Zdobycze naparstkowe z ostatnich 6 miesiecy.
W Pile naparstka nie znalazlam, ale kilkugodzinny styczniowy wypad do Poznania wyrownal rachunek:P
Koziolki szpetne, ale musialam kupic. Matkas, urodzona w Poznaniu, tyle razy mi o nich mowila, ze musze je zobaczyc, etc, ze kupilam taki badziewny naparstek:P A koziolki widzialam oczywiscie w "naturze":P
W Kentucky, czyli jak miejscowi nazywaja Ketrzyn, naparstek trafilam dopiero w maju, w czasie Nocy Muzeow, ktora spedzilam na Zamku w Ketrzynie. W informacji turystycznej ich nie maja.
Gizycko na spluniecie, bo 32 km od Ketrzyna. I to moje ulubione miasto na Mazurach, tu ruszylam w pierwsza wlasna podroz Smerfikiem poza Ketrzyn i tu tez wiele razy wracalam. Polecam :) Mragowo paskudne, przereklamowane, a Gizycko cudne i sympatyczne :) Widzialam je zima i sie zakochalam:) A pozniej nawet nowy paszport sobie tam wyrabialam.
Zamek w Rynie moze nie robi wielkiego wrazenia, ale jak kogos stac to mozna i zatrzymac sie na noc w zamkowym hotelu. Sam Ryn niewielki, ale urokliwy. Tez bylam kilka razy, bo to jeszcze blizej, 22 km.
Naparstki mozna znalezc w malym sklepiku z pamiatkami, a ze Fryderyk von Wallenrode byl komturem w tutejszym zamku to skusilam sie tez i na dzwonek.
Lidzbark Warminski rowniez polecam. Tutejszy zamek zapiera dech w piersiach. I mam go na recznie malowanym naparstku. Szkoda tylko, ze w czasie moich wizyt byl w remoncie, co bylo widoczne foliami na calej jednej sciane.
O zamku w Reszlu pisalam jakis czas temu. Niedawno i punkt z pamiatkami ozyl na czas sezonu letniego, ale o recznie malowanych naparstkach tylko slyszalam, ze sa, ale nie wiadomo kiedy znowu beda:( Ta sama spiewke slyszalam bedac we Fromborku:( Szkoda, ale ... w Zielone Swiatki zatrzymalam sie wreszcie w Swietej Lipce i nabylam to i owo. Tyle razy przejezdzalam glowna ulica w drodze do innych miast, ze jak mielismy przymusowy odpoczynek to pojechalam tam, gdzie biznes kwitl. Niestety, bo jakos nie rozumiem i nie podoba mi sie robienie biznesu z miejsc religijnych :(
Tu trafilam na bardzo oryginalny okaz. Na pewno zostanie moim ulubiencem na dlugi czas, bo jest boski :D
Recznie robiony przez garncarza o duzych palcach :P
W Mikolajkach tez bylam przed sezonem i dzieki bogu, bo ostatnio mialam dosc tlumow i zachowania mieszkancow w mniej popularnych miejscowosciach w ostatnich tygodniach :( Poza sezonem wszystko pozamykane, a w sezonie trzeba placic za wszystko :(
Pewnej marcowej niedzieli tylko jednemu panu chcialo sie otworzyc sklep z pamiatkami w Mikolajkach i tam taki naparstek znalazlam :)
Oczywiscie nie moglo zabraknac krola Sielaw :)
W Olsztynie tez bylam kilka razy. Pierwszy raz z tata w styczniu pojechalismy po krzesla, bo w wynajmowanym mieszkaniu byly tylko taborety i fotele, ktore zaraz poszly na smietnik:P Ostatni raz bylam w maju o 5 rano jak tate odstawialam na pociag do Warszawy, jak legalizowalismy upowaznienie dla firmy brazylijskiej wyrabiajacej mi pewne dokumenty. Tylko wspomne, ze dzien wczesniej bylam w Olsztynie o 7 rano, w tej samej sprawie, ale w Sadzie Okregowym. Pozniej kolezenstwo z pracy dziwilo sie, ze przyszlam na 10, zamiast mojej zwyczajowej 6:30. Kolejnego dnia umieralam, bo dwie malo przespane noce, ale kolejne dokumenty do wyjazdu zalatwione, a tata jeszcze musialal odwiedzic w stolicy dwa ministerstwa i konsulat, ale ja juz tyle wolnego nie moglam brac :(
Olsztyn i tacie i mnie sie bardzo podobal, choc pan od krzesel jako miejsce godne odwiedzenia polecal plaze miejska:( Nam podobal sie rynek, zamek i ich okolice :)
Dzieki delegacji do Pruszcza Gdanskiego odwiedzilam pierwszy raz w zyciu Trojmiasto! Nie moglam wrocic bez naparstkow:P
Gdansk bardzo mi sie spodobal, na molo i plazy w Brzeznie bylam dwa dni pod rzad.
