poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Warsztat pracy:)

Nie wiedziałam, że tak wiele z Was zdziwi moje haftowanie do góry nogami, a mnie tak jest po prostu wygodnie! Nigdy nie czytałam jak należy prawidłowo haftować, zawsze robię do góry nogami, od prawej do lewej pełne krzyżyki i jakoś leci:P A zależnie od wzoru, czasem zaczynam od góry, czasem od dołu, raz z prawej, raz z lewej. Najważniejsze żeby był to róg i żeby było sporo krzyżyków w jednym kolorze:) Jak już zdradziłam Wam, że haftuję do góry nogami, to pokażę miejsce, gdzie haftuję oraz pewną nowość DMC, która od imienin ułatwia mi pracę:) Bo właśnie kupiłam ją jako prezent dla siebie na imieniny:)


Jak już kiedyś pisałam haftuję na kanapie z nogami wyciągniętymi na fotelu:) I tylko nocami, bo nawet w weekendy wybywam z domu i dopiero wieczorem siedzę w moim apartamencie. Cała kanapa moja, więc ostro zawalona przyborami xxx. Zanim nadziałam się w Hobby Lobby na nowość DMC, to aktualnie używane nitki trzymałam na poduszce a igły też często w nią wbijałam, tak po prostu było mi wygodnie, bo miałam wszystko pod ręką. Teraz mam większy porządek, bo mam specjalną nakładkę na oparcie fotela lub właśnie kanapy! Jak robię kolczyki xxx lub biscornu, to kawałki kanwy przed zszyciem też wkładam do kieszonek. Teraz jednak męczę koty, więc nie mieszczą się:P


A wygląda to u mnie tak!  Ze strony wewnętrznej kanapy. Jeszcze tylko nie rozgryzłam po co jest guzik:P Tylko nie zwracajcie uwagi na moje meble, bo to standardowe na wyposażeniu apartamentów na kampusie. A ja z oszczędności stwierdziłam, że na te kilka lat nie będę kupować swoich.


 


DSC03274


I od strony zewnętrznej kanapy. Tych kieszonek jeszcze nie zagospodarowałam.


 


DSC03275


Według producenta tak to powinno wyglądać:P


 


DSC03287


DSC03288


Kilka razy wspominałam też o mojej coraz bardziej “łysej” poduszce, którą używam do wypychania biscornu i innych stworków, więc oto i ona! I co? Jeszcze sporo biscornu z niej wyjdzie:P No i jeszcze moja ukochana lampka, dzięki krórej nie jestem ślepa i zasuwam ostro z haftami. I nawet czarna i granatowa kanwa mi nie straszna! Na zdjęciu brakuje tylko mnie:P


 


DSC03276


Mulinki oraz inne przydasie zajmują pozostałą część kanapy:) Schamatu do haftu brak, bo zwykle znajduje się na moich kolanach:P


 


DSC03277


Na koniec lepsze ujęcia małego stolika, gdzie trzymam napoje. Dziś mój drugi ulubiony kubek – dyniowy:)


 


DSC03281


I tyle, tak właśnie sobie siedzę i xxx:)


 


Mam dziś też coś dla miłośników bobinek! Przypadkiem znalazłam podczas dzisiejszej wizyty w Michaelsie coś nowego z DMC. Było jeszcze nie rozpakowane i bezcenne, ale dobrałam się i zrobiłam zdjęcie opakowania. A jest to specjalny organizer do bobinek, który docelowo powinno się zawiesić na wieszaku na drzwiach. Duże to bardzo, bo jak koszulka w rozmiarze XL (musiałam rozpakować i przekonać się na własne oczy)! Bobinki i inne przydasie znajdują się w specjalnych przeźroczystych kieszonkach. Ciekawa jestem jaka będzie cena? I czy mogłabym to wykorzystać do innych przydasi, bo na bobinki się nie przestawię:P Za bardzo lubię moje patyczki:]


 


DSC03249


 


Będąc w sklepie przypomniałam sobie o książeczce ze wzorami, która było dołączona do paczki fluorescencyjnych mulin. Babcia Vilemoo wykorzystała taką mulinę do haftu na białej kanwie, a mnie się wydaje, że efekt na ciemnej kanwie jest jeszcze bardziej porażający:)


 


 


 


DSC03282


DSC03284


DSC03285


Zrobiłam dziś też malusie zakupy:P Była akurat przecena guzików i takie sobie wybrałam z koszyczka. A wszystkie po 50 centów paczka:)


 


DSC03251


 


