Na specjalne życzenie ... z minionej epoki, moje kolejne hafciki z zestawów Vervaco!
Lucka pchała się na zdjęcia z "przodkami" tak bardzo spodobały się jej 3 misiolki :)
Stare zestawy Vervaco kupiłam na dniach otwartych pasmanterii w Oldenzaal, jakoś na początku tego roku.
Tak mi wpadły w oko, że tylko kilka miesięcy czekały na wyxxx. W maju zabrałam się za nie i przed wyjazdem na wakacje w czerwcu już były gotowe :)
Jedyne co w nich zmieniłam to ilość nitek, w oryginale miały być 2 nitki muliny na kanwie 18ct, ale wyszyłam pojedyńczą, bo chciałam, żeby były delikatniejsze.
W grudniu trafiłam w pasmanterii w Winterswijk oryginalne rameczki, więc z oprawą nie miałam problemu.
Cudniaste są! A jaka Lucka zadowolona :] Tylko powoli zaczyna mi brakować miejsca pod ścianą na oprawione hafciki :D:D:D
A jutro znowu jadę do Polski. Tym razem na 2 tygodnie! W tygodniu będę w fabryce w Gorzowie, ale na przyszły weekend jadę do Katowic :)
Do sklikania po moim powrocie!
poniedziałek, 30 września 2019
niedziela, 22 września 2019
Na grzyby :)
Moja ulubiona pora roku właśnie się zaczęła, choć przynajmniej w Holandii bardzo słonecznie i ciepło. Weekend był cudowny i z niego korzystałam. Od jutra jednak ma zacząć padać...
A dziś jesienny hafcik, który xxx na przełomie marca i kwietnia tego roku. Trafiłam go przypadkiem w pasmanterii w Spakenburgu i pomimo, że najpierw kupiłam dla samej ramki, która była w cenie, to w końcu stwierdziłam, że wyxx i oprawię jednak grzybki :) Zakup z zeszłego roku.
Jak widać to zestaw Lanarte z kolekcji wzorów Marjolein Bastin.
Nie wiem jaki to materiał, ale xxx się bardzo przyjemnie i nawet niewiele pomyłek było.
A backstitchy jeszcze mniej, tylko kilka kresek w liściu i w dużym grzybku.
A dziś jesienny hafcik, który xxx na przełomie marca i kwietnia tego roku. Trafiłam go przypadkiem w pasmanterii w Spakenburgu i pomimo, że najpierw kupiłam dla samej ramki, która była w cenie, to w końcu stwierdziłam, że wyxx i oprawię jednak grzybki :) Zakup z zeszłego roku.
Jak widać to zestaw Lanarte z kolekcji wzorów Marjolein Bastin.
Nie wiem jaki to materiał, ale xxx się bardzo przyjemnie i nawet niewiele pomyłek było.
A backstitchy jeszcze mniej, tylko kilka kresek w liściu i w dużym grzybku.
Oprawiłam w ramkę dołączoną do zestawu, ale naklejki już nie przyklejałam, bo mi się nie podobała:P
Ślicznie wyszło :) Oprawiłam od razu, więc od kwietnia grzybki cieszą moje oczy :)
Nie umiem robić artystycznych sesji, ale dziś coś popróbowałam z lampkami z Action ...
Resztki trafiły już do Pani Neli i jestem ciekawa czy ona a może Dana wyhaftują swoje grzybki?
Niedawno widziałam na marktplatz kolejny zestaw z tej samej serii, z muchomorami, ale niestety był już zarezerwowany :(
Też fajny, także jakbyście gdzieś go widziały albo przynajmniej trafiły na wzór, to dajcie znać!
Miłego tygodnia i jak najszybszego nastania weekendu :)
Dziękuję za dwiedziny i komentarze! Od niedawna odpowiadam na Wasze komentarze w komentarzach, także zaglądajcie i czytajcie :)
wtorek, 17 września 2019
Koniec rozrywek :(
Czas wracać do pracy, kolejny urlop w grudniu jak rodzinka przyjedzie do mnie na święta :)
Dwa tygodnie szybko minęły i od soboty jestem już z powrotem w Holandii...
Delegacja bardzo udana i na pewno nie jest to moja ostatnia wizyta w Gorzowie w tym roku :)
A do Gorzowa "leciałam" przez Berlin, więc na lotnisku Tegel kupiłam sobie małą pamiątkę. Może przy następnej okazji pozwiedzam miasto, bo jeszcze mnie tam nie było.
Tydzień w Katowicach minął ekspresowo, prawie wszystko z listy do zrobienia odhaczone i rozrywek też nieco było. Byłam w kinie na dwóch polskich filmach - "Na bank się uda" oraz na "Polityce". Pierwszy był fajną komedią z moim ulubionym Marianem Dziędzielem, a drugi niestety smutny, ale miejmy nadzieję, że w październiku coś się zmieni....
Zakupów, jak zwykle u mnie, nie mogło zabraknąć, tych sklepowych jak i we własnym garażu. Przywiozłam ździebko hamerykańskich zapasów do xxx, ale te będę pokazywać jak już zamienią się w gotowe hafty :)
Byłam w Katowicach w kilku empikach, ale jak zawsze najlepiej zaopatrzony jest ten na splunięcie od Rodzicków czyli w Silesia City Center. Udało mi się załapać na ostatnie zestawy drewienkowe :)
I mogłam pomacać zestawy podobne do tych, które kupowałam w Stanach.
Skusiłam się tylko na serduszko, bo najbardziej w moim stylu :)
Ze względu na zakładki kupiłam gazetkę. I zdziwiłam się, że tylko jedna angielska była w całych Katowicach. Jedno jedyne rozpakowane z folii Cross Stitch Crazy, bo ktoś "przygarnął" dodatek :( Czy już nigdzie nie można w empikach kupić gazetek z UK????
Akurat dzień przed przyjazdem do Katowic w kioskach pojawiło się Zwierciadło z "haftowanym" kalendarzykiem. Ach te koliberki! Przypominają mi Brazylię :)
Na koniec trafiłam jeszcze do mojego ulubioneo sklepu, który odwiedzam w Polsce jak i w Holandii, a poznałam i pokochałam w US - TK Maxx! Oj, musiałam się skusić na halloweenowe kubki!!!!!!! Heksa musi mieć z czego pić, nie? :D:D:D
Nie umiałam się zdecydować na jeden, więc kupiłam wszystkie trzy. Zwłaszcza, że moje amerykańskie w większości były tak kiepskiej jakości, że wylądowały na śmietniku w czasie wielkiego pakowania. I brakowało mi przez ostatnie lata popijania mleka z halloweenowych kubków :( Z nimi od razu haftuje mi się lepiej :D
Mykam spać! Do sklikania wkrótce, bo sporo tegorocznych haftów czeka na pokazanie :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)