Najpiękniejszy?

Chyba tak:) W zeszłą niedzielę udało mi się skończyć blokowy listopad i stwierdziłam, że jest on najładniejszy z wszystkich 12 miesięcy:)

Kolorowe liście są boskie! I malutki żołądź:)

Kruk na cudnej dyni:)

I amerykańskie pie:) Fiolety sugerują blueberry pie, czyli ciasto pełne amerykańskich borówek:) Pycha!

W poniedziałek zaczęłam haftowanie klamerkowego sierpnia, ale nie byłam w stanie od tego czasu skończyć:( Wybrałam żółciutką kanwę:) Ale kolorki mi nie pasują:( Nie wiem dlaczego, ale te z legendy nie pokrywają się z tymi ze zdjęcia na stronie Lizzie Kate. A te co się pokrywają to mi nie pasują. Po chorobie nie miałam sił na kombinowanie, więc darowałam sobie haftowanie. Może w przyszłym tygodniu wróci mi jasność umysłu? Jedno wiem, na pewno nie wyhaftuję łososiowej biedronki:P Coś im się pomyliło w Lizzie Kate:P A piasek w wiaderku nie wygląda na taki z plaży tylko z budowy:( Chyba go wypruję.

Kotek październikowy doczekał  się odpowiedniej gwiazdki na obroży:P

Już nie spadnie z płota:P

A ja już jesteśmy przy płocie, to barierka na moim balkonie:) Dziś w czasie śniadania odwiedziła mnie moja znajoma z drzewa za oknem:P Wiem, widok z okna mam zabójczy:P A wiewióra teraz bryka po drzewie, więc za szybka jest na zdjęcia:(

Dziś raczej sobie nie pohaftuję, bo po długiej przerwie wraca Walking Dead! Wreszcie:) Choć to nadal jedyny serial przy którym nie umiem haftować:P Ręce za bardzo mi się trzęsą, tyle się dzieje:D