Nie zaglądajcie nocą...

...na ebay! Bo to się może źle skończyć:P Ostatnio sama zajrzałam i skończyło się okazyjnymi zakupami:P W cenie jednej pary nożyczek, mam dwie!!!!!!!! I to takie o jakich marzyłam od lat! Bo od lat obśliniałam całego lapka jak oglądałam cudne nożyczki w sklepach. I zawsze były za drogie, i jeszcze trzeba było doliczyć do nich przesyłkę. Więc jak zobaczyłam dwie aukcje na ebayu z połową ceny sklepowej i z darmową przesyłką zrozumiecie, że musiałam:P, musiałam kliknąć „buy it now” :P

Pierwsze nożyczki dotarły do mnie z Kalifornii:D Wiem, że dziewczyny kupują je z Azji, ale mnie taniej i szybciej wyszła Kalifornia:P Sama nie wiedziałam dlaczego podobają mi się te nożyczki, bo uwielbiam nowoczesne rzeczy. Ale jak tylko dowiedziałam się, że nożyczki noszą nazwę „liść”, wiedzialam, że są idealne dla mnie:) Przecież moja druga ulubiona pora roku to jesień:) Już się z nimi zaprzyjaźniam od kilku dni i „haftujemy” wspólnie nowy hafcik:D

Dziś niestety będę je musiała zdradzić:P Po pracy pognałam do skrzynki, bo wiedziałam, że czekają tam na mnie kolejne wymarzone i “wyślinione” nożyczki! Tym razem są to sercowe nożyczki z firmy Kelmscott. Te też były w okazyjnej cenie:) Jak ja lubię takie zakupy – niska cena i darmowa przesyłka! Te przyjechały do mnie z Marylandu.

I jeszcze na koniec coś nie z ebaya, ale też wynik nocnego surfowania po necie. Marzenie od lat i to podwójne. Po pierwsze motyw halloweenowy – nagrobek jako nawijacz na nitki, a po drugie prosto z Australii!!!!!! Tzn. oryginalnie jest wyprodukowany w Australii, ale kupiłam go w amerykańskim sklepie internetowym. Jeszcze nie wiem jaką mulinę na niego nawinę, może świecącą w ciemności, żeby było straszniej:P Na nagrobku odpowiednie hasło: „tu spoczywają nici” :P Normalnie RIP :D

Widziałam ostatnio na necie, że w tej kolekcji były jeszcze dwa inne gadżety. Żałuję, że nie umiem ich zlokalizować w żadnym sklepie, więc dziewczyny jakbyście gdzieś widziały to dawajcie cynk!

Aaaaa, kiedyś były one publikowane w australijskiej gazetce internetowej „The Gift of Stitching”. Niestety gazetka przestała się ukazywać, a sklep działający wspólnie z gazetką bardzo zubożał w ofercie:(

Fajnie byłoby mieć taki cały zestaw:)

Ale i tak mam co macać:) Moje trzy skarby:D

To teraz już wiecie, czemu nocne surfowanie po ebayu i sklepach internetowych jest takie groźne:P

 

Dziękuję za wszystkie sympatyczne i motywujące komentarze:) Do niedowiarków mam jedno zdanie: nie ma głupich, ja ten cholerny kalenadarz na pewno skończę! :P Nowy hafcik już w połowie gotowy.  Liczę, że do końca tygodnia go skończę, a później biorę się za następnego kota:P

 

alex_sue – Hmmm, oba kalendarze Lizzie Kate zabrały mi dokładnie 12 miesięcy, więc chyba tylko z tym kocim coś jest nie tak:P

magda.madziula – Na wakacje nie bierze się hafcików, tylko się odpoczywa:P

1_iwonan – Ale się uśmiałam czytając Twój komentarz:D Cieszę się, że przynajmniej Ty jedna skorzystasz z mojego przytyku do TUSALa:P

mamuska73 – Aż tak ciekawa nie jestem, żeby zbierać śmieci:P Ale jak lubicie, to mi to nie przeszkadza. W końcu różne są skrzywienia:P Co do nowego kształu – ja zawsze zszywam wszystko nitką pod kolor kanwy, żeby właśnie ładnie wyszło i wzór wysuwał się na prowadzenie a nie zszycia. To jeszcze małe wyjaśnienie, choć myślałam, że na zdjęciach widać. Cztery kwadraty wyhaftowane, każdą parę zszywasz normalnie jak poduchę – dwa sąsiednie boki. Na koniec zszywasz obie pary razem, ale przekręcasz je jak w biscornu, tzn. wierzchołek jednego kwadratu wszywasz w zagłębienie między drugą zszytą parą. Nie wiem czy to Ci coś pomoże, ale ja sama też zszywałam ze zdjęcia i wcale to takie trudne nie jest:P