poniedziałek, 14 czerwca 2010

Nic nie może się zmarnować!

To jedno z moich czołowych haseł! I chodzi tu o różne dziedziny – zarówno kulinarne jak i krzyżykowe:P Nie lubię marnować kanwy i zawsze wycinam kawałki o końcowych wymiarach. Tylko kilka razy zdarzyło mi się wyciąć za mały kawałek, ale wtedy jest miejsce na inwencję twórczą:) Kanwę kupuję w kawałkach 35 x 45 cm, bo tylko taka jest często dostępna w sklepach, więc zostają mi dziwne skrawki. Bardzo lubię czarną kanwę, więc gdy został mi długi kawałek o szerokości ok. 4,5 cm musiałam go jakoś wykorzystać. Długo szukałam jakiegoś odpowiedniego wzoru, ale udało się. Znalazłam nawet trzy! I tak powstały najmniejsze w mojej dotychczasowej kolekcji biscorniaki! Wszystkie trzy mają średnice 36 mm:) A średnica guziczków to 6 mm. Wstążki też były z resztek, bo z jednej z nocy robótkowcyh na kampusie przyniosłam trzy króciutkie kawałki seledynowej wstążeczki (z 15 cm). I z takich właśnie „odpadków” są moje maluszki:) Z obu stron są te same motywy. Hafowane tęczową nitką.


Maluszek z niebieskimi guziczkami:)


DSC02286


Maluszek z różowymi guziczkami:)


DSC02287


Maluszek z fioletowymi guziczkami:)


DSC02289


Wszystkie trzy z linijką:P


DSC02291


Oraz mały torcik biscorniakowy. Mniam!


DSC02292


 


Jak wspomniałam na początku, moje hasło odnosi się też do jedzonka:) Na samym początku mojego pobytu w Stanach dużo czasu zajęło mi znalezienie smakującej mi wędliny (wędzony indyk:). Podejść było wiele (różne szynki, etc), ale wiele z nich było niezjadliwych na kanapkach, więc dużo w tym czasie jadłam jajecznic z posmażaną wędliną:P Tak samo było z jabłkami:( Ku mojej rozpaczy, wiele tutejszych jabłek tylko z wyglądu przypomina jabłka;( Z różnymi odmianami też sporo eksperymentowałam aż znalazłam te w miarę zjadliwe (McIntosh), a że kupowałam je paczkami:P to miałam nadmiar niedobrych jabłek. Dzięki temu jadłam dużo zapiekanek z makaronem oraz szarlotek:) Ale do dziś bardzo tęsknię za Glosterami! A tak na wspominki mi się wzięło, bo ostatnio opróżniam lodówkę przed wyjazdem i właśnie piekę zapiekankę z jabłkami i makaronem, a na początku tygodnia upiekłam sobie szarlotkę:) Jest to niestety słaba podróbka szarlotki mojego taty – mistrza szarlotek! Nie mam makutry, więc ciasto traktuję po prostu mikserem, no i te „kijowe” jabłka. Pobyt w Stanach wyleczył mnie też z marudzenia, więc wszystko co mam jem (w samolocie też). Zatem są to archiwalne zdjęcia szarlotki. Dziś już pozostalo po niej tylko wspomnienie:P


Tak wygladała po wyciągnięciu z piekarnika.


DSC02318


A tak zaraz przed konsumpcją!


DSC02322


 


A dziś była moja ostatnia niedziela! Jupi! Przez 8h tylko ja i Czerwonka mknęliśmy po okolicach polując na ostatnie pamiątki dla rodzinki i znajomych:) Więc pomimo, że w sobotę zapakowałam walizki, będę musiała je lekko przepakować:P Ale jaka to radość kupować dla nich:) No i coś dla siebie też znalazłam:P


 


Dziewczyny, cieszę się, że spodobało się Wam moje dwukolorowe biscornu:) Nie byłam pewna, jak to wszystko wyjdzie, ale okazało się, że niepotrzebnie się martwiłam. Muszę jeszcze kiedyś popełnić takie cudo, ale na pewno będzie z dwoma kolorowymi kanwami. Koniec z białą!


Teatr pod chmurką to świetna sprawa, ponoć grają „rain or shine”, wierzę na słowo, bo ostatnio nie padało wieczorami. Kolejne przedstawienie w środę (ma być ładnie i bez deszczu), więc na pewno się wybiorę:) A studenci wydziału teatralnego są świetni. Gdyby nie ich młody wiek, trudno byłoby rozróżnić ich od dyplomowanych aktrorów teatralnych. Bardzo mi się też podobał ich angielski akcent:)


morsia - Kino pod chmurką też mam w okolicy. Już nie na kampusie, ale zaraz obok centrum miasta, na łące. Pierwsze seanse zaczną się w połowie lipca, więc powinnam się na kilka załapać. Wszystko będzie zależało od repertuaru oraz pogody:)


olenka_ja – Wstążki kupuję w moich okolicznych sklepach robótkowych – JoAnn, Michaelsie oraz Hobby Lobby. To takie małe plusy mieszkania w Hameryce:P

1 komentarz:

  1. barbaratoja
    2010/06/14 08:43:03
    Maleństwa prześliczne!
    A wracając do teatru pod chmurką, ja latem też bywam w takim. Teatr na plaży w Gdyni Orłowie, to teatr cudny, scenografia, aktorzy i to co wystawiają bezpośrednio na plazy zasługuje na oklaski. Szkoda tylko, że jest tylko jedna premiera w sezonie;-(


    damar5
    2010/06/14 08:59:37
    Mmm......zaraz z rana takie slodkosci :) Tort biscorniakowy "przepyszny" bardzo ladnie wyszly te malenstwa.
    Szarlotke uwielbiam i zjem nawet z "kijowymi" jablkami :)
    Ciesze sie ,ze Ty sie cieszysz na wyjaz i na spotkanie z Rodzinka i se mozesz pisac ,zem podmilak ale poprostu bede za Toba tesknic :)
    Poz.Dana


    alexls
    2010/06/14 13:09:16
    Urocze malenstwa! Misterna robota z takimi okruszkami.

    Co jest z tym jedzeniem w Ameryce! Mam dokladnie to samo i to po kilku latach spedzonych tutaj. Obecnie jakos sobie ustawilam to co kupuje pod moj gust, ale wizyta w innym stanie to byla gonitwa po sklepach, gdzie mozna kupic cos zjadliwego. Dobrze ze zabralismy ze soba troche prowiantu!
    Dziekuje za wizyte na moim blogu i pozdrawiam!


    paga-tek
    2010/06/14 15:44:42
    Biscornu sa sliczne, Ty zawsze wyczerujesz cos z niczego :).

    Jedzenie w Hameryce, mozna o tym ksiazke napisac :P. Ja tez dlugo szukalam wedlin, teraz mam kilka ktore lubie wiec juz nie rozpaczam :). Tutaj mam obrzydzenie do wszelkich kielbas, nietkne i koniec. Dlugo odrzucalo mnie od tutejszego miesa a dobrego chleba do dzis nie moge znalezc...


    magda.madziula
    2010/06/14 21:31:20
    te dwukolorowe biscu jest super!! fajny patent i fajny wzór. Te maluchy w dzisiejszym poście są rewelacyjne - choć ja akurat czarnej za bardzo kanwy nie lubię.
    A czy Ty z tych swoich wakacji to będziesz do nas pisać czy już się przygotować mam na tęsknotę??

    OdpowiedzUsuń