Dłużej nie wytrzymam!

Już ponad 2 tygodnie wstrzymuję się z tą notką. Zauważyłam, że coraz mniejszym zainteresowaniem cieszą się te wpisy:P Trudno, nie wytrzymałam i muszę się z Wami podzielić moją radością!

21 czerwca dostałam maila od mojej wtyki z Irlandii:) Katarzyna G przysłała mi zdjęcie mojej nowej publikacji! Kasiu, dziękuję!!! Wspomnę tylko, że jest to moja 22 publikacja:D

Oto i Cross Stitch Gold nr 103. Zdjęcie z neta, bo do mojego Joann jeszcze gazetka nie dotarła.

A w środku JA :P

Tym razem na publikację załapał się mój kolejny kalendarz Lizzie Kate – klamerkowy:)

Co napisałam? Jak zwykle samą prawdę:P

„W poprzednim liście (Cross Stitch Gold nr 96) chwaliłam się kalendarzem Lizzie Kate i obiecałam, że przyślę Wam zdjęcie kolejnego. Tym razem udało mi się wyhaftować kalendarz w kilka miesięcy. Jest to kolejny wzór Lizzie Kate. Zmieniłam nieco jego zastosowanie i zamiast oprawiać każdy miesiąc w ramkę, postanowiłam powiesić je na klamerkach w łazience. Każdy miesiąc wyhaftowałam na kanwie w innym kolorze. Mój projekt długoterminowy, żeby ozdobić każde pomieszczenie w mieszkaniu jednym kalendarzem posuwa się do przodu. Mogę się pochwalić, że sypialnia i łazienka zostały już skreślone z listy! Chciałam również podziękować za prezent za poprzednią publikację. Wiecie jak zadowolić hafciarkę – im wiecej mulin, tym większy uśmiech na naszych twarzach!”

Medina: „Twój entuzjazm do haftowania jest zaraźliwy, Anna! Powodzenia z kolejnym kalendarzem -  jestem bardzo ciekawa co wymyślisz do przedpokoju!”

Ha, ona nie wie, że mój makatkowy kalendarz do przedpokoju już opublikowali w Cross Stitch Collection:P (TU)

Nawiązując jeszcze do podpisu zdjęcia - "Co może być lepszego niż 12 miesięcy haftowania?". 3 miesiące haftowania:P Tak, tak, jestem pewna, że kilka osób się ze mną zgodzi. Haftowanie kalendarza przez 12 miesięcy, po jednym obrazku na miesiąc jest traumatycznym przeżyciem. Ostatnie miesiące człowiek już nie może na ten badziew patrzeć. Tak miałam przy dwóch pierwszych kalendarzach Lizzie Kate. A jak się uwinęłam w 3 miesiące z kolejnymi dwoma kalendarzami to było całkiem miło:) 

Nagroda już też trafiła do mnie, a właściwie do rodziców:) Dokładnie 1 lipca listonosz wcisnął ją do naszej katowickiej skrzynki pocztowej:P „Zdolniacha” z niego. Przy okazji rozerwał kopertę:(

Liścik, mazak magiczny, czyli po prostu znikający. Mój z Dritz już ledwo żyje, więc ten od Madeiry się bardzo przyda:) Polecam wszystkim – znikający mazak jest idealny do xxx i do filcu!

A także zestaw do xxx dla początkujących:P Czyżby jakiś przytyk? :P Szkoda, że to nie są kardynałki albo wróbelki, bo za koliberkami średnio przepadam.

Ale największe „wrażenie” zrobił na tacie różowy tamborek:P Aż nie umiał przestać powtarzać, że dostałam RÓŻOWY tamborek:P Matkasowi się podoba, bo lubi pastele, więc coś się wymyśli:)

Jeszcze dla przypomnienia mój piękny kalendarz:) A cały wpis z większą ilością zdjęć tutaj.

To tyle mojej radości:D Ostrzegam, że to nie ostatnie moje słowo w gazetkach:P Ciekawa jestem kto pierwszy odkryje kolejną publikację? Wypatrujcie uważnie:]

 

Dziękuję za komentarze i podglądanie:P

 

Katarzyna G – Nożyczki to nie naparstki, więc nie będę ich szczególnie eksponować. Szkoda by było, żeby się zniszczyły od wiszenia na ścianie. Po prostu chowam je do woreczków strunowych i do skrzynki aluminiowej, a właściwie to jest walizka na lunch:P Wyciągam sobie 2 pary jak coś haftuję i tyle tej mojej radości:)

edytag74 - Wpisy z moimi nowymi xxx będą:) Będzie ich nawet sporo, aż będzie Wam niedobrze:P