Lucyna – Ja też kocham jesień:)


aeljot – Ciekawe jaki jest ten właściwy sposób haftu, skoro my tak dziwnie haftujemy:P


barbaratoja – No przynajmniej Ty mnie nie krytykujesz:) Halloween jest fajnym świętem:)


magda.madziula – Tak mi wygodnie haftować i już inaczej nie umiem:P A przecież haftowanie ma sprawiać przyjemność, więc nie zamierzam się torturować i haftować wg jakichś insrukcji właściwego haftowania:P


anetakam0 – Dziękuję za link! Znam ten domek i mam go już w teczce wydrukowany, bardzo mnie korci, tylko nie wiem na jaki materiał się zdecydować. Ale na pewno powstanie, zwłaszcza, że ostatnio kupiłam taką małą filcową dynię specjalnie do niego:) A halloween bardzo mi się podoba, bo zawsze lubiłam takie tematy, w książkach, filmach. Dla mnie natomiast przerażająca jest cała szopka wokół Wszystkich Świętych w Polsce:( Te odwalanie się przed wyjściem na cmentarz, raz do roku, żeby się pokazać, większe kwiaty, większe i więcej zniczy niż na innych grobach. Dlatego od paru lat nie chodzimy na cmentarz w ten dzień, bo to zupełnie rozmija się z całym świętem:( Przez 25 lat mieszkałam obok dużego cmentarza i wiem jak to wszystko wygląda:( Kilka razy w tygodniu przechodziłam przez cmentarz przez cały rok (taki skrót z autobusu, a poaz tym lubię atmosferę cmentarza:) i mało ludzi odwiedza bliskich w ciągu roku. A 1 listopada wielu szaleje, najbardziej jednak jest przykre, że tylu ludzi ginie na drogach, bo muszą w ten dzień wszystkie cmentarze odwiedzić, gdzie leżą bliscy i rok później to ich odwiedzają rodziny:( My naszą babcię cały rok odwiedzamy. Jak chodziłam do liceum obok cmentarza, na którym spoczywa moja babcia, to czasem co tydzień ją odwiedzałam, tak mi jej brakuje do dziś. Pewnie ktoś się obrazi, jak przeczyta te słowa, trudno takie jest moje zdanie. Jedyne co mi się bardzo podoba i na co czekałam co roku, to wieczorny spacer po „naszym”cmentarzu, kiedy ludzi już mało, a zapach zniczy i suszków jest intensywny. Zawsze zapalamy znicz na opuszczonym grobie i modlimy się za tą osobę. A widok z okna kuchennego na „płonący” cmentarz jest niezapomniany:) Mogę stać tak w oknie godzinami i patrzeć i patrzeć...


damar5 – Jakie układy?:P Po prostu czytam dokładnie wątki na hi-joy:) Ja też zostałam wychowana po polsku, więc nie bardzo rozumiem co to zmienia? Dla mnie najlepsze halloween to te, które spędziłam w kinie na maratonach filmowych z Maćkiem! A jak nie mogłam iść, to oglądałam zawsze w domu moje ulubione filmy czyli „Totalną magię”, „Wywiad z wampirem” oraz „Jeźdzca bez głowy”! Oj, każdy z nich widziałam kilka lub kilkanaście razy i do dziś mi się nie nudzą:) W zeszłym roku na kampusie też były specjalne halloweenowe filmy i właśnie mogłam na dużym ekranie oglądać „Jeżdzca..” oraz „Ptaki” Hitchcocka. Było duper! Ciekawe co w tym roku puszczą?


anek-73 – Każdy spędza czas w sieci w swoich ulubionych miejscach:) Z 700 blogami w czytniku, nie dziwię się, że nie masz czasu na inne strony:P Ja odwiedzam tylko kilka, a w weekendy kilkanaście ulubionych blogów i chyba nie miałabym czasu na więcej:(

niedziela, 29 sierpnia 2010

Cynk!

W środę wieczorem dostałam cynk na hi-joy, że w JoAnn już jest nowy numer Just Cross Stitch, specjalne coroczne wydanie na halloween! I w czwartek po pracy pojechałam uzbrojona w ostatni 40% kupon:) W księgarni Barnes & Noble było już od tygodnia, ale stwierdziłam, że cierpliwie poczekam i nie będę przepłacać. Bo dlaczego mam płacić 6$, jeśli mogę zapłacić 3,6$! W ogóle w JoAnn i Michaelsie niedawno pojawiły się rzeczy na halloween i wspomniane przez paga-tka jesienne świeczki! Aż chce się dłużej chodzić między półkami i wąchać:)


A oto i nowa gazetka!


IMG_0001


I moje typy. Najbardziej spodobała mi się Sally Stitch Witch, która jest haftowana na srebrnym metalizowanym papierze.


IMG_0006


Oraz drzewko halloweenowe. Tutaj małe przywieszki są haftowane osobno i na sznurkach przyczepione do drzewka.


