wtorek, 20 lipca 2010

2 lata

W sobotę minęły dwa lata odkąd jestem w Stanach. 17 lipca 2008 roku wylądowałam w Michigan i dowiedziałam się, że „właśnie zaczyna się mój koszmar”. Tak mnie powitała Polka, która odbierała mnie z lotniska, a spotkałyśmy się pierwszy raz na żywca. Optymistycznie, nie? W tym momencie najchętniej wróciłabym od razu do domu. Ale tak nie zrobiłam. Koszmaru nie doświadczyłam, a dziewczyna już od roku pracuje gdzie indziej. Do Stanów leciałam pełna optymizmu, cieszyłam się na ten wyjazd jak tylko w marcu dowiedziałam się, że zostałam przyjęta na uniwersytet. A składałam podanie do tylko jednej uczelni, na więcej nie byłoby nas stać. Nigdy nie marzyłam o Stanach, raczej o Australii:) Ale na piątym kontynencie ja musiałabym płacić za doktorat, a w Hameryce mi płacą:) I dzięki temu z mojej skromnej pensji odkładam na własne M. To był mój pierwszy samotny wyjazd i od tego czasu jestem zupełnie sama. Wielu znajomych, z którymi zaczynałam studia, ma tutaj rodziny, przyjaciół, a ja miałam tylko „przyjaźnie” nastawioną rodaczkę:( Ale nie poddałam się i jakoś sobie radzę. Część optymizmu niestety zniknęła, chyba bezpowrotnie, ale nie żałuję tego wyjazdu. Wiele się nauczyłam,a także dowiedziałam o sobie. Teraz wiem, że najlepiej jest polegać tylko na sobie i że potrafię sobie dać radę z wieloma rzeczami.


DSC02213


I że można w Stanach przeżyć bez samochodu:) Choć czas głównie spędzam na wydziale,a ostatnio w labie z laserem, to udało mi się pojechać do Chicago. W tle Sears Tower:)


DSC00659


Nawet dwa razy:)


DSC01305


I w tym roku też się wybieram! Poznałam ludzi z całego świata. Tu na schodach Kapitolu w Lansing, stolicy Michigan z grupą z Summer English Program.


CIMG0551


Dowiedziałam się od kolegi z Chin, że pies jest najlepszym daniem na zimę:P Że moja wakacyjna opalenizna wygląda jak poparzenie słoneczne uświadomił mi Kumar z Indii. A także, że Mac & Cheese można jeść codziennie (jedna z zasad studenckiego życia z Banku Żywności):P Natomiast ja zszokowałam Getrude z Kenii, że w Polsce mówimy po polsku a nie po angielsku oraz jednego Amerykanina, że jednak naszym językiem urzędowym nie jest niemiecki:P A Udayangę ze Sri Lanki, że Druga Wojna Światowa zaczęła się w Polsce i że było to w 1939 roku, a nie w 1943!


Cały czas mieszkam na campusie, co sobie bardzo chwalę, bo brakowało mi tego na polibudzie. Poniżej mój poprzedni apartamentowiec:)


 DSC00643


Mam więcej pewności siebie, gdy uczę studentów. A kiedyś byłam przerażona tą wizją. Tylko z tęsknotą nie umiem sobie poradzić:( Codzienne rozmowy na skypie i trzytygodniowe wakacje raz do roku to dla mnie za mało.Wciąż szokuje mnie wiele rzeczy – chodzenie w japonkach w 20 stopniowym mrozie, przychodzenie na egzaminy w piżamach, nie mówienie dzień dobry, etc. i nie chcę się do tego przyzwyczajać, bo chcę wrócić do Polski:) Podsumowując, życie w Stanach, a i sami Amerykaniesą bardzo odmienni od tego, co pakazują w filmach:( Nie wyobrażam sobie mojego życia w Stanach. Codziennie sobie powtarzam, że jeszcze 2-3 lata i koniec! Choć wiem, że pewnie już nigdy nie będę miała takich warunków pracy jak tu, chciałabym kiedyś pracować na polskiej uczelni:) No i zapomniałabym! Dzięki temu „koszmarowi” wróciłam na dobre do xxx! Przede wszystkim mam na to więcej czasu, a i tutejsze sklepy nieźle zachęcają do haftowania:)


 


Obiecałam mamie, więc muszę tu zamieścić zdjęcia mało xxx:P Kupiłam w zeszłym tygodniu dwie sukienki dla mamy. Już jej pokazałam, ale na skypie słabo widać szczegóły, zwłaszcza jak materiał jest czarny. A my z mamą bardzo lubimy czarny kolor:) Pierwsza sukienka jest granatowa, „maczana” czyli z przechodzonym kolorem. I taka bardzo dziewczęca:) A przede wszystkim krótka, bo mama nie lubi długich sukienek, a że ma zgrabne nogi, to tata ją lubi w takich krótkich sukienkach:)


DSC02661


Zbliżenie na górę.


