sobota, 30 października 2010
środa, 27 października 2010
Fosforescencja:)
To właśnie dzięki fosforescencji wszelkie muliny i nitki świecą w ciemności. Ostatnio w tym „siedzę”, dlatego taki naukowy wstęp:P Ale miało być dziś xxx. Halloween za kilka dni, a ja chyba zawieszę blogowanie na najbliższe tygodnie, więc chciałam Wam dziś pokazać moje jedyne haftowane osobiście ozdoby halloweenowe. Bo nie zapominajmy o dwóch przywieszkach od Dany:) Powstały prawie dwa lata temu, ale po Halloween, bo jakoś w listopadzie czy grudniu:P U mnie sezon nie wpływa na tematykę haftów, więc w tym roku też planuję kilka przywieszek halloweenowych jak już zwalczę swoje „duchy z przeszłości”:P Jak tylko zobaczyłam poniższe karteczki to wiedziałam, że muszę je wyhaftować.
Ponieważ nie przepadam za bardzo za robieniem kartek xxx, postanowiłam przerobić je na poduszeczki. Dwa lata temu dopiero odkrywałam JoAnn, Michaelsa oraz Hobby Lobby i obkupiłam się wtedy najróżniejszymi guziczkami oraz wstążkami i postanowiłam wykorzystać ile ich tylko wlezie w te małe prace! Miałam sporo radochy z tymi hafcikami i dobieraniem dodatków:) Choć trochę się też namęczyłam. Wszystkie są wyhaftowane na kanwie lnianej DMC (14ct) i przy przycinaniu kawałków przekonałam się, że kanwy w pudełkach nie zawsze są równo przycięte. Dzięki temu kolejne poduszeczki miały coraz to mniejszy zapas kanwy i ostatnią zszywałam mając tylko jedną kratkę zapasu. Ale dałam radę! Wszystko haftowałam trzema nitkami muliny DMC. Wprowadziłam tylko dwie zmiany. Odkryłam wtedy mulinę świecącą w ciemności i to właśnie nią haftowałam duszka! I niestety muszę stwierdzić, że jest to najgorsza mulina jaką w życiu haftowałam:( Sto razy gorsza niż metalizowana, więc Dana nastaw się na trudności:( Ale efekt jest wart wszelkiego „mięsa”, które lata po pokoju w czasie xxx:P W tej konkretnej poduszeczce zmieniłam też kolor muliny, którą haftowałam ramkę, z bordowej na fioletową, bo chciałam aby każda poduszeczka miała inny kolor ramki:)
I duszek w ciemności:)
Z pozostałymi poduszeczkami ostro poszalałam guziczkowo! A także kazda ma inną wstążkę!
Tutaj guzik projektu Debbie Mumm.
I jeszcze stare zdjęcia, sprzed 2 lat, gdzie widać wstążki w całej okazałości:)
Poduszeczki już od zewszłego roku są w Katowicach i mam cichą nadzieję, że mama ozdobi nimi nasze mieszkanko:)
Właśnie teraz zorientowałam się, że karteczki są nazwane samplerkami,więc widzisz Dana, mam na swoim koncie samplerki:P Teraz czekam na koniec Twojego:)
A jak już jestem przy Danie, to jeśli ktoś nie miał jeszcze okazji, to zapraszam na jej blog Wieczorową porą, gdzie możecie pooglądać co znalazło się w tajemniczej torbie, która była moją częścią naszej małej wymianki:)
Chciałam Wam jeszcze dziś pokazać jakie zakupy halloweenowe porobiłam w ciągu ostatniego miesiąca, a które chyba niedługo wykorzystam do przywieszek:) Bo jakoś świąteczne i zimowe motywy mnie jeszcze nie ruszają. Nadal pamiętam dwie poprzednie zimy stulecia i mam nadzieję, że zima w tym roku późno zawita do Michigan!
A na koniec coś o moim samopoczuciu:P Pomimo, że pogoda robi się coraz bardziej jesienna, a jeszcze w weekend było 21 st C i piękne słońce, to moje samopoczucie się polepsza! Nie jest mi wreszcie żal siedzieć w domu:P Kilka dni temu pojawił się w necie kolejny doktorancki komiks, pod którym mogę się podpisać obiema łapkami!
I tłumaczenie
1 – Sobota rano
2 – Jaka straszna pogoda!
3 – Tak (wł. Hura) !!!!!
4 – Teraz nie jest mi tak źle, że muszę siedzieć w domu i oceniać prace.
