piątek, 9 grudnia 2022

Wiatraki w NL

 Niderlandy to wiatraki, te bardziej i te mniej znane. Wszędzie są, więc na sesję do haftu z wiatrakiem nie musiałam ruszać się daleko, ale chciałam znaleźć coś ekstra. I dlatego wybrałam się do Zaanse Schans, czyli skansenu wiatraków w Zaandam. Cudne miejsce! Byłam tam 22 stycznia. Pogoda taka se, ale dzięki temu nie było tłumów. Zresztą ja właśnie lubię zwiedzać w taką zimową pogodę :)





































































































To tyle widoków wiatraków w naturze, a teraz przejdźmy do haftu!
A hafcik na drewnie od MP Studio. Nie pamiętam kiedy go kupiłam, ale haftować zaczęłam w lipcu 2021 roku.




Niestety przy tym hafcie zorientowałam się, że wycinane laserem drewienka niestety szybko brudzą mulinę :( Jakoś odechciało mi się haftować na dłuższy czas. I do haftu wróciłam dopiero po 2 miesiącach.


We wrześniu i październiku zeszłego roku dokończyłam wszystkie xxx, tym razem już zdecydowanie krótszymi nitkami wymienianymi na nowe jak tylko się brudziły.







Za kreski wzięłam się natomiast w styczniu jak rodzinka wróciła do Katowic.


Całość zszyłam pachnącą muliną DMC :) Zawsze po wizycie Rodzinki nie umiem się znaleźć w domu. Tzn. po porządkach przed ich przyjazdem nie wiem gdzie co mam:P Także to była pierwsza mulina w odpowiednim kolorze którą znalazłam. Dałam jeszcze do kompletu wstążkę odcięta z jakiejś koszulki i gotowe!


I sesja w terenie! Wiatraki i okolica zielona, a mój wiatrak czerwony :)














Po jakimś czasie przypomniało mi się, że mam czerwoną czapkę :P Pasowała jak w pysk strzelił :D


Hafcik zawisł na ścianie obok czarownic :)







A ja dokupiłam jeszcze jedno drewienko z tej serii, też holenderskie, ale trochę nie tak oczywiste jak wiatrak. 

W czasie wizyty w Zaanse Schans odwiedziłam też muzeum holcoków! I muszę Wam powiedzieć, że to było na prawdę COŚ!





















Długo mnie tu nie było, bo sporo się działo. W pracy, ale i poza pracą. Wenę miałam wielką na haftowanie, ale na wpisy na bloga już nie. Same wiecie, że jak głowa pełna myśli to najlepszym lekarstwem są xxx. Także w tym roku machnęłam już 65 haftów, a pokazuję Wam dopiero drugi. Chyba będę musiała zacząć ze zbiorowymi wypisami nowych haftów. Ale od 30 listopada głowa już odpoczywa. Sprawiłam sobie największy prezent w tym roku. Złożyłam wypowiedzenie w obecnej pracy i od 1 lutego zaczynam nową przygodę :) Po raz drugi nie zmieniam kontynentu, bo praca w NL. Choć w tym samym czasie miałam jeszcze ofertę ze Szwecji, a we wrześniu odrzuciłam ofertę z Danii. Decyzja była trudna, ale myślę, że najlepsza jaką mogłam podjąć.

Rodzinka już u mnie. Przyjechali do NL już 27 listopada i zostają do 8 stycznia. A ja wtedy ruszam na intensywny urlop, bo lista miejsc do odwiedzenia długa :)

4 komentarze:

  1. Gratulacje nowej pracy , wiatraki cudne i cholcoki czyli drewniaki rewelka / mam ich całą kolekcje / - mama

    OdpowiedzUsuń
  2. I tys takie cudenko tak dlugo trzymala ale ten wiatraczek piekny powodzenia w nowej pracy pozdrowienia dla wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  3. Hafcik extra! Sama już nie wiem, które wiatraki ładniejsze ;-) Czy ten Twój haftowany czy te ze zdjęć :-) Muzeum obłędne! Jest co oglądać! Czekam na zbiorczy post hafciarski... Gratuluję super prezentu i powodzenia w nowej pracy :-)
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny hafcik no i gratulacje z powodu nowej pracy mam nadzieję ze nie bedziesz sie nudzić no i że na krzyżyki zostanie wystarczają duzo czasu :D

    OdpowiedzUsuń