DSC02662


I dół.


DSC02663


Druga sukienka jest czarna, ale też bardzo urocza:)


DSC02658


Góra z przodu.


DSC02659


I z tyłu.


DSC02664


Oraz dół.


DSC02660


Dziewczynko, mam nadzieję, że Ci się podobają:)


Letnie przeceny w sklepach, więc trochę bardziej poszalałam i kupiłam też dwa szale. Ciemny dla mnie, a ten drugi, bardziej kolorowy, jeśli się mamie spodoba, to będzie dla niej. Jeśli nie, to kogoś innego uszczęśliwię:P


DSC02667


DSC02668


Kupiłam też sobie nową torebkę, którą już od dawna oglądałam, ale teraz była przeceniona aż o 75%, więc sobie na nią pozwoliłam:)


DSC02666


Po raz drugi dopiero znalazłam koszulkę michigańską i pomimo, że jest lekko badziewna, zdecydowałam się na zakup:P


DSC02703


 


Na koniec mam prośbę do osób z Warszawy lub robiących zakupy w stolicy. We wrześniu będę przez niecałe 2 tygodnie w Warszawie i chciałabym odwiedzić tamtejsze pasmanterie:) Wyjazd mam do pracy, ale myślę, że jakiś czas wynajdę na zakupy. Zwłaszcza, że już od dwóch lat nie byłam w żadnej polskiej pasmanterii. Czy mogłabym Was prosić o namiary?


 


Koniec nudów, obiecuję, że następne wpisy będą bardziej xxx. Dziś, jeśli nie padnę, skończę moją nową pracę. A mam też ostatnie zakupy robótkowe do pokazania:) I szykuję coś specjalnego, co juz dawno obiecywałam:P


 


malgorzata-p17 – Masz rację co do polskich gazetek, często nie starają się w redakcjach. Ale ja i tak mam w swojej kolekcji kilka haftów z nich pochodzących, a z nowych gazetek od mamy, też mam już kolejne w planach:)


damar5 – Stan przyczepy, tak jak wszystkiego, zależy od właściciela. My o naszą Knausię dbamy i jest w bardzo dobrym stanie. Przed i po każdym sezonie jest myta, cały rok stoi w garażu, raz do roku jest pastowana, etc. Ze smutkiem często patrzymy na „młodsze” od naszej przyczepy, ale tak zapuszczone, że nie wiem jak ludzie mogą w takim syfie spać, bo ja bałabym się tego dotknąć. I są to przyczepy czy kampery naszych zachodnich sąsiadów, bo polskich kempingowców bardzo rzadko widujemy. Co do gazetek xxx, na lotniskach prasa jest międzynarodowa, więc po cichu liczyłam na jakieś angielskie gazetki we Frankfurcie. Rok temu widziałam kilka niemieckich, nie wiem co to było, ale miało głównie wzory wielkanocne:P A ja się nie boję odkurzania. W przyszłości pokażę większą część moich ścian, ale najpierw muszę pokazać osobno hafty na nich wiszące i przekonasz się, że mam tego całego badziewia więcej:P Jak już pisałam, uwielbiam sprzątać swoje rzeczy:) Biorę pędzelek i odkurzam wszystkie ramki i miniaturki, a przy okazji sobie je wszystkie dokładkie oglądam:) Teraz niestety mama to za mnie robi, ale już mi tata obiecał, że jak się wyprowadzę, to ze wszystkimi moimi rzeczami:P

1 komentarz:

  1. isana_haft
    2010/07/20 08:35:35
    Troszkę szkoda, że nie ma nic XXX, ale nie samą "pracą" żyje człowiek :)


    kinia_1979
    2010/07/20 10:20:04
    A ja tam lubię te Twoje nie xx wpisy. Mogę sobie przynajmniej na zdjęciach pooglądać jak wygląda gdzieś tam gdzieś ;o) mało wyjeżdżam, więc w ten sposób zaspokajam głód podrózy ;o)
    A jak patrze na campus w Stanach...to te nasze akademiki przy nim jak jakiś kołchoz ;o)


    aeljot
    2010/07/20 19:21:56
    Bardzo ładne sukienki.
    Szal na pewno Mamie się spodoba bo jest cudny po prostu.
    Dobrze czasem poczytać, że w Hameryce nie jest tak fajnie i różowo jak pokazują w swoich filmach ;)

    Dziękuję za odwiedziny i miły komentarz.

    OdpowiedzUsuń