środa, 25 sierpnia 2010

Dobra wróżka:)

Dzisiaj z wiedźmy zamieniam się w dobrą wróżkę i postaram się odpowiedzieć na kilka pytań i spełnić dwie prośby:) Żeby nikogo nie skrzywdzić, postaram się to zrobić chronologicznie!


Damar5, prosiłaś mnie o wyhaftowanie jednej z heks, bo byłaś ciekawa nitki świecącej w ciemnościach. Czarownice dalej w częściach, ale zdjęcia są! Specjalnie dla Ciebie urządziłam sesję w kibelku:P


Nitka w świetle dnia.


DSC03229


I w ciemności, po naświetleniu pod lampą.


DSC03228


Większość heks ma taką grubą nitkę, niektóre jak ta haftowana przez paga-tka ma taką bardzo cieniutką, której rzeczywiście nie da się sfotografować po ciemku, bo tak delikatnie “świeci”. A tak wygląda w świetle dnia.


DSC03239


Pewnie niewiele z Was wie, ale firma Kreinik też ma siedem nitek świecących w ciemnościach. Kupiłam je do specjalnego projektu, więc mogę Wam pokazać. Sprzedawane są one w szpulkach po 50m. Za moje płaciłam około 2$ za sztukę, oczywiście na ebayu!


DSC03231


I po naświetleniu moją lampką rowerową:) Kolejność ta sama co powyżej. Jak widać, najgorzej wypada fioletowa:( A najlepiej różowa i biała, choć starałam się wszystkie tak samo naświetlić.


DSC03233


Dana, widziałam też Twój komentarz odnośnie igielnika Babci Vilemoo, która użyła mulinę fluorescencyjną. Ta mulina nie świeci w ciemności, po prostu ma odblaskowe kolory i nazywa się Fluorescent Effects. Kupiłam już dawno całą paczkę, z sześcioma dostępnymi kolorami. W ciemności to ich nie widać:P, ale w świetle całkiem nieźle się prezentują. Najgorsze jednak, że są takie jakby „śliskie”, więc podejrzewam, że haftowanie nimi to mordęga. Bo już samo włożenie do przegródek segregatora zajęło mi sporo czasu! Dlatego moje grzecznie czekają na swoją kolej. A tak właśnie przechowuję moje mulinki. Nie uległam modzie na bobinki, wolę jak moja mulina nie jest aż tak poskręcana. Ja stosuję takie specjalne patyczki:)


DSC03237


I zbliżenia na kolory.


DSC03235


DSC03236


 


Morsia, kawa żółwiowa nie jest z żółwia:P Ona jest na słodko! Mnie kojarzy się z moimi ulubionymi pączkami, które są polane karmelem, następnie posypane orzechami włoskimi, a na koniec jeszcze polane lekko czekoladą.Mniam! Nie mam zdjęcia pączków, bo kupuję je raz do roku, na Tłusty Czwartek. Ale na opakowaniu kawy jest podobny rysunek i opis. Kawy aromatyzowane kupuję głównie w World Market, w takich małych paczuszkach. Część jest sezonowych i pojawia się raz do roku, a część jest cały rok na półce.


DSC03220


A ostatnio trafiłam też na kawę o smaku ciasta orzechowego!


DSC03219


Damar5, moja mama zawsze marzyła o takich aromatyzowanych kawach:) U nas tego nie było, a w Grecji było tylko kilka smaków, ale bardzo drogich. Jak tutaj zobaczyłam takie ilości i rodzaje, to stwierdziłam, że spełnię marzenie mamy i jej kupię co ciekawsze! Mama jest zachwycona do tego stopnia, że trzyma je w pudełku i z przyjemnością ogląda. Dziś, chyba po Waszych komentarzach, wzięła się za żółwiową! Smakowała bardzo, nawet tacie, który ostatnio przestawił siebie i mamę na 100% arabicę. Tylko w lecie rodzice piją Frapkę albo kawę po grecku, bo cały rok piją z włoskiej kafeterii. Zdjęcie pochodzi ze strony skandikhome.pl.


image_func


Tata już do tego stopnia się rozbisurmanił smakiem pysznej kawy, że nie pije u klientów żadnych kaw, bo nigdy nie dostał takiej z kafeterii, tylko zwykle rozpuszczalne, fusówy czy z ekspresu. Oczywiście wszystkie kawy jakie kupuję są mielone, bo tylko takie nadają się do kafeterii. Już w zeszłym roku przywiozłam rodzicom kawę karmelową i bardzo im przypadła do gustu:)


 


Na koniec prośba aeljot o przepis na kruche ciasteczka:) A przepis jest łatwy, szybki, tani i zawsze wychodzi! Pochodzi od mojej babci Krysi, ale mistrzem jest jej zięć, czyli mój tata!


