Bo czy wodą czy lądem to najważniejszy jest cel podróży – nasza ukochana Grecja:) W tym roku poraz 19 spędzaliśmy wakacje w Elladzie (jak nazywają swoją ojczyznę Grecy). Po zeszłorocznych wakacjach w Katowicach wszyscy w czwórkę wyczekiwaliśmy dnia wyjazdu. Jeszcze na początku roku liczyliśmy, że linie promowe (z Włoch do Grecji) opamiętają się i obniżą obłędnie wysokie ceny, ale niestety nie zrobiły tego. Na szczęście mój tata ostro śledził na forach internetowych relacje z przejazdu drogą lądową i w końcu pokonując niemiłe wspomnienia sprzed lat, wspólnie podjęliśmy decyzję, żeby ruszyć do Grecji przez byłą Jugosławię. Bo w końcu gdzie nam będzie tak dobrze jak w Grecji? :D
Z promów zostały nam w tym roku tylko naklejki na obecnej przyczepie i wspomnienia wszystkich naszych rejsów (kiedyś pisałam o nich tu). Przyczepa nieco przykurzona, ale wszystko się wyjaśni jak zobaczycie, gdzie staliśmy:D
Trasę lądową znamy już od lat, pierwszy raz pokonywaliśmy ją w roku 1990, w czasie naszych drugich wakacji w Grecji, ale pierwszych przyczepą kempingową:) Wtedy jeszcze polską przyczepą z Niewiadowa. Oj, ile wspomnień mamy z naszymi dwoma polskimi przyczepami. Kto to przeżył, ten wie o czym mówię:P Do dziś nie zapomnę widoku liści prześwitujących przez „skorupę” jak się w ciągu dnia próbowało spać w środku, a słońce już na całego operowało. No i to ciepełko w środku, bo polskie przyczepy nie mają żadnej izolacji:P A i jeszcze chmary komarów i innych owadów, bo po co komu moskitiera:P Nie mam zdjęć naszych przyczep przy sobie, bo wtedy jeszcze nie mieliśmy aparatów cyfrowych, ale mniej więcej wyglądały tak. Zdjęcie z neta. Oj, jakie fajne wakacje w nich spędzaliśmy:)
Ostatni raz drogą lądową jechaliśmy do Grecji 14 lat temu, czyli w roku 1998. Była Jugosławia do dziś nie kojarzy nam się dobrze. Głównie z powodu pewnego incydentu w 1990 roku, kiedy to chcieli nas zabić:( Skubańce odkręcili nam koło w przyczepie, które odleciało w czasie jazdy kiedy to wyjeżdzaliśmy z długiego tunelu. Dzięki Bogu tata jechał zgodnie z przepisami czyli 20km/h i pomimo deszczu do dziś jesteśmy wśród żywych. W tym roku też jechaliśmy przez ten tunel (znajduje się w Macedonii). Później jeszcze pokonywaliśmy tą trasę dwukrotnie, w roku 1997 i 1998. Działy się różne niemiłe rzeczy, problemy z tankowaniem, bo pan na stacji nalewał specjalnie z dystrybutora z drugiej strony, żeby nalać tylko pół tego co chcieliśmy, bo myślał, że nie spojrzymy ile nalał, cyganienie na wymianie pieniędzy, idiotyczne opłaty na granicy za ekologię (chyba za oddychanie:P) i odkażanie (czyli spryskanie samochodu i przyczepy białą breją, której później ciężko się było pozbyć), albo strach że nas okradną, bo jakoś nachalnie oglądali nasze rowery na parkingu i odjechali dopiero jak tata wyszedł z przyczepy. „Najlepszą” atrakcją była granica jugosłowiańsko-macedońska. W środku nocy ją przekraczaliśmy, bo przedtem kilka godzin czekaliśmy na przemarsz wojsk do Kosowa i jak rodzice poszli wymienić pieniądze na benzynę, Maciek i ja zostaliśmy w samochodzie. Maciek spał, a ja widziałam jak dwie panie wysiadły z samochodu osobowego dokładnie przed nami, chyba też żeby wymienić pieniądze, a zaraz później pojawił się facet z łomem i otworzył im bagażnik. Na moich oczach je okradał!!!!!!!! Mogłabym tu jeszcze pisać i pisać, ale nie będę Was zanudzać. W każdym bądź razie w tym roku pojechaliśmy jeszcze raz znaną trasą, trasą wiodącą przez Czechy, Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię. I co? Muszę powiedzieć, że byliśmy w wielkim szoku, jak wszystko się zmieniło, zmieniło pozytywnie. Widać, że Serbia dąży do UE. Ludzie na stacjach benzynowych uśmiechnięci, życzą Ci udanej podróży. Na bramkach na autostradzie wszystko oki. A kiedyś strach było dać większą sumę, bo nie wydawali reszty:( Choć obok stała ich policja. No i może wszystko jest już cacy, ale jakoś nadal mamy obawy przed spaniem na ich ziemi i tradycyjnie te ponad 700km po Serbii i Macedonii pokonujemy w jeden dzień.