IMG_0004


Kilka ozdób haftowanych jest na fioletowej kanwie, a że mam od niedawna taką w swojej szufladzie, to tylko czasu teraz brakuje do wykonania zawieszek:(


IMG_0002


IMG_0003


IMG_0005


IMG_0008


I kot haftowany na metalu. Ciekawy pomysł z bombką:) Choć mało mnie dziwi, bo w sklepach sprzedają małe czarne choinki:)


IMG_0007


Na koniec coś ekstra, czyli nie tylko haft, ale i super nożyczki z czarnym kotem! Już je widziałam na ebayu, ale były za drogie – 20$ plus przesyłka. Będę musiała poszukać jakiejś lepszej okazji:)


IMG_0009


 W środku jest jeszcze kilka jesiennych haftów, ale jakoś nie w moim stylu, a przede wszystkim są one dość duże. Tegoroczne ozdoby bardzo zachęcają do haftowania, a ja niestety nie będę mieć teraz za dużo czasu. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej jeden mały hafcik uda mi się zrobić przed halloween:)


 


Kilka dni temu postawiłam dosłownie kilka krzyżyków na kocie sierpniowym w moim kalendarzu Margaret Sherry, ale chyba nawet we wrześniu go nie skończę, bo już 7 września wylatuję do Polski! Oj, myślami jestem już w stolicy:) Lecę z szefem i najśmieszniejsze jest, że dla mnie to będzie dopiero druga wizyta w Warszawie, a jego już n-ta:P Ale wracając do kalendarza, jest to największa moja praca, bo kanwa ma wymiary 45 x 55 cm. Jak wiecie tamborek to mój wróg, więc haftuję w ręce. Ale jakoś sobie radzę i sama wpadłam na pomysł zwijania kanwy jak kiedyś papirusów:) Sposób dla mnie idealny, bo kanwa zajmuje mało miejsca i nie gniecie się, a przede wszystkim ręce się nie męczą. Dla ciekawskich dwa zdjęcia, jak to wygląda. No i widać, ze haftuję do góry nogami:P Ciekawa jestem, w którą stronę Wy haftujecie?


Prawa strona.


DSC03241


Lewa strona.


DSC03242


 


W tym tygodniu zacznie się nowy semester, ku mojej radości będę uczyć tego samego przedmiotu co na wiosnę czyli labu i recytacji z chemii analitycznej. Bardzo lubię uczyć laboratorium, bo można nawiązać lepszy kontakt ze studentami niż jak ja stoję przy tablicy a oni się na mnie gapią:P Zresztą jest to kurs dla bardziej zaawansowanych studentów, więc mniej więcej wiedzą co robią. A dziś w mieście spotkałam moją byłą studentkę:) Miło jak studenci nie udają, że Cię nie znaja, tylko z uśmiechem mówią „cześć”!


 


Na koniec wakacji, komiks wakacyjny:) Prawdziwy, choć do mnie bardziej pasowałaby wersja rowerowa:P


IMG_0010


1 obrazek: Jak normalna osoba świętuje wakacje – Hura! Nie pracuję dziś!


2 obrazek: Jak doktorant świętuje wakacje – Hura! Pusty parking dzisiaj!


Ale od poniedziałku już parking i stojaki na rowery będą pełne, bo od kilku dni studenci wprowadzają się do akademików i mieszkań naokoło kampusu.


Na wydziale świętowaliśmy w tym tygodniu koniec wakacji i w piątek mieliśmy piknik na trawniku miedzy naszym budynkiem a fizycznym i biochemicznym. A dziś w parku mieliśmy drugi piknik, z większą ilością żarełka i loterią z nagrodami:) Fajnie jest poprzebywać z chemikami poza labem!


 


Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem! Fajnie, że czytacie te moje wypociny, choć ostatnio jakieś straszne wodolejstwo jest:P


 


damar5 – Pakuda, Ty się nie podmilaj! Przecież nie zmienię nazwy bloga na encyklopedię:P


vilemoo2005 – Dzięki za info! Bardzo się cieszę, że mulina jest znośna, bo mam pewien projekt, gdzie będzie niezbędna:)


fejferek – Fajny blog piszesz, będę na pewno częściej zaglądać:)


anetakam0 – Kreinik polecam, super się haftuje, choć próbowałam tylko najcieńszych nitek. A ja bardo lubię satynową mulinę DMC, nie sprawia mi problemów. Metalizowana jest chyba najgorsza:( A w kolejce do wypróbowania czeka jeszcze lniana.


