Czyli coroczna wczesnosierpniowa impreza w moim małym mieście! Zaczyna się późnym popołudniem w piątek, a kończy w niedzielę po południu. Trochę się obawiałam o pogodę, bo zapowiadali deszcze, ale było upalnie! Nawet się trochę opaliłam:) U mnie już od ponad tygodnia upały 30-stopniowe i zapowiedzi deszczy się nie sprawdzają. A dwa lata temu w czasie festiwalu były deszcze, rok temu wielka ulewa z „rzekami” płynącymi drogami i chodnikami, więc miałam uzasadnione obawy. Ludzi było sporo, choć z powodu kryzysu trochę mniej było budek i cała impreza zaczynała się później, bo zamiast 10 rano, około 12-13.
Główne ulice miasta zostały na 3 dni zamknięte. Na głównej scenie muzyka bardziej nastrojowa, ale z całego świata:) Od kowbojskiej...
przez irańską…
po afrykańską! Na takie występy ja się załapałam, ale było ich o wiele więcej:)
Na drugiej scenie w czasie mojej wizyty królowali Mariachi Perla de Mexico!!!!!
Dla bardziej ruchawych była duża scena taneczna. Mnie najbardziej przypadło do gustu raggae! Zwłaszcza gra na tarce łyżkami:P
Pojawiło się też trochę budek z różnościami!
Było trochę rękodzieła do kupienia! W tym wyrobów drewnianych,
koszyków,
torebek zwykłych z materiału,
jeansowych
i takich z drewna:)
oraz torebek z opakowań po soczkach,
rękawiczek wełnianych,
wyrobów z metalu.
Można też było poobserwować artystę w czasie pracy!
Dla wiedźm były miotły. Pan, wyrabiał je nawet na chodniku, przy użyciu specjalnej machinerii, ale niestety wszyscy go oblegali i nie udało mi się zrobić zdjecia:(
Próżni mogli się przejrzeć w lustrach o zwariowanych drewnianych ramach;)
Była też opcja zatrzymania na zawsze ulubionych koszulek, wystarczyło zamówić kołdrę z nich:P
Albo popodziwiać kwiatki ozdobione nakrętkami z napojów:P Prawdziwe amerykańskie handmade!
Było też stoisko studenckiego ogrodu z ekologicznymi uprawami:)
Nie wiem jak w innych Stanach, ale u mnie co impreza to i gratisy! Zawsze trzeba wziąć ze sobą sporą torbę lub plecak, bo wyjdzie się z czymś:) Tym razem było słabiutko, ale udało mi się załapać na butelko-bidon, materiałowy dysk (tu na to mówią frisbee), odblaskowe ołówki, dwa antybakteryjne żele do łapek
oraz żarówkę energooszczędną, dwie waniliowe pomadki do ust, długopis i karabinki w kształcie $$$$ ze stoiska mojego banku!
Na koniec chciałam Was bardzo przeprosić za świńskie chwalipięctwo moimi “małymi” zakupami:P Dzięki za wszystkie komentarze!
damar5
OdpowiedzUsuń2010/08/16 11:55:54
Ja tam nie poczulam sie urazona Twoim chwalipiectwem :) Lubie ogladac Twoje zakupy bo zawsze moge cos podpatrzec :)
Festiwal musial byc udany z checia posluchalabym Pana grajacego na tarce :)
Gratisy zawsze mile widziane :)
U nas leje a dzis pierwszy dzien szkoly ,biedne Dzieci z tymi tytami :( cale zmokniete a tak ladnie poubierane.
Poz.Dana
malgorzata-p17
2010/08/17 07:58:31
fajne s ą te torby drewniane-tylko raczej mało praktyczne!!!!