W podróż wyjechaliśmy 30 maja (kurka, ile czasu już minęło!). Pierwszego dnia przejechaliśmy Czechy, Słowację i wiekszość trasy wiodącej przez Węgry.
W Słowacji zawsze lubię oglądać góry:)
Następnego dnia pobudka wczesnym rankiem, bo trzeba przejechać Serbię i Macedonię, żebyśmy już bezpiecznie spali po greckiej stronie.
W Serbii krajobraz już nieco inny, tu objazd Belgradu.
Do Grecji wjechaliśmy nocą 31 maja. Następnego dnia jeszcze tylko kilka godzin na greckiej autostradzie, która jest puściutka! Prawie żadnego ruchu:P Nie wiem czy ogólnie są unikane, bo pewnie jeszcze nie wszyscy się przekonali do trasy lądowej prowadzącej do Grecji, a może po prostu było jeszcze za wcześnie na jakiś ruch. No i jeszcze jedna ciekawostka – nie ma stacji benzynowych! Ponad 300km przejechaliśmy autostradami i tylko jedna stacji była zaraz obok autostrady, do wszystkich innych trzeba było zjezdzac kilka kilometrów do miasteczek. Chyba nie opłaca się wielkim koncernom stawiać stacji na greckich autostradach:P
Spójrzcie na te góry! Jeszcze inne niż na Słowacji czy u nas:) Uwielbiam te skrajności Grecji – góry i morze! W bonusie macie czoło Osobistego Ojca w lusterku:P Takie już mam miejsce w samochodzie, za tatą:)
Na miejsce dojechaliśmy koło 14. Lygia, czyli nasz mały raj na ziemi:) I tak pusta plaża była prawie cały czas:) Jakby nasza prywatna plaża:D I powiedzcie mi po co nam jakieś hotele, baseny, knajpy, tlumy turystów czy inne atrakcje? Czy do Grecji nie jedzie się na taką plażę i ciepłe morze? Nam niczego więcej poza cieniem nie potrzeba:D
Zdjęć niewiele, bo zdradzę Wam wielką tajemnicę:P Uwiebiam spanie w samochodzie! Rodzinka się ze mnie śmieje, że jeszcze nie zdążymy wyjechać z Katowic, a ja już śpię:P Chyba niewiele się mylą:P
Kończąc dzisiejszy wpis ostrzegam, że jest to tylko pierwszy z kilku jakie planuję odnośnie naszych wakacji w Grecji:) Zobaczycie jak nam dobrze i dlaczego za rok też planujemy tam jechać:D To były nasze 19 wakacje w Grecji, a 11 w tej samej miejscowości:) Kolejne wpisy będą już bardziej zdjęciowe, bo jednak całych wakacji nie przespałam:P
Dzisiejszy post możecie zawdzięczać damar5, która bezczelnie mnie dziś rano motywowała na gg :P Dana, dzięki!
truskawki - Nagrobek jest polimerowy, czyli po prostu z plastiku.
alexls
OdpowiedzUsuń2012/08/03 05:23:18
Na początek podziękuję Danie za skuteczne "zmotywowanie";) A Tobie dziękuję za interesujący wpis. Czekam na następne z niecierpliwością.