Pod Zurawiem zaparkowalam Smerfika :)
A to chyba jedna z bram, ktore mijalam w czasie spaceru Pobrzezem:)
W Gdyni musialam zobaczyc Niszczyciela Blyskawice oraz Dar Pomorza. Tutaj tata wymienial mi co warto zobaczyc w kazdym z miast Trojmiasta :)
I tak jak Gdansk i Gdynia mi sie spodobaly, tak Sopot mnie strasznie rozczarowal. Paskudna plaza, brudna woda w morzu, jakos tak dziwnie swiecila sie w sloncu:(
Obowiazkowo przeszlam sie Monciakiem, spodobal mi sie krzywy domek, ale tlumy i chamskie zaczepki wstawionych Angoli juz nie :(
No i jeszcze jeden cudny naparstek z Kaszub :)
Z najdalszej podrozy, czyli delegacji do Emmen w Holandii przywiozlam dwa naparstki :) W informacji turystycznej bylo wiecej rodzajow, ale coraz paskudniejsze:P
Emmen lezy w prowincji Drenthe, ktora jest znana z licznych Hunebed, czyli kamiennych grobowcow, na pierwszy rzut oka przypominajacych Stonehenge. Nawet jeden jest w samym Emmen i oczywiscie musialam go odwiedzic i sfotografowac :)
I moje wszystkie skarby, ktore dlugo beda mi przypominac moja polroczna mazurska przygode :) Przy okazji widac jak spory jest naparstek ze Swietej Lipki :D
Na koniec jeszcze lepsze zdjecie naparstka od Pani Neli (cornelka2). Matkas jeszcze nie nauczyla sie fotografowac naparstkow, ale wszystko jeszcze przed nia. Pani Nelu, dziekuje bardzo :)
Co do wiesci z ostatniego postu, tak Brazylia! Jade na rok do Sao Paulo do pracy. Zatrudnila mnie najwieksza brazylijska, a 10 na swiecie firma produkujaca mieso i produkty proteinowe. Rekrutacja trwala od listopada. W polowie kwietnia dostalam oferte pracy. Firma zaczyna nowy 3-letni program, do ktorego szukali ludzi zaraz po studiach mgr lub dr, z dwoch dziedzin - opakowan i technologii zywnosci. HRowiec, ktory zajmowal sie rekrutacja jezdzil po calym swiecie i szukal odpowiednich kandydatow. Jak ja sie dowiedzialam o programie? Dzieki mojej promotorce rozprawy doktorskiej, dr S jest niesamowita:) Jak juz nie wierzylam, ze ktokolwiek mnie zatrudni w Polsce napisalam do niej i wspomniala, ze byl tu w zeszlym tygodniu Leonardo i szukal takich jak ja. Napisalam do niego maila dolaczajac CV i tak sie zaczelo. Odbylismy dwie rozmowy na skypie, a w kolejnych miesiacach rozmawialam na skypie z kolejnymi osobami zaangazowanymi w ten program, dyrektorami ds. badan i rozwoju, innowacji, etc, a skonczylam rozmowa z dyrektorem generalnym calej firmy. Nad przyjeciem oferty myslalam prawie 10 dni, bo tyle mialam czasu do namyslu, ale warunki pracy jako specjalista ds. badan i rozwoju, ciekawe projekty, podobne do tematyki, ktora sie zajmowalam w czasie doktoratu, a takze ponad 6-krotna podwyzka