ann_margaret – Za kilka lat, wtedy wezmę się za heksy:( Podróż samolotem ma swoje ograniczenia, wagowe i objetościowe. A ja moje bagaże wypełniam maksymalnie i jakbym się jeszcze miała martwić uszkodzeniem heksy to miałabym dość. Zresztą jak czytam jakie są ceny w Polsce, to sobie postanowiłam, że gotowe zestawy będę xxx w Polsce, bo tylko dołożę nożyczki i nie będę musiała nic dokupywać, a hafty z gazetek, gdzie muszę kupić mulinę i kanwy będę tutaj haftować, bo jednak ceny są bardziej przystępne i prawie wszystko mam w sklepach niedaleko mojego apartamentu:)


isana_haft – Kotek był niepodpisany, to nie wiedziałam o co chodzi, choć oczy jakieś takie dziwne były:P Patyczki na muliny są super, skompletowanie mulin do obrazka zajmuje mi bardzo mało czasu:) A z bobinkami, to przeraża mnie, że mulina jest taka poskręcana i może się bardziej plątać. Kiedyś na łapkę skręcałam mulinę w ten sposób (tzn. takie same miała wymiary, tyle, że brakowało kartonika) i strasznie się męczyłam podczas haftowania. Zresztą pudełka na bobinki wykorzystuję do przechowywania guzików i innych przydasi. A segregatory z patyczkami są takie śliczne:)


jusine_mala – Dziękuję:) Lubię Wam opowiadać o nowościach i ciekawostkach xxx. A mam jeszcze sporo w zanadrzu:)


morsia – Na mnie kawa nie działa, więc głównie piję rozpuszczalną. Na seminariach pijam z eksprezu, ale i tak zdarza mi się zasnąć po kilku minutach jak ktoś ostro przynudza:P Ale jak piłam z mamą w domu to dodawałam różne przyprawy, syropy, robiłam piankę z mleka, albo posypkę w najróżniejszych kształtach:) Brakuje mi tego bardzo, ale za kilka lat znowu moja inwencja twórcza pójdzie w ruch!


anek-73 – Tak się właśnie trochę zdziwiłam, że miałaś problemy z przeszukiwaniem ebaya i dlatego zrobiłam taką łopatologiczną instrukcję. Szkoda, że niepotrzebnie, bo mogłam o czymś innym napisać:( A na ebayu to trzeba trochę czasu spędzić, bo wyszukanie cudeniek trochę zajmuje:P Ja zaglądam codziennie po pół godziny.

środa, 25 sierpnia 2010

Dobra wróżka:)

Dzisiaj z wiedźmy zamieniam się w dobrą wróżkę i postaram się odpowiedzieć na kilka pytań i spełnić dwie prośby:) Żeby nikogo nie skrzywdzić, postaram się to zrobić chronologicznie!


Damar5, prosiłaś mnie o wyhaftowanie jednej z heks, bo byłaś ciekawa nitki świecącej w ciemnościach. Czarownice dalej w częściach, ale zdjęcia są! Specjalnie dla Ciebie urządziłam sesję w kibelku:P


Nitka w świetle dnia.


DSC03229


I w ciemności, po naświetleniu pod lampą.


DSC03228


Większość heks ma taką grubą nitkę, niektóre jak ta haftowana przez paga-tka ma taką bardzo cieniutką, której rzeczywiście nie da się sfotografować po ciemku, bo tak delikatnie “świeci”. A tak wygląda w świetle dnia.


DSC03239


Pewnie niewiele z Was wie, ale firma Kreinik też ma siedem nitek świecących w ciemnościach. Kupiłam je do specjalnego projektu, więc mogę Wam pokazać. Sprzedawane są one w szpulkach po 50m. Za moje płaciłam około 2$ za sztukę, oczywiście na ebayu!


DSC03231


I po naświetleniu moją lampką rowerową:) Kolejność ta sama co powyżej. Jak widać, najgorzej wypada fioletowa:( A najlepiej różowa i biała, choć starałam się wszystkie tak samo naświetlić.


DSC03233


Dana, widziałam też Twój komentarz odnośnie igielnika Babci Vilemoo, która użyła mulinę fluorescencyjną. Ta mulina nie świeci w ciemności, po prostu ma odblaskowe kolory i nazywa się Fluorescent Effects. Kupiłam już dawno całą paczkę, z sześcioma dostępnymi kolorami. W ciemności to ich nie widać:P, ale w świetle całkiem nieźle się prezentują. Najgorsze jednak, że są takie jakby „śliskie”, więc podejrzewam, że haftowanie nimi to mordęga. Bo już samo włożenie do przegródek segregatora zajęło mi sporo czasu! Dlatego moje grzecznie czekają na swoją kolej. A tak właśnie przechowuję moje mulinki. Nie uległam modzie na bobinki, wolę jak moja mulina nie jest aż tak poskręcana. Ja stosuję takie specjalne patyczki:)


DSC03237


I zbliżenia na kolory.


