Nie mylic z Szarikiem:P Moja kuleczka jest inna, bardziej rozspiewana.
W tym zestawie zakochalam sie jak tylko go zobaczylam dolaczonego do Cross Stitchera nr 258. Kupic go nie kupilam, ale wzorek mialam i czekal od pazdziernika 2012 roku:P Caly czas myslalam jak go idealnie skopiowac, bo co zaproponowali w CS bardzo mi sie podobalo.
Oj, sporo mam takich haftow nad ktorymi od lat mysle jak je idealnie wyhaftowac i wykonczyc. Zwykle co jakis czas przegladam teczki z wydrukowanymi wzorami i jak mi jakis dobry pomysl wpadnie do glowy to biore sie za haftowanie. Jak nie, to przekladam w teczce i odkladam na pozniej. NIe lubie na szybko i bez pomyslu na wykonczenie haftowac. Tez tak macie? W tym roku jakos juz kilka z takich starych haftow "sie" realizuje :) A wakacje coraz blizej, wiec czas przyspieszyc tempo!
NIedawno przypomnialam sobie o tym robinku przy okazji odwiedzin blogu Na facjatce. I tym razem zaczelam sie zastanawiac czy ja rzeczywiscie potrzebuje ten filcowy kwiatek dookola ptaszka? Nie. Tym razem juz mi jakos nie pasowal. Najpierw myslalam, zeby go oprawic jak ornamenty swiateczne, w plastikowa okragla ramke. I tak wyjelam szpetny zestaw z arka Noego z kartonu, dobralam mulinki DMC i wyhaftowalam robinka. Robinek jest slodki, taka wlasnie kuleczka wesola. Ale ramka juz mi do niego nie pasowala:( Jednak w czasie szukania arki w pudle, znalazlam inny zestaw z CS, ktory kupilam na aukcji wraz z innymi zestawami z CS, ale bez gazetek i to bylo to! Pomyslalam, ze czas wyprobowac wykanczanie ala filcowe bombki, ktore kilka lat temu byly tak popularne na blogach, a ja nie moglam nigdy znalezc odpowiedniego wzoru, zeby go tak wykonczyc. (Oj, te moje namietne myslenie:P)
Wzory wyhaftowane na zestawie koszmarne, ale samo zdjecie bardzo przydatne, bo podejrzalam jak wykonczyc mojego ptaszka. Niby taka prosta rzecz - filc, sznurek i haft, a nameczylam sie strasznie i do teraz mi sie nie podoba co wyszlo:( Nie mam tu cyrkla, wiec odrysowalam sobie na filcu filizanke i kubek. Ale najgorsze bylo przyszywanie do haftu:( Drugie podejscie wyszlo lepiej, ale i tak nie jestem zadowolona. Na trzecie juz nie mialam sily i tak zostanie. Pomysl z parcianym sznurkiem byl wynikiem mojej slepoty. Na zdjeciu zestawu z trzema haftami wydawalo mi sie, ze widze taki sznurek, choc w rzeczywistosci jest to grosgain ribbon (wg CS), lub po prostu baker's twine. Jak juz wszystko bylo gotowe, spojrzalam na tego nieszczesnego skubanca i jakis taki smutny byl, wiec przyszylam mu serduszko:) Troche juz za pozno na to bylo, bo wszystko bylo zszyte, ale od czego sa haczykowate igly? :P
Dobra, kto przeczytal zasluzyl na zdjecia:) A kto nie, tez moze poogladac:P
Troche go wypchalam moja zdychajaca poduszka (ta co ja od 5 lat przemycam do Polski w wypchanych haftach:P).
Nikt nigdy nie pokazuje tylu, wiec ja pokaze wszystkim zainteresowanym tym sposobem oprawy haftow.
To dlaczego mi sie nie podoba moj robinek? Po pierwsze kola z filcu wyszly krzywe, a po drugie zszywanie wyglada brzydko jak sie na nie patrzy z boku. Sorry za bajzel na zdjeciu, ale dopiero przypadkowo zauwazylam, ze w tym momecie widac dokladnie wszelkie niedoskonalosci, a nie w czasie specjalnej sesji zdjeciowej:P
No i najwazniejsze! On jest za duzy! Haftowalam go jak w instrukcji, na kanwie 14ct (bialej) i zaluje, ze nie wybralam drobniejszej:( Cala filcowa bombka ma srednice prawie 10,5 cm! Za duza jest:( Jesli jeszcze kiedys zdecyduje sie na takie wykonczenie to na pewno bedzie przynajmniej o polowe mniejsze. Moze teraz zrozumiecie moja milosc do malenstw:P Chyba tylko dla mnie 10,5 cm to juz "kolos" nie do zniesienia:P
Katarzyna G podrzucila mi swietny pomysl z zapalka, wiec prosze:) Kaska, dzieki! Z moneta nie robilam, bo mam tylko amerykanskie centy, a rozmiary tychze bylyby zagadka dla wielu z Was.