HAPPY HAUNTING, TRICK OR TREATING & HAPPY HALLOWEEN!!!!!!!! :]
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze odnośnie moich kolczyków:) Bardzo fajnie się je nosi:)
damar5 – Ja zostawiam nożyczki na egzamin, mam nadzieję, że przyniosą mi szczęście!
anek-73 – Gorsza nie jesteś, bo ostatnio widziałam ten klik do facebooka u Ciebie na bloxie! Za to ja nie widzę, kto lubi moje wpisy:(Ani na głównej stronie ani nigdzie indziej:( Zapisałam się na facebooka trochę z musu i z wielkim ociąganiem, bo inaczej nie wiem co się dzieje u znajomych na wydziale. Takie tu zwyczaje, że zamiast pogadać to ludzie piszą na necie i chyba mnie skubaniec nie lubi:(
poniedziałek, 25 października 2010
Na każdy dzień tygodnia:)
Dziś będzie kolczykowo:) Jak byłam ostatnio w domu, to sfotografowałam moją kolekcję kolczyków i jakiś czas temu wzięło mnie na policzenie moich okazów. Wyszło 250 par! A od tego czasu dokupiłam jeszcze kilka nowych par oraz materiałów do wyrobu:) No i nie policzyłam tych kilku par złotych kolczyków jakie mam:P Czyli powoli zbliżam się do 300!!!!!
Ponieważ za tydzień będzie Halloween to chciałabym dziś pokazać kolczyki na tą okazję:) Większość z nich jest w Katowicach, ale kilka nowych przybyło, więc będę miała co nosić przez najbliższy tydzień. W zeszłym roku przez cały tydzień poprzedzający Halloween nosiłam inną parę, co zostało zauważone przez moją grupę, a nawet szefa! Wszystkim się podobały:) I teraz już jestem rozpoznawalna, jako miłośniczka kolczyków:) A oto i moja kolekcja halloweenowa!
Najpierw zacznę od par nabytych dwa lata temu. Te poniższe zrobiłam sama. W Joann kupiłam „dzyndzolące” przywieszki i z nich powstały moje ulubione halloweenowe kolczyki:)
Duszki kupiłam w sklepie Hallmark i są to najradośniejsze duszki jakie widziałam:)
A teraz szaleństwo zeszłoroczne! Wszystkie kupione w Walmarcie. To właśnie te pary spodobały się na wydziale:P Tutaj kolejne dzyndzolące dynie:P
I cała reszta!
I jeszcze inne dzyndzolki, które właściwie tylko kolorystyką sugerują Halloween, więc mogę je nosić częściej niż raz do roku.
W tym roku też spodziewałam się, że będą mieć jakieś nowe i fajne kolczyki w Walmarcie, ale nie postarali się i mieli dokładnie te same co rok temu:( Więc zdecydowałam się tylko na dwie pary.
Tego samego dnia odwiedziłam też Meijera i tam znalazłam takie kolczyki. Dziś cały dzień siedzę w kościotrupach:)
Większość moich kolczyków trzymam w puszkach metalowych i tak na pierwszym roku kupiłam sobie w Joann puszkę projektu Debbie Mumm:) To właśnie w niej kolczyki czekają na mój powrót do Katowic:P
Przepraszam za jakość zdjęć, ale większość robiona w pośpiechu w domu.
anek-73 – Nie mam pojęcia jak zrobić ten skrót do facebooka. Kiedyś się pojawił i jest, ja nie maczałam w tym palców:P A może Ty mi powiesz jak sprawdzić, kto lubi dany wpis? Bo pod poprzednim wpisem jest, że ktoś lubi, ale nie wiem kto?
kinia_1979 – Dzięki! Na Halloween kupiłam też sobie koszulkę z dynią:P
fejferek – U mnie w domu kuchnia mała, ledwo mieści się stół i cztery krzesła, ale jak tylko się da, to wszyscy razem jemy obiad:) Dlatego też jak uczyłam się przy stole kuchennym, to rodzince ciężko było się dostać do lodówki:P Teraz niestety obiady jadam z moim laptopem, bo Amerykanie w innych porach jedzą – o 12 lunch, a o 18 obiad.
