poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Bądź turystą w swoim mieście!

To już mój ostatni zaległy wpis. W pierwszą sobotę czerwca w stolicy Michigan, Lansing miała miejsce impreza „Be a tourist in your own town”. Dzięki niej już drugi raz zwiedzałam Lansing! Wszystko jest tak fajnie zorganizowane, że za 25 centów można cały dzień jeździć czterema liniami autobusowymi po Lansing i okolicach. Dzięki specjalnemu paszportowi (koszt 1$) można odwiedzić wiele miejsc za darmo i często załapać się na ciekawe atrakcje i gratisy. W Lansing nie mieszkam, więc co roku chętnie korzystam. Za każdym razem staram się odwiedzić albo ulubione albo nowe miejsca. W tym roku zaczęłam zwiedzanie od palarni kawy, Paramount Coffee Company. Każda grupa miała swojego przewodnika i dzięki temu dowiedzieliśmy się jak przebiega caly proces obróbki kawy, od zielonych ziaren po paczkowanie gotowej kawy. Moje nieliczne zdjęcia są niestety słabej jakości – albo nieostre albo słabo skadrowane:( Niestety jak się samemu zwiedza to nigdy nie wiadomo czy proszona o zrobienie zdjęcia osoba umie je robić. A mój aparat jest dość prosty w obsłudze! Tutaj ja wśród worków z zieloną kawą:) Czyli kawą przed paleniem!


DSC02206


Wiele różnych palarek mogliśmy z bliska pooglądać.


DSC02201


Zostaliśmy też zaprowadzeni do tasting room, czyli pokoju gdzie specjalnie wyszkoleni, a przede wszystki obdarzeni przez Boga:) pracownicy smakują kawy, testują różne mieszanki. Tutaj były takie bardziej tradycyjne palarki, bo wykorzystywane do przygotowywania zwykle jednej filiżanki. Co ciekawe, dowiedziałam się, że żeby poczuć pełny smak kawy trzeba ją ... siorbać!!!!! Wtedy do buzi trafia kawa z dużą ilością powietrza i dzięki temu „smakosze” pracujący w palarni wyczuwają pełny smak kawy!


DSC02205


Na „do widzenia” dostaliśmy po małej paczce kawy, a ja ruszyłam w dalszą drogę. Rok wcześniej bardzo spodobało mi się Muzeum Historyczne i w tym roku też postanowiłam je odwiedzić. Poza eksponatami w środku, przed wejściem spotkałam koleżanki po fachu!


DSC02207


Oraz kilku nowych kolegów.


DSC02209


No i wreszcie byłam uzbrojona po uszy!


DSC02208


W środku znalazłam pewien ciekawy eksponat!


DSC02211


W Muzeum Starych Pojazdów, o którym aż do tego dnia nie miałam pojęcia, znalazłam kilku przodków Czerwonki:)


DSC02227


DSC02228


W Michigan Women's Historical Center & Hall of Fame mogłam przyjrzeć się lalkom powstałym chyba w końcu 19 lub na początku 20 wieku!


DSC01117


DSC01118


Najbardziej jednak nastawiłam się na wizytę na dworcu autobusowym:P Nie dość, że przed nim można było sobie pooglądać drewniany autobus, który kursuje po Lansing w weekendy.


DSC02233


To przede wszystkim można się było załapać na darmowe karykatury! Co roku trzech karykaturzystów przez 2h maluje wszystkich chętnych. W zeszłym roku zostałam uwieczniona na jednej karykaturze, natomiast w tym roku zajęło mi to 3h, ale udało mi się zdobyć aż dwie! No i jak? Jestem podobna?:)


Ta mi się bardziej podoba, choć jest mała, bo w rozmiarze A4 :P


IMG_0001


Tutaj na zdjęcie załapały się moje misie:P Karykatura ma rozmiar A3 i jest zwinięta, więc bez misiów musiałabym zrobić zdjęcie rulonu:P


DSC02354


Jedyny minus całej imprezy to godziny. Wszystkie miejsca do odwiedzenia są otwarte tylko od 10 – 17, a dla mnie to jest zdecydowanie za krótko! Najpierw musiałam tam dotrzeć dwoma autobusami ode mnie, a później tak samo wrócić do domu. Na same karykatury zeszło mi 3h, głównie czekania, ale jestem zadowolona:) Odwiedziłam też bibliotekę i antykwariat, gdzie każdy ze specjalnym paszportem dostał za darmo jedną książkę. Byłam też w nowo otwartm budynku Lansing City Market oraz w szkole prawniczej. Niestety dużo zdjęć nie zrobiłam, bo wszędzie było pełno ludzi, a tłumów nie lubię fotografować:P W przyszłym roku nastawię się na inne miejsca, te bardziej oddalone od centrum, jak np. Meridian Historical Village czyli 19-wieczną wioskę z 7 zachowanymi budynkami z tamtych czasów. Bo Kapitol oraz tutejsze zoo już odwiedziłam w czasie Summer English Program dwa lata temu:)


