. To ja się z Wami podzielę moim sposobem na śmieci. Zawsze mam w zasięgu ręki tymczasowy śmietnik. Zwykle wypróżniam go przed pójściem spać, tym razem na potrzeby zdjęcia nie opróżniałam go przez 3 dni. W Katowicach moim śmietniczkiem był drewniany kieliszek na jajko, tu jest to zamykanie metalowego pudełeczka. Polecam – sprawdza się idealnie:D
Kolejny kot mam nadzieję, że pojawi się w sierpniu. Teraz jednak zabieram się za priorytetowy projekt, do którego zostałam nieco przymuszona, ale o tym innym razem. Powiem jedno – cieszę się cholernie na to coś:D A tak wygląda mój warsztat pracy – mulinki, kanwa, którą muszę przyciąć na wymiar, ukochane włoskie nożyczki, igły i śmietniczek:) Wiem, że sporo tych mulinek, ale obrazek wcale nie będzie wielki.
W tv dziś wszystkie części Matrixa, więc “podkład” pod haft idealny:D Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam haftować przy filmach, które widziałam już tyle razy, że nie muszę za bardzo śledzić akcji i wystarcza mi podniesienie wzroku na ekran w ulubionych momentach:D
Udanej niedzieli!!!!!
svea1 – O przemycie jeszcze będzie na blogu:P A za życzenia dziękuję, choć tak co roku świętuję imieniny, że w tym roku zdziwiłam się, że rano rodzice zaśpiewali mi na skypie sto lat:P
paga-tek – I właśnie to mnie motywuje do xxx!
haftyska – Ogólnie to amerykańskie gazetki sporo się różnią od brytyjskich, polskich czy włoskich. Zawartość jest taka typowo amerykańska, czyli są motywy narodowe plus sporo samplerów w takim specyficznym stylu – z wieloma napisami po angielsku. Ostatnio pokazywałam numer specjalny Just Cross Stitch, a nie taki zwykły. Te specjalne numery halloweenowe to są najlepsze jakie w ciągu roku wychodzą:) Zwykle jest tak, że czy chodzi o Just Cross Stitch czy podobne Cross Stitch & Needlework, to na okładce są właśnie najciekawsze projekty z danego numeru. Wg mnie reszta jest często niewarta zakupu. Dlatego też amerykańskie gazetki kupuję raz do roku, jak się pojawiają wydania jesienno-halloweenowe, a czasem i na bożonarodzeniowe się skuszę. Sama musisz podjąć decyzję, czy chcesz prenumerować czy nie. Moim zdaniem najlepsze gazetki na świecie wydają Włosi – Susanna to mój numer 1! W bocznej szpalcie mam linki do stron www obu amerykańskich gazetek, więc możesz zobaczyć jakie wzory są w najnowszych numerach.