Iza – A u mnie pogoda super – 21 st. C i słońce! Aż żal siedzieć w domu, ale muszę:( Zdrowa jestem:), zwykle tylko się przeziębiam, poza tym już się zaszczepiłam przeciwko grypie, więc jakby co to leczenie pójdzie szybciej:) A ja i tak zwykle choruję wtedy jak jest wolne, rok temu była to przerwa świąteczna:P
ann_margaret – Dzięki:) Bannerek czeka w woreczku na podróż do Polski – jest do kuchni mojej mamy, poza tym żal mi go wieszać w moim apartamencie. No i masz rację, złe skojarzenie miałam – jak Halloween to przecież dynia a nie marchewka:P Więc pająk buszuje po dyni!
damar5 – Masz rację, mój pająk to jakiś inwalida, ale go lubię:P Nie wiem dlaczego niektórzy tak potępiają Halloween, przecież to fajne święto:) Dla mnie przerażające jest nasze Wszystkich Świętych i ten cały cyrk wokół, dlatego nawet się cieszę, że mnie nie ma w Polsce. A w ten dzień, jak i w Zaduszki chodzi o pamięć o zmarłych a nie o rewię mody. Niektórych pewnie przeraziłyby zwyczaje w Grecji, tam normalne jest, że np. młodzi ludzie odwiedzają groby swoich przyjaciół i piją z nimi! Przynosza flaszki i popijają ze zmarłymi, a wiem o tym, bo widziałam kilka takich flaszek zostawionych na cmentarzach:) I fajnie, że już jesteś:) Bo smutno bez Ciebie było!
czwartek, 21 października 2010
Pierwszy i ostatnia!
Mój pierwszy pierdzionek xxx!!!!!!!! Ostatnio pojawiły się „dziurawe” bazy do pierdzionków w Hobby Lobby i nie mogłam się opanować, musiałam zrobić sobie jeden! Halloween się zbliża, więc tematyka była oczywista:P I będzie to chyba jedyna moja praca halloweenowa w tym roku, bo na więcej nie mam sił:( W poniedziałek co mnie obudziło jak zasnęłam na kanapie? Moje własne chrapanie:P Ale wracając do pierdzionka (musicie przyzwyczaić się do mojego słowotwórstwa:P) – powstał w 30 minut! Wiedziałam, że musi być pajęczyna i pająk, a pomarańczowa kanwa okazała się do tego idealna. Wzór znalazłam w jednej z teczek z wzorkami. Szybciutko wyhaftowałam hafcik i zaczęłam kombinować jak to wszystko umieścić w pierdzionku. Zdradzę tylko, że pomogła mi taśma dwustronna, filc, super glue oraz dwie klamerki:D W piątek biorę go na wydział, bo jutro jeszcze drugą grupę muszę pomęczyć w labie i mógłby się uszkodzić:( Zdjęcia pstrykałam rano, niedługo po wschodzie słońca, ale jakieś kiepskie wyszły:( Kolory nie te:( Średnica hafciku to 22 mm. Tadam! Oto mój najnowszy pierdzionek!
Tu już wyłania się prawdziwy kolor kanwy:)
A tak prezentuje się na mojej łapce:) Łapka trochę staro wygląda, ale kolorki prawdziwe. Kanwa jak marchewka (14ct), pajęczyna haftowana srebrną nitką DMC, a pająk czarną muliną DMC. Nie wiem dlaczego, bo nic wczoraj nie piłam:P, ale ręce mi się strasznie trzęsły przy robieniu tego i kilku kolejnych zdjęć, dlatego niestety takie nieostre. Może za dużo mleka??? Ostatnio ostro go nadużywam:P
Pierdzionek nie jest może idealny, ale jak na pierwszy raz jest nieźle:P I przy następnej wizycie w Hobby Lobby dokupię sobie kolejne bazy, bo mam już kilka pomysłów.
Co do drugiej część tytułu notki – udało mi się skompletować wszystkie czarownice! Ostatniną heksę kupiłam na ebayu przed wyjazdem do Warszawy i po powrocie grzecznie na mnie czekała w skrzynce. Oto i Sabrina, dwunasta wiedźma w mojej kolekcji!
kinia_1979 – Nie było wyjścia, to musiałam zszywać ręcznie:P W końcu dla mamy!
paga-tek – Wieszaczki kupiłam na ebayu. Takie małe to tylko tam widziałam, bo kiedyś były dołączone do Cross Stitch Crazy. Oprócz serc były też gwiazdki i kwiatki. Wieszaczki, tylko trochę większe, można kupić na stronie Joann, gdzie je nazwali fabric holders. Są m.in. takie jak pokazywałam tutaj.
