niedziela, 2 maja 2010

Wszystko trzeba przeżyć...

...oblany egzamin także:( Niestety nie udało się. Poprawkę mam za sześć miesięcy. A drugi raz jest ponoć łatwiej, bo komisja już mi powiedziała, czego ode mnie oczekuje przy kolejnym spotkaniu. Nie jest to mój pierwszy oblany egzamin, ale mam nadzieję, że ostatni. No, ale nie ma prawdziwego studenta bez oblanego egzaminu, nie? A mnie zawsze najgorzej idzie na początku każdego etapu edukacji, nawet na polibudzie pierwsze egzaminy i kolokwia to tak średnio zaliczałam, a na koniec moja praca magisterska została wyróżniona jako druga najlepsza praca na wydziale! Najważniejsze, że szef we mnie wierzy i nie rezygnuje ze mnie. Czego dowodem będzie coś, co się wydarzy na początku czerwca:) Ale o tym na razie cicho sza! Jak już wszystko będzie załatwione to się pochwalę. Teraz mam znowu pracowity tydzień, bo we wtorek mam egzamin końcowy z elektrochemii, a w czwartek moi studenci piszą egzamin i ja wraz z dwoma innymi asystentami będziemy go oceniać:( A póżniej kolejna rozrywka! W drugim tygodniu maja będę się przeprowadzać:( Osiedle na którym mieszkam zostało zatwierdzone do wyburzenia w przyszłym lecie, więc już w tym roku chcę się przenieść i mieć to z głowy. Nadal będę mieszkać na kampusie, bo bardzo mi się tu podoba, ale niestety trochę dalej. Na szczęście kilka osób z mojej grupy mi pomoże, bo na rowerze byłoby mi trochę cieżko to wszystko przewieźć, zwłaszcza telewizor:P A po tym wszystkim zasłużone wakacje z rodzinką w Grecji! Już za 48 dni się spotkamy!


Jak pisałam ostatnio, nic nie krzyżykowałam przez długi czas, a moja nowa praca też się nie posunęła za bardzo, ale i tak Wam ją pokażę. Już rok temu kupiłam zestaw do obrazka wykonywanego techniką punch needle, zaraz się za niego wzięłam, ale nie bardzo mi szło. Przeczekał w szafie rok, aż sobie o nim przypomniałam i ponownie nabrałam do niego chęci. Tym razem juz idzie mi trochę lepiej, ale i tak jeszcze sporo pruję. Technika jest dość prosta, bo przy pomocy specjalnej igły (to coś fioletowego na zdjęciach:) dziurkuje się tkaninę i gotowe. Wreszcie mam też okazję wykorzystać znienawidzony tamborek, bo bez niego nie da się dziurkować – tkanina musi być mocno naciągnięta. Po 4h pracy mam tyle.


DSC01885


Obrazek robi się od tyłu. Dziurkujemy z lewej strony, gdzie mamy zwykle narysowany wzór.


DSC01886


I zbliżenie na gotowe fragmenty wzoru.


DSC01888


Tył nieciekawy, ale z przodu całkiem nieźle się prezentuje. Mnie to się kojarzy z frotko-futerkiem:)


DSC01884


Moje wykonanie nie jest jeszcze idealne, ale mnie się i tak podoba! A gotowy wzór  powinien się prezentować tak.


DSC01887


Nie wiem, kiedy go skończę, bo w najbliższym czasie będę nadal zajęta, ale postaram się nad nim pracować z 1h dziennie, podczas ulubionego serialu.


 


Dziękuję za wszystkie miłe komentarze do ostatniej notki:) Przepraszam, że Was tak ostatnio bombardowałam moimi zakupami, ale były to moje jedyne rozrywki. Wiem, że pewnie większość moich zakupów jest tańsza niż w Polsce, ale to nie znaczy, że to wszystko jest za darmo. Kasy jednak ubywa z konta:( Zarabiam w $$$ to jak wydaję w $$$ nie wydają się wielkie sumy, ale jakbym to wszystko przeliczyła na złotówki, to trochę by było. Jednak zawsze sobie tłumaczę, że takiej rozpusty w Polce już nie uświadczę, bo ani te sklepy ani te fundusze.

1 komentarz:

  1. anetakam0
    2010/05/02 07:54:18
    ano trzeba przeżyć... szkoda, by było już do przodu, ale co robić...

    a zakupy masz naprawdę bajeranckie - zazdroszczę, no cóż - Stany to inny świat, inne ceny, ... chociaż teraz i u nas czasem da się "cóś" upolować.
    Pozdrawiam cieplutko z Wioseczki, gdzie nawet kiosku nie ma :)


    aeljot
    2010/05/02 08:52:52
    Szkoda tego egzaminu ale dobrze, ze podchodzisz do tego z rezerwą. Śliczny zestaw. Moja mama robiła kiedyś podobną techniką tyle, że u nas nazywa się to gobelin. Sama malowała wzór na płótnie a potem igłą (tyle, że drewniano-metalową) przebijała nitkę na drugą stronę. Warto nad tym popracować, bo obrazek będzie śliczny.


    kinia_1979
    2010/05/02 09:10:19
    No to trzymam za słowo, ze ostatni ;)
    Nic się nie martw, poprawka pójdzie gładka, wierzę że dasz radę.
    To punch needle mnie bardzo zaciekawiło, moja babcia chyba kiedyś cos takiego robiła...ale to było baaarrrrdzo dawno, więc nie jestem pewna czy to napewno to.
    A z szaleństw zakupowych korzystaj ile się da, niestety u nas wiesz jak to wygląda :(


    magda.madziula
    2010/05/02 13:32:30
    mhhh rzeczywiście trzeba w życiu spróbować tego i owego - oblanego egzaminu też! fajnie że się nie załamujesz i podchodzisz do tego normalnie :)

    Moim zdaniem absolutnie nie powinnaś się tłumaczyć z zakupów tylko pokazywać jeszcze więcej tego co upolujesz. Nie od dzisiaj wiadomo że stany to inna bajka zarówno dotycząca gdżetów robótkowych jak i ich cen a i stosunek cen do zarobków zasadniczo różni się od tego samego stosunku tu w Polsce. Więc nie ma co porównywać :) dlatego apeluję - pokazuj pokazuj jak najwięcej :)

    OdpowiedzUsuń