Prawda, ze skubaniec za duzy? :(
To jeszcze i poprzednie prace z zapalka, dla niedowiarkow:P
To tyle jesli chodzi o hafty. Kolejne szalone pomysly w trakcie realizacji:D
A teraz z innej beczki:P Nie na temat, wiec nie wszystkich zainteresuje. Ale moze bedzie to ciekawostka dla tych co ich interesuje zycie doktoranta w Stanach. Wrocilam dzis z banku zywnosci. Ogolnie chodze do dwoch, studenckiego na kampusie, co dwa tygodnie, a takze do innego, w kosciele luteranskim, ktory ma dystrybucje raz na miesiac. Zwykle z takimi siatami nie wracam, ale dzis mieli takie przysmaki, ze wzielam wszystko co mi proponowali:) Tym razem dla porownania Czerwonka, zapalka moglaby zniknac:P
Sniegu na dworze pelno, dzis zimno znowu (-24C), a ja to wszystko przytargalam w lapkach, bo w takich warunkach nie ryzykuje polamiania kosci na rowerez. Kawalek podjechalam busem, ale reszte drogi pokonywalam na dwa razy, dwie tasie do przodu i powrot po kolejne trzy. Ale jak daja za darmo, to biore! A co w tasiach to Wam nie powiem, bo slinianki by Wam padly:P Powiem tylko, ze rozpakowywanie i upychanie w lodowce, zamrazarce i po szafkach zajelo mi pol godziny:P
Tak sie teraz zastanawiam, jak reagujecie na ludzi drzemiacych w miejscach publicznych? Siedzac w banku, tzn piwnicy kosciola, kimnelam sobie na pol godziny i kichalo mnie czy inni sie na mnie dziwnie patrza czy nie, ale teraz ... No nic, najwazniejsze ze krotka drzemka i odzylam. Chrapac nie chrapalam, bo zwykle sie budze na ten dzwiek:P
To jeszcze nic. Kolejne zdjecie, z specjalna dedykacja dla Rodzickow i "dla potomnych":P Bo choc wiedzieli, Rodzicki, co przywiozlam do domu to chyba sobie nie zdawali sprawy ile tego. Otoz na moim wydziale w grudniu testowali 0.5L butelki z woda mineralna. Sporo ich zostalo, bo producent nie wszystkie chcial z powrotem, wiec troche ich "przygarnelam". Po 16 zgrzewkach (po 32 butelki kazda), juz przestalam liczyc, wiec dokladnie nie wiem ile tego jest:P Wszystko przez 2 tygodnie codziennie wozilam do domu, busem, a do busa i z busa dreptalam na piechote, plecak pelny butelek, dwie siaty w lapy i fru do domu:P Oto i moj stol kuchenny:D
No, szalona jestem, ale "do czegos dojde" cytujac moja babcie Krysie:D Bo i kase z drogi zbieram:P Oto i co uzbieralam w ciagu ostatnich miesiecy, a jeszcze cos tam mam w kieszeni kurtki z dzisiaj:) Dla porownania jedna z setek butelek spod stolu:P I nie mowcie, ze nie warto sie schylic jak sie widzi nawet 1 centa:D
"Do czego doszlam" to wie tylko rodzinka plus kilka osob wtajemniczonych, ale jestem z siebie dumna. Bo choc wiele osob mi powtarzalo, zanim tu jeszcze przyjechalam, ze w Stanach nie da sie zyc bez samochodu, to jednak udowodnilam, ze sie da :) A ze ostatnio 7 dni w tygodniu, od rana do wieczora na wydziale to i mniej wydaje na bzdury i na nowy aparat fotograficzny tez juz uzbieralam:) Teraz czekam az Sony wypusci nowy model:)
Cholibka, ale sie rozpisalam:P Nawet tego nie planowalam, ale wena mnie poniosla:)
To zapraszam jeszcze na wspolna kawe, oczywiscie w wersji oszczednosciowej:P Uwielbiam Mokate i w zeszle wakacje nakupilam ich sporo:) Za tyle moge sie rozpieszczac:) A kawa o wiele lepsza niz ta ze Starbucksa:P Moja ulubiona - latte waniliowe:) A Wy, ktora lubicie najbardziej?
To mykam lyknac mleka:) A Wam zycze udanego weekendu! Moj bedzie odswietny, bo w niedziele OSKARY! :)
Dziekuje za odwiedziny i komentarze:)
myszkowato - :)
eliszka8 - O fuj! Zadna truskawka:( Niecierpie tych owocow:(