DSC03235


DSC03236


 


Morsia, kawa żółwiowa nie jest z żółwia:P Ona jest na słodko! Mnie kojarzy się z moimi ulubionymi pączkami, które są polane karmelem, następnie posypane orzechami włoskimi, a na koniec jeszcze polane lekko czekoladą.Mniam! Nie mam zdjęcia pączków, bo kupuję je raz do roku, na Tłusty Czwartek. Ale na opakowaniu kawy jest podobny rysunek i opis. Kawy aromatyzowane kupuję głównie w World Market, w takich małych paczuszkach. Część jest sezonowych i pojawia się raz do roku, a część jest cały rok na półce.


DSC03220


A ostatnio trafiłam też na kawę o smaku ciasta orzechowego!


DSC03219


Damar5, moja mama zawsze marzyła o takich aromatyzowanych kawach:) U nas tego nie było, a w Grecji było tylko kilka smaków, ale bardzo drogich. Jak tutaj zobaczyłam takie ilości i rodzaje, to stwierdziłam, że spełnię marzenie mamy i jej kupię co ciekawsze! Mama jest zachwycona do tego stopnia, że trzyma je w pudełku i z przyjemnością ogląda. Dziś, chyba po Waszych komentarzach, wzięła się za żółwiową! Smakowała bardzo, nawet tacie, który ostatnio przestawił siebie i mamę na 100% arabicę. Tylko w lecie rodzice piją Frapkę albo kawę po grecku, bo cały rok piją z włoskiej kafeterii. Zdjęcie pochodzi ze strony skandikhome.pl.


image_func


Tata już do tego stopnia się rozbisurmanił smakiem pysznej kawy, że nie pije u klientów żadnych kaw, bo nigdy nie dostał takiej z kafeterii, tylko zwykle rozpuszczalne, fusówy czy z ekspresu. Oczywiście wszystkie kawy jakie kupuję są mielone, bo tylko takie nadają się do kafeterii. Już w zeszłym roku przywiozłam rodzicom kawę karmelową i bardzo im przypadła do gustu:)


 


Na koniec prośba aeljot o przepis na kruche ciasteczka:) A przepis jest łatwy, szybki, tani i zawsze wychodzi! Pochodzi od mojej babci Krysi, ale mistrzem jest jej zięć, czyli mój tata!


DSC03227


Najlepsze ciasto wychodzi jak się je ukręca w makutrze, ale że w Stanach nie widziałam ani jednej zastąpiłam ją mikserem:P I też wychodzą! No i trochę zmieniłam przepis taty:P


 


Składniki


2 jajka


2/3 szklanki cukru


mąka


mały proszek do pieczenia


mały cukier waniliowy


„większe pół” kostki margaryny (czyli jakieś 175 – 180g)


 


Jajka trzeba wcześniej wyciągnąć z lodówki, żeby nie były zimne. A margarynę roztopić mieszając cały czas, żeby się nie zagotowała, a później ostudzić.


Jajka z cukrem ucieramy/miksujemy razem. Następnie dodajemy cukier waniliowy i proszek do pieczenia i dalej miksujemy. Jak mamy jednolitą masę, dodajemy margarynę i miksujemy. Jeśli chcesz mieć ciemne, to w tym momencie dodaj kakao. Ja dodałam 2 kopiaste łyżki. W domu zawsze robimy bez kakao i są jeszcze pyszniejsze. Tym razem jednak zapragęłam odmiany:) Następnie zaczynamy dodawać mąkę. Jak już nie da się ucierać/miksować dodajemy więcej mąki i zagniatamy ciasto, aż nie będzie się lepić. Może być lekko tłuste, ale nie może być za suche, bo wtedy będzie twarde.


A teraz czas na zabawę! W domu ciasto przepuszczamy przez maszynkę i mamy podłużne kształty. Tutaj z braku maszynki albo robię roladkę jak do kopytek i ją kroję albo jak mam kijową margarynę i nadal ciasto się klei to nabieram na łyżkę i formuję w łapkach ciasteczka. Tym razem margaryna była kiepska i dlatego wsyzły takie „szorstkie”.  Ale równie dobrze możesz rozwałkować i wycinać ciasteczka foremkami. Taka uroda tego ciasta, że prawie wszystko można z nim robić! Ja je też używam do szarlotki albo jako spód do makowca, ciasta kokosowego czy takiego z frużeliną:) Szarlotkę już kiedyś pokazywałam, ale się powtórzę.Zdjęcia archiwalne z czerwca:(


DSC02318


DSC02322


Ciastka pieczemy na papierze do pieczenia 15 min. w temp. 175 st. C. Ciasta w tej samej temp, około 45 min.


Ciastka im starsze tym lepsze. Teraz jak jestem sama to wiem, że są najlepsze po tygodniu, bo później to już zaczynają się nudzić:P W domu trzeciego dnia nigdy nie dotrwały:P Jak lubisz, to możesz je polukrować a nawet czymś posypać np. kokosem.