 


kinia_1979 – „Tylko” 15 napartków masz!!! To co ja mam powiedzieć o swoich 4? Że ich nie ma? :P To pochwal się kiedyś swoją kolekcją! Bardzo ładnie proszę!


damar5 – No przecież mówię jak sobie radzę z prześwitami:P Więcej nitek i już! Ale w niektórych pracach mi nie przeszkadzają:) To wracaj szybko do Luksemburga i kupuj ten naparstek! Ja tak mam, że jak jestem gdzieś, gdzie wiem, że nie wrócę szybko albo wcale, to jakoś łatwiej mi kupować:) Tak właśnie mam jak odwiedzam Chicago! Mam nadzieję, że w tym roku też tam pojadę:)


isana_haft – A ja zawsze myślałam, że naparstek to ma być na palec wskazujący. No nie wiem dlaczego tak myślałam. Moich oczywiście używać nie będę, są do oglądania:P Dziur w palcu też nie lubię, ale haftowanie to przecież nie ma być przyjemność:P:P:P


anetakam0 – Wiem, o które kury Ci chodzi:) Lubię dawać podchwytliwe tytuły do moich wpisów. Najpierw miało być „napartski cztery”, ale stwierdziłam, że dam kury, żeby było inaczej i nie tak dosłownie:) A naparstek xxx świetny!!!!!! Już zaczęłam myśleć jak taki zrobić, bo ja bardzo lubię takie nietradycyjne wykorzystanie haftów. Dzięki!


alexls – Czasem trzeba trochę przepłacić za pamiątki:) Bo gorsze jest siedzenie w domu, rozpamiętywanie i żałowanie, że się nie kupiło! Także rozumiem Ciebie doskonale!

1 komentarz:

  1. paga-tek
    2010/08/23 03:18:46
    Super pomysl z taka impreza. Szkoda ze u mnie takich nie ma :(. Maszyna do szycia przebila wszystko jak dla mnie rewelacja. Kawa, mam nadzieje ze smakowala? :)


    ulikop
    2010/08/23 04:56:52
    taką samą maszynę ma moja Babcia. Na niej odbywały się pierwsze, jeszcze dziecięce, próby szycia.
    Na moich wsiach podobnych imprez też nie ma, niestety...


    damar5
    2010/08/23 08:26:43
    Oooo takie imprezy to ja tez lubie :) :)Wlasnie sobie popijam kawe :) i czytam Twoja relacje.Ja zadnym smakoszem kawy nie jestem i moze dlatego nie czuje roznicy przy siorbaniu ,bo oczywiscie sprobowac musialam :) Tyski Browar tez mozna tak pozwiedzac i zobaczyc cala produkcje i nawet troche piwa daja na sprobowanie :) Tylko ,ze trzeba grupke ok.15 osob zmontowac.
    Kolezanki po fachu bardzo sympatyczne a maszyna rewelacyjna.Mam taka stara w Polsce niestety nie szyje ,jakas czesc jest polamana :( ale prezentuje sie niezle ,wiec jako ozdoba sie jeszcze nada :)
    Obie karykatury sa ladne nie umialabym ocenic ktora ladniejsza i bardziej trafiona ,obie maja to cos :)
    I masz racje zdecydowanie za malo czasu :) :)
    Poz.Dana


    alexls
    2010/08/23 13:10:21
    Przeczytalam post z wielkim zainteresowaniem. Ostatnio chodzil mi po glowie bardzo podobny wpis. Mozna bawic sie w turyste wlasciwie w kazdym miejscu, ktorym sie mieszka. Czy to w Tarnowie, czy tu w NY od czasu do czasu lubie wcielic sie w role "turysty".
    Aparat w reke, czasem wczesniejsze poszukiwania na internecie i do dziela:)
    Nasz najdluzszy urlop ostatnio to bylo 4 dni wolnego... Pozostaja niedziele podczas ktorych pomysl sprawdza sie znakomicie:) Zeby tyko jeszcze moj M byl bardziej chetny na takie wycieczki;)


    aeljot
    2010/08/23 19:06:55
    Wspaniała wycieczka i zwiedzanie.
    Najbardziej przypadły mi chyba do gustu koleżanki po fachu. jakie fajne (czytaj: pojemne) miały kosze na robótki.


    mamidana
    2010/08/23 20:46:30
    Fajny pomysł z tym zwiedzaniem za grosze :D I muszę się pochwalić,że mam taką starą maszynę Singera i to na chodzie :)

    OdpowiedzUsuń