aeljot – Dzięki:)
magda.magdziula – Musiałam dokończyć, bo nie umiem zacząć nowej pracy jak nie skończę poprzedniej:)
damar5 – Świniak niech się nie tłumaczy, tylko chwali jak wróci i wtedy american star oceni czy rewelacja czy nie:P
rosse5 – No tak właśnie od dłuższego czasu czekałam na wpis z wykończoną zawieszką:( Dość opierniczania się – kończ, bo na pewno ładnie wyjdzie:)
wtorek, 19 października 2010
Kobieca zazdrość:P
Tak, tak, każda z nas to zna:P Jak inna w sklepie coś maca, to zaraz zwracamy na to uwagę, jak to coś odkłada, to my łapiemy w łapki. Tak po prostu, bo inna była zainteresowana, bo trzeba przynajmniej sprawdzić co ją zainteresowało:P Tata się zawsze z tego śmieje, że baby tak mają, a ja się z nim zgadzam. Choć ja zwykle nie łażę po sklepach z ciuchami, bo tu za drogie i kiepskiej jakości, więc nie muszę nad tym panować. Ale pamiętam z Polski, jak niektóre czekały aż coś „porzucę”:P
No i tak samo mamy my hafciarki z hafcikami, nie? Ile razy jak któraś z nas coś fajnego haftuje, zaraz pojawiają się prośby o schematy i często na kolejnych blogach widać postępy pracy:) Co oczywiście nie jest złe! I jak też tak miałam, jak zobaczyłam w wakacje, że rosse5 bierze się za kuchenną przywieszkę! Przypomniałam sobie o niej i też zapragnęłam ją wyhaftować, dla mamy! W gazetce proponowali takie oto wykończenie, ale ja od razu miałam trochę inny pomysł:)
Już jakiś rok temu kupiłam na ebayu małe wieszaczki, które w czasach zamierzchłych były gratisem do gazetki Cross Stitch Crazy. Policzyłam sobie jaką taśmę będę potrzebować, żeby cały wzór się zmieścił, bez skracania boków – wyszła 16ct. U mnie w Hameryce nie ma takich taśm, więc mama dostała zadanie specjalne! Oczywiście mu sprostała. I tak taśma przeleżała kilka miesięcy w Katowciach, aż we wrześniu przemyciłam ją do Michigan i jakieś dwa tygodnie temu wzięłam się ostro za nią:P Gdyby nie nadmiar zajęć całość powstałaby w kilka dni:( Przez niektóre dni byłam tak zmęczona, że tylko na nią patrzyłam, aż w sobotę bidulka doczekała się wykończenia! I wyszło tak jak sobie wymarzyłam! Prosto i delikatnie!
Tak prezentuje się w mojej pseudo-kuchni:P
I kilka zbliżeń, bo mama tylko na skypie ją widziała, a nie wiem kiedy się spotkamy i co za tym idzie, kiedy zawiśnie w naszej domowej kuchni:( Bo nasza kuchnia, to prawdziwe serce domu, to tu właśnie odbywa się wiele rozmów. A przede wszystkim to tu zdobywałam wiedzę! Mieszkanko mamy małe – tylko dwa pokoje, a sztuk cztery, więc to kuchnia była moim „pokojem” nauki! Muszę się pochwalić, że dzięki mnie rodzinka czasem chudła – jak bali się wejść, bo miałam ważny egzamin i byłam bojowo nastawiona:P Czy zima czy lato, czy marzłam czy pociłam się to tu spędzałam wiele godzin:)
Na zdjęciu w gazetce wydawało mi się, że tło jest szare, ale w rzeczywistości jest fioletowe. Pomysł ze wstążką przyszedł od razu, jak tylko zobaczyłam banerek w gazetce, natomiast konkretne guziczki sercowe wybierałam przed samym przyszyciem. Tym razem niestety brakowało mi bardzo maszyny, ale że chciałam całość wykończyć, bo wiecie jak to jest z niewykończonymi wzorami i czekaniem:P więc zmobilizowałam się i pozszywałam wszystko ręcznie. Pomogłam sobie mazakiem znikającym, żeby nie pomylić linii, bo zszywałam nitką w kolorze ecru czyli dokładnie zlewającą się z kolorem taśmy:) Może wstążka po przyszyciu jest nieco pofalowana, a dolne serce nie jest idealnie na środku, ale jestem z siebie bardzo zadowolona! Skromność to podstawa:P
Przepraszam za ilość zdjęć, ale nie mogłam się zdecydować:)
Górny guziczek wygląda jakby był obrębiony koronką:) Przynajmniej dla mnie:)
Backstitche nawet nie były takie złe. Tylko dwie kokardki dały mi w kość:( No i kilka razy pomyliłam się w samym wzorze, ale dałam radę!