Właśnie te kruche ciasteczka w obu odmianach, z kakao lub bez, upiekłam na moje seminarium wydziałowe. Specjalnie upiekłam je tydzień przed wystąpieniem, zeby były najlepsze i rzeczywiście wszystkim bardzo smakowały. Część zostawiłam na sucho, część polukrowałam, a część dodatkowo posypałam kokosem. Moja grupa wyżarła wszystkie do końca, ledwo dla mnie starczyło:P I nawet po 2 tyg. od pieczenia były pyszne (zrobiłam poczwórną porcję tego co Ci podałam). Tylko trzeba je trzymać w zamkniętym pojemniku! Ale już gdzie, to nieważne.


 


Na koniec bonus! W Stanach już kultowe wśród doktorantów są komiksy Piled Higher & Deeper autorstwa byłego doktoranta, Jorge Cham-a. Nazwa to zabawa słowna, bo doktor po angielsku to PhD – Doctor of Philosophy. W moim tłumaczeniu Piled Higher & Deeper to „zasypany coraz bardziej”:P, bo „piled” to forma przeszła od „pile” – zwalać na kupę, higher – wyżej, deeper – głębiej) Nie tylko na moim uniwersytecie, ale na wielu innych pojawiają się w codzinnej gazecie. I tylko doktorant zrozumie je wszystkie:) Niemniej jednak chciałam Wam pokazać jak na mnie działa kawa. Jakakolwiek, czy rozpuszczalna, czy mielona z ekspresu:P


coffee


Dla tych co nie rozumieją, moje tłumaczenie:)


1 obrazek – K-k-kawa


2 – Tutaj na rysunku kafeina w postaci wzorów strukturalnych:)


- Receptory adenozyny zablokowane, sir!


- Dobrze. Miejmy nadzieję, że-


- Co?


3 – On czyta dział metodyczny! (czyt. najnudniejszy:P)


- To wszystko jest w formie biernej! Walczcie o swoje życie! (dosłownie: biegnijcie po życie:P)


4 – Zzzzz.....


Więcej komiksów na stronie www.phdcomics.com


Myślę, że czasem będę Was nimi męczyć:P


 


fejferek – Dziękuję:) A możesz podać namiar na Twój blog? Bo chyba jeszcze do Ciebie nie trafiłam:( Kolejną pracę xxx to nie wiem kiedy bedę mogła pokazać, bo już za 2 tygodnie będę w Polsce, a teraz mam sporo innych obowiązków, więc czasu coraz mniej:(


morsia – Na mnie żadna kawa nie działa i czytając nudne artykuły czy siedząc na nudnych seminariach zasypiam. Dobrą kawę, czyli 100% arabikę, zarówno mieloną jak i rozpuszczalną, bo nie wiem jaką lubisz, moi rodzice znaleźli przez przypadek w Grecji, ale jest też w Polsce – Douwe Egberts (możliwe, że lekko przekręciłam:( I wreszcie ktoś się przyznał, że lubi moje wodolejstwo!!! :)


fiolqak – Dziękuję! A Piegusią to mnie jeszcze nikt nie nazwał:P Choć zbójem już tak, mój tata:)


 damar5 – Dzięki, że zdradziłaś, bo strasznie mnie męczył powód katastrofy:( Kiedyś zdarzyło mi się zszywać poduszeczkę, gdzie jedna kratka zapasu mi została, ale udało się:P Jak się pomylę w liczeniu, to już muszę sobie jakoś radzić, więc i Ty dojdziesz do wprawy i więcej katastrof nie będzie! Przykro mi, że tak paskudnie piszesz o kawach:( Ale trudno. Dla mnie np. paskudne to są tutejsze herbaty, normalnie bez smaku! A próbowałam różnych, nawet tych po 6$ paczka! I jedyne,które mi smakują z tutejszych półek to niemieckie Teekanne:P Niestety mają tylko kilka podstawowych smaków, czyli brak moich ulubionych. Dlatego w tym roku przywiozłam sobie sporo herbatek z Polski, głównie Vitaxu oraz Teekanne i moją najulubieńszą earl grey Tetley. Ty lubisz wanilię, moja mama ją ubóstwia, a mnie ten zapach denerwuje! Oj, nie znoszę żadnych perfum waniliowych, nie umiem się wtedy na niczym skupić,tylko ten cholerny słodki smak mnie denerwuje:P A paskuda to Ty jesteś! Popraw się!


isana_haft – Ja zawsze wprowadzam zmiany do haftu jak mi się coś nie podoba w oryginale, bo przecież mi ma się podobać, nie? Chętnych na praktyki w Browarze Tyskim zawsze było pełno, mnie tam nie ciągnęło, a do GIG-u miałam bardzo blisko, bo na piechotkę z domu i bardzo mi się tam podobało, bo w końcu jestem dziewczyna ze Śląska!


