czwartek, 24 grudnia 2020

11 !!!!!

Dziś Pieguchowo obchodzi 11 urodzinki! Statystyki wraz ze zmianą z bloxa na blogera nieco się zgubiły, ale wpisów przez te wszystkie lata stworzyłam aż (czy tylko ???) 1154. Komentarzy od Was też jest tysiące a odwiedzin jeszcze więcej. Dziękuje za wszystkie lata razem! Mama mi właśnie przypomniała, ile ten blog mi pomógł. Jak zaczynałam, to po prawie 1,5 roku w US miałam problemy z pisaniem po polsku, a założyłam go w drugie BN na skypie. Później jeszcze 5 razy jedliśmy kolację wigilijną ze mną na ekranie. Teraz wiele osób tak samo będzie spędzało święta... Wiem, że jest to trudne, ale kiedyś nawet tego nie było, więc nie jest tak źle?! Dla nas to będą jednak rodzinne święta. Tata narzeka, że smutne, bo nie ma jarmarków świątecznych, a miasta mniej ozdobione niż w poprzednich latach, ale mówię mu, że chrzani, bo najważniejsze, że jesteśmy razem! 

Święta w tym roku w Nl są ciepłe i ździebko deszczowe. Śniegu ani widu ani słychu, ale mnie tutejszy klimat bardzo odpowiada :) Po 7 latach w Michigan, gdzie w czasie zimy okno w sypialni na stałe mi zamarzało i miałam lód w środku, nie tęsknię za białym badziewiem :P

Także śnieg tylko na filmach lub w haftach! Dziś słońce pięknie świeci i nawet nie pada :P

Kilka dni temu oprawiłam dwa Dimki :) Już pokazywałam je kilka razy, ale nigdy w ramkach. Pokazywałam Wam też osobno ramki, we wpisie z wieloma przyszłymi planami - W tym szleństwie jest metoda (część 1).




A w trzeciej ramce zamieszka kolejny Dimek. Może w przyszłym roku go wyxxx?


Machnęłam w tym roku jeden zimowy hafcik, jeszcze w marcu :) Zestaw kupiony na moich pierwszych targach robótkowych w Zwolle (tu). 




Oczywiście coś tam się pomyliłam we wzorze, ale kicham to :P W zestawie były koraliki. A na filcu haftowałam nierozdzieloną muliną. Dwie potencjalne wstażki prosto z Action :)



Tamborek jest 13 centymetrowy :)




Tata właśnie bierze się za barszczyk, a mama już 2 grudnia ubrała naszą choinkę :) 


Tata ciągle ją dokarmia żarełkiem, który zawsze dają w sklepie i nic a nic nie schnie :) Cudna jest!


Prezentów jeszcze nie ma pod choinką, ale pocztą już dostaliśmy życzenia z Kanady! Ivona, dziękujemy za cudne kartki!!!!!!!!!! Wiesz, że jestem wielką fanka Twoich kartek z haftami :)




Kot od MS jest BOSKI!!!!!!!! Dziękuję :D



Sama w tym roku sprawiłam sobie mały prezent już w listopadzie, kalendarz adwentowy z herbatą. Niestety ździebko się rozczarowałam i za rok już chyba nie kupię. 24 różne herbatki, 48 torebek, nie wszystkie które lubię, ale najbardziej mi się nie podobało, że się pomieszały a czasem była tylko jedna torebka a innym razem 3. Kiepskiego inżyniera opakowań mają:P Mówię jako koleżanka po fachu :P




A z prezentów niegwiazdkowych to pochwalę się, że "odziedziczyłam" po tacie jego sprzęt fotograficzny. Tata w czasie studiów pracował jako fotograf, w gazetach były jego zdjęcia np. z koncertów Maanam i innych artystów. I długo robił nam też super zdjęcia. A teraz czas na mnie :) Oczywiście będę musiała wszystko powoli rozgryźć, ale już się cieszę :) Torbę z zawartością już dawno przywiozłam do Nl, a teraz tata mi dowiózł statyw. W tym wpisie już kilka zdjęć z lustrzanki, mam nadzieję, że szybko zaprzyjaźnimy się z Konicą-Minoltą :)



Dostać nie dostałam, ale trochę mi tata pozwala jeździć swoją nową bryką. I to ja siedziałam za kółkiem jak Redik się ostatecznie dotarł na 2000 km :) Teraz braciszki obok siebie parkują pod składzikiem. Redik i Sreberko :) Oba Peugeoty 308 SW:D Oczywiście moja bryka jest najlepsza :D:D:D


FIJNE KESRTDAGEN! 


I na koniec coś holenderskiego na święta :) Miss Montreal, holenderska piosenkarka, ale świąteczne przepoje po angielsku :)



piątek, 4 grudnia 2020

U mnie już święta!

Bo święta zaczynają się, kiedy pojawia się u mnie rodzinka! W tym roku wyjątkowo wcześnie dotarli, bo już w poprzednią niedzielę - 29 listopada :) A jak rodzinka, to wiadomo, że i dużo miłości przybyło w moich czterech ścianach :D

A milość to właśnie hafcik Love od Dimensions! Zestaw Daydreams kupiony jeszcze w Michigan. I projekt mojej ulubionej Debbie Mumm :)


Hafcik bardzo przyjemny, więc szybko poszedł :) Zaczęłam 15 maja, a skończyłam 17.