DSC03227


Najlepsze ciasto wychodzi jak się je ukręca w makutrze, ale że w Stanach nie widziałam ani jednej zastąpiłam ją mikserem:P I też wychodzą! No i trochę zmieniłam przepis taty:P


 


Składniki


2 jajka


2/3 szklanki cukru


mąka


mały proszek do pieczenia


mały cukier waniliowy


„większe pół” kostki margaryny (czyli jakieś 175 – 180g)


 


Jajka trzeba wcześniej wyciągnąć z lodówki, żeby nie były zimne. A margarynę roztopić mieszając cały czas, żeby się nie zagotowała, a później ostudzić.


Jajka z cukrem ucieramy/miksujemy razem. Następnie dodajemy cukier waniliowy i proszek do pieczenia i dalej miksujemy. Jak mamy jednolitą masę, dodajemy margarynę i miksujemy. Jeśli chcesz mieć ciemne, to w tym momencie dodaj kakao. Ja dodałam 2 kopiaste łyżki. W domu zawsze robimy bez kakao i są jeszcze pyszniejsze. Tym razem jednak zapragęłam odmiany:) Następnie zaczynamy dodawać mąkę. Jak już nie da się ucierać/miksować dodajemy więcej mąki i zagniatamy ciasto, aż nie będzie się lepić. Może być lekko tłuste, ale nie może być za suche, bo wtedy będzie twarde.


A teraz czas na zabawę! W domu ciasto przepuszczamy przez maszynkę i mamy podłużne kształty. Tutaj z braku maszynki albo robię roladkę jak do kopytek i ją kroję albo jak mam kijową margarynę i nadal ciasto się klei to nabieram na łyżkę i formuję w łapkach ciasteczka. Tym razem margaryna była kiepska i dlatego wsyzły takie „szorstkie”.  Ale równie dobrze możesz rozwałkować i wycinać ciasteczka foremkami. Taka uroda tego ciasta, że prawie wszystko można z nim robić! Ja je też używam do szarlotki albo jako spód do makowca, ciasta kokosowego czy takiego z frużeliną:) Szarlotkę już kiedyś pokazywałam, ale się powtórzę.Zdjęcia archiwalne z czerwca:(


DSC02318


DSC02322


Ciastka pieczemy na papierze do pieczenia 15 min. w temp. 175 st. C. Ciasta w tej samej temp, około 45 min.


Ciastka im starsze tym lepsze. Teraz jak jestem sama to wiem, że są najlepsze po tygodniu, bo później to już zaczynają się nudzić:P W domu trzeciego dnia nigdy nie dotrwały:P Jak lubisz, to możesz je polukrować a nawet czymś posypać np. kokosem.


Właśnie te kruche ciasteczka w obu odmianach, z kakao lub bez, upiekłam na moje seminarium wydziałowe. Specjalnie upiekłam je tydzień przed wystąpieniem, zeby były najlepsze i rzeczywiście wszystkim bardzo smakowały. Część zostawiłam na sucho, część polukrowałam, a część dodatkowo posypałam kokosem. Moja grupa wyżarła wszystkie do końca, ledwo dla mnie starczyło:P I nawet po 2 tyg. od pieczenia były pyszne (zrobiłam poczwórną porcję tego co Ci podałam). Tylko trzeba je trzymać w zamkniętym pojemniku! Ale już gdzie, to nieważne.


 


Na koniec bonus! W Stanach już kultowe wśród doktorantów są komiksy Piled Higher & Deeper autorstwa byłego doktoranta, Jorge Cham-a. Nazwa to zabawa słowna, bo doktor po angielsku to PhD – Doctor of Philosophy. W moim tłumaczeniu Piled Higher & Deeper to „zasypany coraz bardziej”:P, bo „piled” to forma przeszła od „pile” – zwalać na kupę, higher – wyżej, deeper – głębiej) Nie tylko na moim uniwersytecie, ale na wielu innych pojawiają się w codzinnej gazecie. I tylko doktorant zrozumie je wszystkie:) Niemniej jednak chciałam Wam pokazać jak na mnie działa kawa. Jakakolwiek, czy rozpuszczalna, czy mielona z ekspresu:P


coffee


Dla tych co nie rozumieją, moje tłumaczenie:)


1 obrazek – K-k-kawa


2 – Tutaj na rysunku kafeina w postaci wzorów strukturalnych:)


- Receptory adenozyny zablokowane, sir!