renataa25 – Dzięki!


aeljot – Mam nadzieję, że ciasteczka wyjdą Ci smaczne! Jak upieczesz, to pochwal się!


paga-tek – To trzymam kciuki za naukę szycia! U mnie najlepszy w szyciu na maszynie jest tata, bo mamy jakoś ona nie słucha:( Ale i tak mama wiele rzeczy szyje i daje sobie świetnie radę! A jak mama była w domu, to właśnie na starym Singerze szyła sobie wiele ubrań, do dziś kilka wisi w szafie, a inne są uwiecznione na zdjęciach:)


kinia_1979 – Widzę, że Tobie odpowiadałyby amerykańskie arbuzy – bezpestkowe! Nie czytałam nigdzie o rakotwórczych pestkach, ale dla mnie najbardziej rakotwórcze są papierochy, bo zabiły moich dziadków:(


alexls – Dziękuję! Wszystkie biscornu, poduszeczki i kolczyki zszywam w ten sam sposób. Pokazywałam go w instrukcji do kolczyków xxx (tutaj). Na któryś ostatnich zdjęciach jest, jak już zszywam kolczyk do końca. A tak najprościej, to po prostu przechodzę igłą pod szwem. Jeśli nadal nie rozumiesz, to postaram się zrobić mikro kursik na jakimś skrawku kanwy. Daj znać czy potrzebujesz lepszej intrukcji czy nie! A schemat zaraz wyślę!

wtorek, 24 sierpnia 2010

Głęboka czekolada:)

Dziś będzie w kolorze ciemnego brązu czyli tytułowej głębokiej czekolady! Na koniec lata udało mi się wyhaftować Summer Biscornu Barbary Any:) Był najwajwyższy czas, bo już powoli czuć jesień w powietrzu. W ciągu dnia nadal jest ciepło, ale nad ranem i w nocy już zimno, liście zaczynają spadać z drzew, ciemno robi się coraz wcześniej... A przede wszystkim 1 września zaczyna się semestr jesienny:( A co za tym idzie, będę uczyć i czasu oraz sił na xxx ubędzie. W Stanach wszystko musi być inaczej, więc zamiast zimowego semestru jest jesienny, który zaczyna się nie w październiku, ale przynajmniej miesiąc wcześniej. 1 września to jeszcze nie najgorzej, 2 lata temu miałam pierwsze zajęcia ze studentami już pod koniec sierpnia! Ale wróćmy do biscornu:) Trochę je ulepszyłam:P Po pierwsze zamiast zalecanej kanwy 14 w kolorze khaki, wybrałam brązową 18 Zweigart. Nie cierpię dużych prac, więc musiałam to biscornu zmniejszyć:) Poza tym jakoś brąz mi bardziej pasował! Oczywiście musiałam dodać wstążeczkę, tym razem padło na arbuzową:) I zamiast „przepisowych” guzików w kształcie gwiazdek, przyszyłam rybki. Przecież mewy nie latają wśród gwiazd, ale w poszukiwaniu żarełka:P Wyhaftowanie całości zajęło mi kilka dni, wczoraj zszywałam. I tak wczorajsze zdjęcia robione przed zszyciem, czyli w ciągu dnia, pokazują prawdziwe kolory. Dziś cały dzień jakiś pochmurny, pomimo 26 st. C, więc zdjęcia słabe, ale chciałam zamieścić wpis już dziś, więc musicie jakoś przeżyć. Dodałam też jeden rządek kanwy z każdej strony, ponieważ nie podobało mi się zszywanie zaraz obok rameczki z krzyżyków! Jedyne co jest wedle instrukcji to kolory mulin DMC. Haftowałam jedną nitką muliny, jedynie obrębiłam dwoma nitkami, żeby się trzymało. Niestety trochę nierówno wyszło to obrębienie, bo dziurki w kanwie bardzo małe:P No i nie byłabym sobą, gdybym się nie pomyliła przy liczeniu:( Nie wiem jakim cudem, ale jak już wycięłam kanwę i zaczęłam obrębienia, to zostało mi po 2 rządki kanwy zapasu. Nie porzeraziło mnie to, tylko lekko zdziwiło. Ale wyhaftowałam, zszyłam i wypchałam bez żadnych problemów! Praktyka czyni mistrza, a co!


A oto Summer Biscornu! Przed zszyciem:)


DSC03187


DSC03188


I kilka zblizeń, w tym na dwa zapasowe 2 rządki kanwy:P  Oj, jak ja lubię arbuza! A przede wszystkim pestki, mniam! I żaden Amerykaniec mi nie wmówi, że od jedzenia pestek urosną mi arbuzy w brzuchu! Musiałabym mieć ich już kilka pól, bo wszystkie pestki wcinam z apetytem!