Uwielbiam hafciki z haftowanymi ramkami :)








A jeszcze bardziej zestawy Daydreams, bo od razu mam gotowy i oprawiony hafcik :D




W pracy szaleństwo, pod koniec roku wszyscy chcą jeszcze jak najwięcej dokończyć i miałam aż cztery testy na liniach produkcyjnych do czterech projektów. Z praca w domu 3 z nich wspierałam zdalnie (w Kijowie i Gorzowie), a w ostatnim miałam osobisty udział w Mijdrechcie. Szkoda, że zakończył się gorączką i leżeniem w łóżku. Nie ma jak biegać między budynkami w samym fartuchu:( Hmm, pierwszy raz od chyba 14 lat rodzinka może się mną zaopiekować osobiście a nie patrzeć jak "umieram" na skypie. No nic, już o wiele lepiej, więc jakoś do 23 grudnia dotrwam, bo wtedy zaczynam prawdziwy urlop i do 3 stycznia nie zamierzam myśleć o pracy ani o projektach!

Trzymajcie się zdrowo! I Wam też życzę rodzinnych świąt!

środa, 18 listopada 2020

Misie Pysie :)

 Chwilę mnie tu nie było, bo miałam inne zajęcia :P W pracy strasznie dużo roboty i ostatnie dwa tygodnie sporo nadgodzin wyrobiłam. Szkoda tylko,  że w Holandii ani za nie nie płacą ani nie można ich odzyskać. 

Ale rozrywkowo też poszalałam, głównie na rowerze. W końcu po odbiorze z naprawy mam teraz mocne przednie światło na dynamo, więc wczesne wieczory mi niegroźne. Znowu szaleję po 15-20 km po pracy, a dwa weekendy temu jeszcze bardziej. Pobiłam własny rekord. Zakładałam 33km w jedną stronę i nieco mi tego urosło :P A wybrałam się do Culemborga, bo lubię to miasto i fajna pasmanteria tam jest :P

Także rano ruszyłam w malowniczą trasę przez park narodowy, 



później groblą wzdłuż Renu.




Małe zakupy po drodze :)



Przeprawa promem na drugą stronę.


Jechałam według znaków do scieżek rowerowych, ale zawsze można się upewnić przy tablicach z numerami punktów.


No i dotarłam na miejsce. Culemborg, piękne i stare miasto :) 



Odwiedziłam jak zawsze pasmanterię i polski sklep, a później czas na posiłek regeneracyjny w porcie i czas wracać do domu, bo zamiast 33 km, przejechałam już prawie 40 km.... a do domu trzeba jakoś wrócić :P Jakim cudem? Hmm, google maps niestety ale mimo, ze ma opcję rowerową to chyba nie zna dokładnie holenderskich scieżek :P

,

W drodze powrotnej jeszcze jedne zakupy.


I znowu prom- :)


Wiatrak w Wijk bij Duurstede


I zachód słońca nad Renem.


Reszta trasy lasem już po ciemku, dobrze że mam lampki bo jak auta nie jechały to było ciemno jak w d ...:P

No i tak w cały dzień machnęłam ponad 80 km :D



Dupa ździebko bolała po powrocie, ale siedzieć umiałam jeszcze :P To był super dzień! Na pewno do powtórki!

Xxxx ostatnio nieco się obijam, więc na specjalne życzenie Matkasa Mysie Pysie machnięte jeszcze w maju.

Pierwszy był UFOkiem. Przeleżał przynajmniej z rok . Na takim etapie go porzuciłam...


Od razu widać, że to miś Popcorn :)


A czemu go porzuciłam? No same spójrzcie, te wszystkie lazy dasies. MASAKRA! Przeraziłam się i jeszcze zaczynałam go z przekonaniem, że będą same pełne xxx, a nie jakieś ułamki. Więc jak do nich dotarłam to se dałam spokój.
W maju stwierdziłam, że czas go dokończyć i zrobić też drugiego misia do kompletu. Wiecie przecież, że uwielbiam hafty z haftowanymi ramkami, także te dwa zestawy kupiłam z zamysłem, że stworzą duet :)


Jak już się uparłam to poszło szybko! 4 maja zaczęłam, a 6 maja już miałam gotowy hafcik :)



No i zabawa z kwiatkami. Wyszły naturalnie, czyli niesymetrycznie :P



I french knoty!


Drugiego misia zaczęłam zaraz po pierwszym, czyli 6 maja a skończyłam 9 maja.




Ten był zdecydowanie prostszy :)


Na koniec pobawiłam się tylko z dopasowaniem napisu i umieszczeniem kwiatków w odpowiednich miejscach, żeby wszystko zmieściło mi sie do ramek z Xenosa. Także znikający mazak w ruch i gotowe. Fajnie ktoś wymyślił z tymi ręcznie robionymi papierowymi kwiatkami :)







Zdjecia dupiate, ale cykane na szybko jak się pakowałam we wrześniu na wyjazd do Polski. Misie w kartonie już czekają w moim bardzo własnym M.









I porównanie ze wzorem oryginału. Oba ładnie wyszły :) Kanwa 16ct, haftowane pojedyńczą nitką muliny. Ramki mają okienka na 9 x 9 cm.






A dziś biedna Strzałeczka opuściła naszą rodzinkę. Jutro Rodzicki odbierają nowy samochód, więc wczoraj wieczorem wystawiłam Strzałeczkę na otomoto. No i dziś o 11 już nie była moja. Smutno mi, w końcu tyle razem przejeździłyśmy w Nl, to ona bezpiecznie dowiozła rodzinkę do domu po grillowaniu, zawsze wierna i jeszcze jaka urodziwa. Była z nami prawie 10 lat. No i trafiła z powrotem do tego samego salonu, gdzie ją tata kupował w 2010 roku :) Strzałeczko, dziękuję! Obyś trafiła do dobrego domu!

Tak ją tata wczoraj wypucował! Moja pierwsza limuzyna :D


I ta kultowa sylwetka :) Moje małe kieszonkowe jajo :D


Trzymaj się Mała!


Miłej reszty tygodnia i byle do weekendu! Plany macie? Ja już kombinuję gdzie jechać :D