SZALEŃSTWO!!!!!!!!!! Tylko tak można opisać to, co tam się działo od 15 do 18 lutego! Moje marzenie spełniło się 17 lutego, bo wtedy to dotarłam na największą taką imprezę, którą w życiu widziałam! Ponad 200 stoisk, a wszystko to tzw. robótki materiałowe, czyli hafty, druty, szydełko, patchworki, diamenciki, etc. Scrapków brak, bo to papier a nie materiał:P Tyle lat się śliniłam na widok Waszych relacji z podobnych imprez w Polsce, UK czy Francji, a teraz byłam na największej takiej imprezie w Beneluksie! Stoiska były międzynarodowe, większość z Nl, ale były też z Niemiec, Belgii czy Włoch!
Na miejsce dotarłam pociągiem, w niecałe 2h. Połączenia w Nl są bardzo fajne, a zresztą Strzałeczka była jeszcze w Pl. Imreza zaczynała się o 10, ale chciałam być nieco wcześniej. 80km od mojej wioski, to bardzo niedaleko :D
Ijsselhallen w Zwolle to duża hala targowa z olbrzymim parkingiem. Jak dochodziłam na piechte to dopiero się zagęszczało od aut, ale na FB widziałam, że o 10 kolejka spragnionych robótkowiczek była na szerokość parkingu:P
Bilet imienny kupiłam dzień wcześniej przez internet, ale nie wiedziałam, że na niektórych stoiskach nie przyjmują kart debetowych i wracałam się do bankomatu. O ja nieprzygotowana, za rok będę już wiedziała co i jak:P
Jeszcze tylko chwila oczekiwania i ostatnie ślinienie się na sucho, bo przed 10 nas nie wpuszczą!
Na dzień dobry na wejściu dostałyśmy po darmowej gazetce Borduurblad, czyli holenderskiego wydawnictwa xxx :) A później już nie wiedziałam co robić, gdzie iść, tyle tego było!!!!!!!!!!
W ciągu 6h obeszłam wszystko 3 razy! Pierwszy raz dokładnie obeszłam wszystko co xxxx! I zajeło mi to z 2,5h, a całą resztę omijałam szerokim łukiem! No i kilka rzeczy w tym pierwszym obejściu przygarnęłam:P Drugie obejście to były już bardziej przemyślane zakupy i obejrzenie tego co mogło mi umknąć za pierwszym razem. Później chwila przerwy na kanapkę i przemyślenia. Ostatni trzeci obchód to głównie cykanie zdjęć i zakupy uzupełniające, żebym już niczego nie żałowała przez następne 12 miesięcy:P Także nogi już wtedy siłą woli chodziły, tak samo z palcem na spuście aparatu:P
Kolejność odwrotna do cykania, czyli zupełnie spontaniczna:P
Wielka piłka była niesamowita!
Takich kształtów tamborków jeszcze nie widziałam!
Do Peddles wracałam chyba z 4 razy. A ile moje ślinianki tam się napracowały!!!!!!!!!!!!!
W kilku miejscach były stoły i punkty z warsztatami. Część była darmowa, za inne trzeba było zapłacić. Wszędzie ktoś był chętny nauczyć się czegoś nowego :)
Była też muzyka na żywo! Jeden chłopak, ale fajnie grał. Szkoda tylko, że zainteresowanie jego występem było nikłe :( Większą popularnością cieszyły się włóczki za nim!
Najpiękniejsze były stoiska, gdzie przeważały hafty! A było ich sporo, samych haftów pełno na każdym, ale takich stoisk był ogrom!!!!!!!
Jedne można było fotografować, a przy innych machali mi albo mówili, że nie można. Tylko stoisko Michaela Powella miało wielką tabliczkę, że zakaz fotografowania. Beeee, nieładnie!
Dopchać się też nie było łatwo.
Jak to w Europie, wszystkie hafty dopieszczone. A jak sobie przypomnę badziew na imprezach hand made w Michigan to mi się śmiać chce:P
O ile zestawów do xxx, książek, mulin, zwykłych materiałów czy nawet taśm nie brakowało, to nigdzie nie dopatrzyłam się specjalnych kanw z nadrukami, czy wzorami. A szkoda, bo naprawdę liczyłam na ich zakup…
Diamencikowe hafty też były.
I kanwa plastikowa z wielkimi “okami” :D
Zaskakująco wielu panów miało swoje stoiska :) I wcale nie wyglądali jakby się zbytnio męczyli :D
Wielgachną kanwę dotąd oglądałam tylko w Wenie, a teraz widziałam na żywca. Ona ma chyba rozmiar 6.
Patchworki duże i te maciupcie też były popularne.
W jednym punkcie były same haftowane fartuszki :)
Na samym końcu hali był “kącik” z jedzonkiem i stolikami do odsapnięcia :)
W sobotę zamykali o 17, ja byłam do 16, bo chciałam jeszcze mieć godzinę na obejście na szybko Zwolle, bo słyszałam, że to cudne miasto i tak było! Załapałam się jeszcze do VVV czyli informacji turystycznej i kupiłam najpiękniejsze jakie w życiu widziałam naparstki!!!!!!!!! Na pewno tam wrócę za rok, ale i wcześniej, bo miasto na mnie czeka. A po 6h ciągłego łazenia po targach nie miałam za bardzo sił przebierać nogami!
Z tak wypchaną torbą wróciłam do domu:) Ale o zakupach będzie na końcu:P Nie wiem ile będzie wpisów, ale zdjęć z 260 nacykałam:P Na pewno nie wszystkie tu rzucę, ale będzie ich trochę. A co! Będę (nie)miła:P Tylko sorry za to, że ich nie będę obrabiać, ale szkoda mi czasu.
Koniec na dziś, CDN…. :)
Dziękuję za komentarze!
chwilo_trwaj – Nie wiemy co się stało Szarakowi i się nigdy nie dowiemy, bo poszedł na złom i nikt nie interesował się dlaczego się zgrillował.
cornelka2
OdpowiedzUsuń2018/03/20 05:43:54
No to sobie pozwiedzalam dziekuje bardzo Stoisk naprawde multum i z sami cudnosciami Wypatrzylam chyba na jednym stoidku robili z filcu albo sie myle bo my na warsztatach tez mamy w planie robic Aj cudnosci cudnosci bylo pozdrawiam
damar5
2018/03/20 08:30:04
Mistrzyni w podsycaniu w nas ciekawosci :D lubisz stopniowac nam wiadomosci :)
Przyjrzalam sie dokladnie fotkom i rozumiem prace Twoich slinianek bedac na zywo :)
Ogromna hala z cudowna zawartoscia :) Dluzej zatrzymalam sie przy fartuszkach i tak pomyslalam,ze z moimi kuchennymi zdolnosciami organizacyjnymi zal byloby ich bardzo ;-)
Czekam niecierpliwie na cdn :D bo czuje ,ze bedzie jeszcze ciekawiej :)
Poz.Dana
1_iwonan
2018/03/20 08:39:36
Zazdroszczę, ogromnie zazdroszczę !!!
Gość: Matkas, *.ipv4.supernova.orange.pl
2018/03/20 08:56:20
No , no ale uczta....Fajno , że takie COŚ organizują. Trzymaj się i do spotkania - mama
Gość: edytag, *.ip.rudna-net.pl
2018/03/25 11:39:06
Wow! Byłaś w raju!!!! Coś wspaniałego! Szkoda, że tak daleko bo z pewnością bym się wybrała. Myślę, że jeszcze kilka razy będę wpadać i oglądać Twoje zdjęcia i oczywiście będę do nich wzdychać:) Świetna impreza!