Czyli niezapominajki:) Moje ulubione kwiatki, zaraz za konwaliami:)
Moja ostatnia xxx praca, którą mogę Wam pokazać. Kolejne już są ściśle tajne:P Kurka, ile ja się z tym haftem namęczyłam!!!!!!! Matkas namówiła mnie, żeby po upominkach wielkanocnych zrobić coś dla siebie i tak z rozpędu zdecydowałam się na zakładkę Michaela Powella. W końcu ostatnio wyhaftowałam serduszka dla Matkasa i Grecję dla osobistego Ojca:) Ponownie skorzystałam z pomysłu Matkasa i zamiast zakładki powstała przywieszka:)
Taśma kremowa, jak przy sercach, bo dalej „walczę” z białą kanwą:P
A dlaczego tak się męczyłam? W Stanach nie ma muliny Anchor, więc musiałam używać zamienników DMC. A to co mi wybrał program, to była tragedia:( Skończyło się na tym, że sama dobierałam kolorki. Przed oczami miałam oryginalne na zdjęciach zakładki damar5. Mój ideał, do którego dążyłam i niestety poległam:( Poza tym haftowałam trzema nitkami a nie dwoma i zamiast w jednym miejscu mieszać dwa kolorki muliny, wybrałam sobie trzeci inny:P Nie mam zdjęcia bez backstitchy, ale zanim je wyhaftowałam to hafcik mi się kompletnie nie podobał:( Ale z każda kolejną kreską milej się na niego patrzyło i dziś jak już jestem po tych wszystkich przebojach przywieszka bardzo mi się podoba!!!!!!!! Boska jest:) A co, dziś nie będę skromna:P
A Wam jak się podoba?
Kończę z Powellem na pewien czas, bo mnie skubaniec wykończył:P
Na koniec jeszcze tulipany z kampusu:)
Powoli wygrzebuję się z sesji – wszystkie 3 zadania domowe oddane, jeden egzamin napisany dziś rano, został mi jeszcze jeden!!!!!! No i jeszcze w ramach rozrywki w czwartek egzamin moich studentów:P Tym razem pani profesor zażyczyła sobie pytania z labu od nas, swoich asystentów, więc coś mało skomplikowanego wymyśliłyśmy z Shalini. Mam nadzieję, że studenci się ucieszą z tego prezentu na koniec:) Szkoda tylko, że będziemy musiały później oceniać ich wypociny:(