I poznałam nowy ścieg – algerian eyes, czyli te kwiatuszki na filiżance i dzbanku:)
Jak tak sobie wczoraj oglądałyśmy z mama banerek na skypie, to przypomniały nam się kuchnie mojej babci, mamy mojej mamy:) Kuchnie dwie, bo jedna w mieszkaniu a druga w domku na działce, ale obie w kolorze czerwonym z zasłonkami w biało-czerwoną kratkę:) Ostatnia tapeta, którą moja babcia miała w luchni była w czerwone serca:) A fartuszki babcia też miała w biało-czerwoną kratkę:)
edyta350 – To dobrze, bo się zmartwiłam:P Wydawanie jest miłe, ale odkładanie, jak się wie na co, jest jeszcze lepsze:)
barbaratoja – Szkoda, u mnie zawsze jest kilka egzemplarzy, a poza tym mam kilka miejsc w okolicy gdzie mogę gazetki kupić, więc nigdy nie mam problemów z brakiem na półce.
isana_haft – Mnie też polskie ceny gazetek zniechęcają. Co do ozdabiania domów, będę się dalej rozglądać, bo jestem ciekawa co inni wymyślą:)
damar5 – Świnia! Normalnie świniak! Takie komentarze mi tu zostawiać! Czy Ty chcesz, żebym miała więcej wrzodów na żołądku??? Bo teraz mnie strasznie gryzie co też kupiłaś! Więc wracaj szybko i pisz szczegółową relację na blogu!:)
fejferek – To super, że kuferek trafił do Ciebie! Nie wiem jakie kolory kanwy biją Cię po oczach, ale jest wiele odcieni pastelowych – różowy, niebieski, żółty, seledynowy, lawendowy czy łososiowy. Moje prace są małe, więc chętnie kombinuję z kolorami! Czyli nie tylko ja przestałam się zachwycać gazetkami brytyjskimi! Ostatnio rzeczywiście tylko pojedyńcze wzory mi sie podobają, dlatego kupuję je co kilka miesięcy, jak dodatek jest fajny:) Wg mnie najlepsza gazetka pod słońcem to Susanna! Oj, w niej wszystkie wzory mi się podobają i jest warta swojej ceny! A wracając do cen, to rzeczywiście te w Polsce są dość wysokie! U mnie brytyjskie gazetki chodzą po 10-12$ a że teraz dolar nisko stoi to kosztują mnie niecałe 30 zł. A jak mam kupon, to nawet po 6$ potrafię kupić:P Włoskie ostatnio też ostro zdrożały w empikach! Aż się zdziwiłam podczas ostatniej wizyty. Ja je kupuję tylko w wakacje, jak jestem w okolicy:) Czyli w drodze do i z Wenecji! Wtedy te niecałe 4 euro nie jest takie straszne:) Sama się ostatnio zdziwiłam, że Susanna jest droższa od Profilo w empiku, jak w rzeczywistosci to Profilo jest trochę droższe we Włoszech. Coś chyba ci z empika wyczaili, że hafciarki wolą Susanne i tak ją wywindowali! U mnie niestety nie ma ani jednej włoskiej gazetki, ale są australijskie:)
No i uświadomię Cię odnośnie Hameryki! Oni tutaj muszą być najszybsi i najlepsi! Dlatego w sklepach już od lipca sprzedają ozdoby halloweenowe. Jestem tu już trzeci rok i w poprzednich dwóch już dawno można było podziwiać domy przyzdobione na Halloween, dlatego dziwiłam się w piątek. A zaraz po Halloween to już święta, więc ozdoby choinkowe to już od dawna są na przecenie:P No i przynajmniej mnie nie masz co zazdrościć, bo ja mieszkam w apartamencie i nie mam czego dekorować:P Co najwyżej moją część wspólnego balkonu, który w zimie muszę osobiście odśnieżać:(
xgalaktyka – Jak tylko będę mijać jakieś kolejne ciekawe domy, to pstryknę więcej zdjęć:) Ciekawe czy na kampusie ktoś się wysili? Na świeta np. wszystkie akademiki mają na ostatnich piętrach ozdobne neony, na każdym akademiku inny:) Tylko ciężko je uchwycić na zdjęciu, bo migają.
ann_margaret – Dziękuję za wyjaśnienie:) Krzyżyki to ostatnio moja jedyna rozrywka, oczywiscie oprócz serialu ogladanego przy xxx:P Choć w zeszłym tygodniu nie miałam siły na nic:( Ale pocieszam się, że za jakiś miesiąc powinno być lżej! A w grudniu, jak semestr się skończy to już będzie prawie wolne – tylko własna praca w labie!!!!!!! Co do dużych prac, podziwiam wszystkie dziewczyny, które decydują się na takie kobyły:) Ja bym się chyba pochlastała jakbym miała dziubać jakąś pracę miesiącami, broń boże latami:( Ja nawet takich wzorów nie oglądam.