Siedzi sobie człowiek w wygodnym krześle, pazurki sobie schną, a na ekranie komputera na dobranoc wycieczka do Grecji! Chyba mi się dziś przyśni ta plaża;)
Dobrej nocy!
Gość: Matkas, *.welnowiec.net
2012/08/03 07:38:39
A ja tam chce juz wrocic - oj, smutno sie zrobilo...Nasza Ellada czyli Grecja jest po prostu boska.....mama
damar5
2012/08/03 07:53:54
DZIEKUJE :)
Troche juz tych opowiesci slyszalam ale jesli Ktos pisze o swoich podrozach ,o samych przygotowaniach do podrozy z taka pasja i tak ciekawie to czy mozna nie domagac sie takiego wpisu???
No i zawsze mozna sie czegos nauczyc albo oczy wybaluszyc ze zdziwienia albo posmiac sie dowoli no i poogladac foty :)
Gory piekne ,lubie na nie patrzec wspinac sie juz niekoniecznie :):) no chyba ,ze to jakis lagodny szlak :)
Ciesze sie ,ze w tym roku dotarliscie bez przygod .Ty w samochodzie spisz a Max wcina kanapki nawet zaraz po sniadaniu hihihihi
Zdziwilas mnie tymi stacjami benzynowymi w Grecji,w/g przepisu powinny byc co 50km ale skoro tam auta wogole nie jezdza to by zapewne zbankrutowali hihi
Jeszcze raz dziekuje i czekam na nastepny wpis :)
Poz.Dana
Gość: chwilotrwaj, *.ip4.artcom.pl
2012/08/03 09:27:36
W Grecji byłam tylko raz. Ale tak zwyczajnie przez biuro. Chętnie bym tam wróciła, ale odstrasza mnie ta długa autokarowa podróż.
truskawki2701
2012/08/03 10:19:21
Zazdroszczę wakacji ;) Chciałabym mieć taką pustą plażę i cieplutkie morze!
haftyska
2012/08/03 14:08:45
oooooo, przygód w podróży to Ci nie brakowało!
paga-tek
2012/08/03 15:08:06
Ale super miejsce, plaza jest cudna :). Pozdrozy z przed lat nie zazdroszcze...
Pozdrawiam
Gość: kasiaparkview, *.play-internet.pl
2012/08/03 18:29:09
No w końcu się doczekałam ;). Przygody rzeczywiście mieliście nieciekawe.
Ja uwielbiam takie samochodowe podróże, więc z zazdrością czytałam listę krajów, przez które przejeżdżaliście. Teraz czekam na więcej fotek z samej Grecji. Już się rozmarzyłam na myśl o błękitnym morzu...
cornelka2
2012/08/03 19:18:01
Ale pięknie ,plaża i czysta woda aż niebieska. To by mi się też podobało tylko nie lubię jeżdzić samochodem ,bolą mnie strasznie nogi mąż jedzie a ja hamuję ma ze mnie ubaw.Pięknie piszesz czyta się z przyjemnością. czekam na ciąg dalszy pozdrawiam
arabeska291
2012/08/03 22:33:09
piękna prywatna plaża :) oj ja też bym tak chciała poleniuchować :)))
Gość: Carse, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/08/04 23:45:52
Oooo... Grecja :D Aż mi się przypomniał mój zeszłoroczny pobyt tam... ale bez takich przeżyć, bo ja ze swoją rodzinką całą trasę pokonałam samolotem. Muszę Ci powiedzieć, że widok Peloponezu z lotu ptaka robi wrażenie...
Ale rozumiem "ból" podróżowania niebezpiecznymi trasami, bo ja w ten sposób jechałam w 1996 roku do Chorwacji... wraki czołgów na trasie, ludzie z bronią i podziurawione kulami ściany domów, w których nikt nie mieszka dawały dużo do myślenia...
Czekam z niecierpliwością na kolejne zdjęcia i pozdrawiam serdecznie :)
Gość: Roland, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/08/30 16:15:57
Super to opisałaś myślę iż znam to z natury pozdrowienia dla ojca zasyła Roland