w stosunku do tego co teraz zarabiam (a tu zaczelam jakbym miala juz kilkuletnie doswiadczenie) plus kilka innych powodow, zawazyly na mojej decyzji. Przelicznik PLN do brazylijskich reali jest bliski 1:1 (raz wiecej raz mniej o kilkanascie groszy), a ceny bardzo podobne do tych u nas. Zreszta obecna firma zaproponowala mi przedluzenie umowy na tydzien przed wygasnieciem istniejacej :( Decyzja byla dla mnie bardzo trudna, bo po 7 latach w Stanach nie planowalam kolejnych dluzszych wyjazdow za granice, ale decyzja byla wspolna i juz wiemy dokladnie na co sie decydujemy, bo przed US nie wiedzielismy. Pierwszy rok w Brazylii, a kolejne dwa jeszcze nie wiem gdzie. Firma dziala na wszystkich kontynentach, wiec moze byc ciekawie :) Zalezy gdzie i jakie projekty beda sie odbywaly w kolejnych latach. Bo program jest 3-letni, a z kandydatow z calego swiata wybrano dwie osoby - mnie z opakowan i Wlocha z technologii zywienia. Milo, nie? :) Program mial sie zaczac 1 sierpnia, ale z powodu tamtejszych przepisow i biurokracji jestem potrzebna juz wczesniej. Lece 18 lipca, w zeszlym tygodniu dostalam bilet lotniczy, bo firma go zalatwia i za niego placi. Planuje jednak przyjazd na swieta BN :) O Stanach nie marzylam, o Brazylii tez nie, ale mysle, ze bedzie fajnie:) Zalatwiania bylo sporo, jeszcze kilka spraw mi zostalo, dzis np. biegalam po Katowicach i odbieralam nowe prawko, dowod, bylam na drugiej turze obowiazkowych szczepien. Przez ostatnie miesiace sporo tego wszystkiego bylo. A na koniec i tak jest jak zawsze, do ostatniego dnia jest cos jeszcze na liscie do zrobienia, pakowanie na ostatnia chwile, bilet dopiero dostalam, wize tydzien temu, etc. No i bede sie musiala rozstac ze Smerfikiem:( Dopiero co go kupilam, a juz trzeba bedzie sprzedawac:( A taki dzielny byl, nigdy mnie nie zawiodl, teraz w piatek tez sporo w niego zaladowalam badziewia co mi sie nazbieralo przez 6 miesiecy i bez problemu dojechalismy do Katowic. Razem przejechalismy ponad 11 tys. km w 5 miesiecy :)
Dziekuje za odwiedziny i komentarze :) Mam nadzieje, ze wiekszosc zauwazyla, ze od razu opublikowalam obie czesci podsumowania rocznego :D Zdarzyly sie jednak gapy, ktore nadal z niecierpliwoscia czekaja na druga czesc :P
labores - Nie znam portugalskiego, ale zamierzam sie nauczyc :)
1_iwonan - Druga czesc podsumowania byla opublikowana jednoczesnie z pierwsza, gapo jedna :P
renataa25 - Nie ma czegos takiego jak przyjemne pakowanie:( Wrogowi nie moglabym zyczyc pakowania, wrrr....
Kaja - Wiele z kanw DMC jest produkowanych w Brazylii, wiec jakas nadzieja jest :)
emilya_5 - Duzy haft w zlotej ramce? Brrrr :(