czwartek, 28 października 2021

Mechteld ten Ham - heks van 's-Heerenberg !

 Mechteld - wiedźma z 's-Heerenberg! Właśnie ją pojechałam odwiedzić w zeszłą sobotę. Powody były dwa, zbliżające się halloween i mój najnowszy hafcik, skończony akurat na czas.

Ale zaczęło się od wiosennych zakupów. Chyba około moich urodzin zamówiłam sobie pewne trzy halloweenowe zestawy z drewnianymi ramkami z Neocraft. Po miesiącu paczka doszła, ale w niej coś innego. Kolejna, już właściwa przesyłka, przyszła dopiero pod koniec lipca! Naczekałam się, nie ma co! Ale z Rosji do Niderlandów daleka droga :P

To właśnie ten pomyłkowy zestaw. Dobrze, że też w tematyce :P

A tu ten zamówiony :)

A w środku to! Dyńka jest super!

A te pozostałe dwa tylko tak Wam pokażę. Będę wredna :P


Będzie się działo :D Mam też jeszcze dwa miejsca w NL do odpowiednich sesji, a jeszcze więcej w Belgii! Niech ta pandemia już się kończy!

Wiedźmę z kotkiem i pajączkiem zaczęłam haftować 16 października.




Jakieś takie krzywe te nóżki ma kotek :P


17 października była już gotowa, a do ramki trafiła 22 października.
Hafcik ma rozmiar 6,5 x 10 cm, a dyńka 13 x 15 cm.


Wykończyłam ją ździebko inaczej niż w oryginale, bo "obrębiłam" czarną muliną plus dodałam czarną wstążkę do powieszenia. Nie bardzo wiedziałam jak zamontować wieszak do ramki, zresztą u mnie wszystko wisi na wstążkach na ścianie, więc nie było szans na gwóźdź w ścianie :P




I te śliczne ślepka całej trójki :P




W plener pojechałam w sobotę 23 października. Miejsce docelowe 's-Heerenberg w Niderlandach, ale najszybsza i najkrótsza trasa wiodła przez Szwabowice :P Także w tym dniu kilka razy przekraczałam granicę :P


Samo miasteczko małe, ale całkiem sympatyczne! 


Zwłaszcza jak pewne elementy krajobrazu są już nieużywane.



No i jest!!!!!!!!! 


Moja przodkini! Bardzo mi się podoba jej pomnik!


Nawet udało mi się spotkać innych turystów i cyknęli mi fotę! Dopytywali się też o co chodzi :P 





Taki ma smutny wyraz twarzy, bo skończyła na stosie, a najpierw nacierpiała się ździebko.




A zaraz obok pomnika zamek, gdzie była więziona w czasie procesu.








Właśnie pod tą wieżą była jej cela.




Piękny zamek!


Przeszłam się trochę po okolicy, ale wszędzie towarzyszyła mi mała Mechteld. 





Musiałam jeszcze jedno selfie cyknąć sobie z przodkinią :) Przepraszam, ale dziś będzie dużo zdjęć, choć i tak sporo wykasowałam...


I jeszcze jedna rundka wokół zamku i parku.




Tym razem trafiłam na sklepik :)


I znalazłam dwa kamienie


A na nich nadruk, że jak oddam do muzeum miejskiego to dostanę nagrodę!


Jak wracałam do zamku po 12:30 okazało się, że nie tylko otworzyli zamkowe muzeum, ale i celę, w której siedziała Mechteld! Nie mogłam, musiałam tam zejść!
Jej cela zamknięta, ale ta obok otwarta. 



Usiadłam sobie na pryczy.


Kula też była!


A tu obok chyba "kibelek"?








No, jednorazowe przeżycie.... wolałabym tam jednak nigdy nie być zamknięta.
To ta wieża.


A to właśnie okienko przez które patrzyłam z celi.


Brrr, biedna Mechteld! Spłonęła w lipcu 1605 roku.




Nagrodą za kamienie okazały się słodycze :)


A w drodze powrotnej do Sreberka znalazłam trochę kasy, więc wyjazd się zwrócił częściowo :P




Kolejny przystanek to była wieś Azewijn, gdzie biedna Mechteld niestety nie przeszła próby wody. Po wrzuceniu do wody wypłynęła i to przesądziło jej los.
Miejsce próby wskazuje niewielka tabliczka pamiątkowa.





Zbyt wiele tej wody nie ma, ale nie udało jej się uratować życia...


Drugą część dnia spędziłam już po niemieckiej stronie. Także znalazłyśmy tam z Mechteld ładne liście :)


A ja sobie nieco zaoszczędziłam, bo tak jak Holendrzy pojechałam zatankować tanią niemiecką benzynkę (u mnie na wiosce po 1,92euro za litr, a w Szwabowacach już 1,64 euro! - taniocha!). Wszystkie okoliczne stacje benzynowe tablokowane przez auta na żółtych tablicach. Holendrzy lubią oszczędzać chyba bardziej niż Niemcy :P
Zrobiłam też zakupy, bo wiele rzeczy na wschodzie jest tańszych niż w NL :P

A później wróciłam do domu na sesję wieczorną. Bardziej halloweenową!


Mechteld niedługo zawiśnie na ścianie wśród innych heks w tamborkach, haftowanych głównie w US. 


Miłego weekendu, bawcie się dobrze w halloween! U mnie jak zawsze zapowiada się mały maraton filmowy - Wywiad z wampirem, Totalna magia oraz Dracula: Historia nieznana. Co roku oglądam te same filmy :)

Jakbyście miały ochotę poczytać o Mechteld to zapraszam tu. W lipcu cała impreza w mieście ma miejsce, ku pamięci, a że to 40 min jazdy ode mnie to już wpisałam w kalendarz na przyszły rok!

Aaa, ostatnio brakowało Wam moich zakupów, to pokażę jeszcze co przyszło do mnie właśnie ze Szwabowac, w tym samym czasie co zestawy z Rosji.