DSC03190


Kraby są haftowane przechodzoną muliną DMC, tzw. Color Variations.


DSC03191


DSC03192


DSC03193


I dzisiejsze ciemne zdjęcia, po zszyciu. Biscornu ma niecałe 10 cm średnicy. Z góry żółta rybka, która kusi mewy:P


DSC03209


A od spodu niebieska rybka. Ta nie musi walczyć o życie:P


DSC03211


Jak zwykle miałam radochę przy wypychaniu:) Amerykańska poduszka coraz bardziej płaska i mniejsza:P Mama się śmieje, że na koniec nic z niej nie zostanie!


DSC03212


DSC03213


Na koniec jeszcze kruche ciasteczka, które upiekłam w sobotę. W domu nazywamy mówimy na nie „kryzysowe”, bo przepis jest bardzo tani i wydajny:) Nie są one czekoladowe, ale z dodatkiem kakao. Tym razem sporo mi się sypnęło i takie ciemne wyszły. Dokładnie takie, jak lubię:)


DSC03195


 


Cieszę się, że spodobała Wam się moja mała relacja ze zwiedzania! Ja zwiedzać nie lubię, ale raz do roku się przymuszam:P A dziś mama mi uświadomiła, że moja babcia Krysia też miała taką maszynę Singera. Mama na niej sporo szyła:) Ponoć potrafiła wszystko zeszyć. Niestety babci nie ma już z nami od wielu lat, a ja nawet nie pamiętam tej maszyny:( Ktoś z rodziny ją przechwycił, więc w życiu już jej nie zobaczę, bo nawet nie wiem u kogo jest:( Ale mama powiedziała, że pewnie sobie jakąś nową kupię! I ma rację! Jak patrzę na cuda jakie tworzycie z pomocą maszyn, to Wam trochę zazdroszczę. Ale też sporo pomysłów mi się rodzi w głowie:) Choć muszę się przyznać, że mam swoją własną maszynę! Taką małą na korbkę:P Pamiętam, że coś na niej szyłam. A szyła ładnie, z jednej strony był zwykły prosty ścieg, ale od spodu łańcuszkowy! Mam ją do dziś!


 


paga-tek – Kawę dostali moi rodzice:) Wraz z wieloma innymi zapachowymi kawami, które tutaj kupuję w małych paczuszkach specjalnie dla mamy. Ale że w Polsce jeszcze ciepło, to nie zabrali się za nie, ale często popijali zimną frapkę:) Ale coś mi się wydaje, że jak mama się za nie weźmie, to zaraz wszystkie wypróbuje, a ma w czym  wybierać, bo cały rok je zbierałam. Są wśród nich np. dyniowa, marcepanowa, piernikowa, miętowa, żółwiowa, etc. A ta michigańska jest 100% arabica, więc pewnie nawet tacie zasmakuje:)


ulikop – Imprez trzeba szukać:) Często nie widzę na ulicach żadnych plakatów, tylko dowiaduję się z internetu!


damar5 – Ja też nie mam tak rozwiniętych kubków smakowych, żeby rozróżniać kawy. Ponoć trzeba się szkolić przez długi czas. Choć umiem rozróżnić różne wody mineralnej i mleka. Zawsze jak rodzice kupowali inną wodę mineralną, to umiałam im wypomnieć, tak samo z mlekiem, że jest innej firmy albo z inną zawartością tłuszczu:P W Browarze Tyskim nie byłam, ale wiem, że wiele osób z Polibudy miało tam praktyki wakacyjne. Ale ja załatwiłam sobie w GIG-u (Główny Instytut Górnictwa) i zajmowałam się analizaniem węglem:P


alexl – Ja nie bardzo lubię zwiedzać tak tradycyjnie, tzn. chodzić po muzeach, etc. Wolę po prostu pochodzić w nowym miejscu, gdzie mnie nogi poniosą i poobserwować nie tylko miejsca, ale i ludzi:) Tak robię np. w czasie wizyt w Chicago. Było ich tylko 2, ale w tym roku liczę na kolejną. Rok temu cały czas łaziłam, przez 8-9h. Nawet na kanapkę się nie zatrzymałam, tylko wcinałam w ruchu:D


aeljot – Tak, koleżanki były fajne:) Ale mnie się bardziej podobali koledzy i ich broń:P Do dziś miło wspominam jedną lekcję z PO w liceum (przysposobienie obronne), którą spędziliśmy na strzelnicy. Pierwszy raz miałam broń w ręku i nawet udało mi się kilka razy trafić w 10!


mamidana – No to zadroszczę maszyny:)