- Dobrze. Miejmy nadzieję, że-


- Co?


3 – On czyta dział metodyczny! (czyt. najnudniejszy:P)


- To wszystko jest w formie biernej! Walczcie o swoje życie! (dosłownie: biegnijcie po życie:P)


4 – Zzzzz.....


Więcej komiksów na stronie www.phdcomics.com


Myślę, że czasem będę Was nimi męczyć:P


 


fejferek – Dziękuję:) A możesz podać namiar na Twój blog? Bo chyba jeszcze do Ciebie nie trafiłam:( Kolejną pracę xxx to nie wiem kiedy bedę mogła pokazać, bo już za 2 tygodnie będę w Polsce, a teraz mam sporo innych obowiązków, więc czasu coraz mniej:(


morsia – Na mnie żadna kawa nie działa i czytając nudne artykuły czy siedząc na nudnych seminariach zasypiam. Dobrą kawę, czyli 100% arabikę, zarówno mieloną jak i rozpuszczalną, bo nie wiem jaką lubisz, moi rodzice znaleźli przez przypadek w Grecji, ale jest też w Polsce – Douwe Egberts (możliwe, że lekko przekręciłam:( I wreszcie ktoś się przyznał, że lubi moje wodolejstwo!!! :)


fiolqak – Dziękuję! A Piegusią to mnie jeszcze nikt nie nazwał:P Choć zbójem już tak, mój tata:)


 damar5 – Dzięki, że zdradziłaś, bo strasznie mnie męczył powód katastrofy:( Kiedyś zdarzyło mi się zszywać poduszeczkę, gdzie jedna kratka zapasu mi została, ale udało się:P Jak się pomylę w liczeniu, to już muszę sobie jakoś radzić, więc i Ty dojdziesz do wprawy i więcej katastrof nie będzie! Przykro mi, że tak paskudnie piszesz o kawach:( Ale trudno. Dla mnie np. paskudne to są tutejsze herbaty, normalnie bez smaku! A próbowałam różnych, nawet tych po 6$ paczka! I jedyne,które mi smakują z tutejszych półek to niemieckie Teekanne:P Niestety mają tylko kilka podstawowych smaków, czyli brak moich ulubionych. Dlatego w tym roku przywiozłam sobie sporo herbatek z Polski, głównie Vitaxu oraz Teekanne i moją najulubieńszą earl grey Tetley. Ty lubisz wanilię, moja mama ją ubóstwia, a mnie ten zapach denerwuje! Oj, nie znoszę żadnych perfum waniliowych, nie umiem się wtedy na niczym skupić,tylko ten cholerny słodki smak mnie denerwuje:P A paskuda to Ty jesteś! Popraw się!


isana_haft – Ja zawsze wprowadzam zmiany do haftu jak mi się coś nie podoba w oryginale, bo przecież mi ma się podobać, nie? Chętnych na praktyki w Browarze Tyskim zawsze było pełno, mnie tam nie ciągnęło, a do GIG-u miałam bardzo blisko, bo na piechotkę z domu i bardzo mi się tam podobało, bo w końcu jestem dziewczyna ze Śląska!


renataa25 – Dzięki!


aeljot – Mam nadzieję, że ciasteczka wyjdą Ci smaczne! Jak upieczesz, to pochwal się!


paga-tek – To trzymam kciuki za naukę szycia! U mnie najlepszy w szyciu na maszynie jest tata, bo mamy jakoś ona nie słucha:( Ale i tak mama wiele rzeczy szyje i daje sobie świetnie radę! A jak mama była w domu, to właśnie na starym Singerze szyła sobie wiele ubrań, do dziś kilka wisi w szafie, a inne są uwiecznione na zdjęciach:)


kinia_1979 – Widzę, że Tobie odpowiadałyby amerykańskie arbuzy – bezpestkowe! Nie czytałam nigdzie o rakotwórczych pestkach, ale dla mnie najbardziej rakotwórcze są papierochy, bo zabiły moich dziadków:(


alexls – Dziękuję! Wszystkie biscornu, poduszeczki i kolczyki zszywam w ten sam sposób. Pokazywałam go w instrukcji do kolczyków xxx (tutaj). Na któryś ostatnich zdjęciach jest, jak już zszywam kolczyk do końca. A tak najprościej, to po prostu przechodzę igłą pod szwem. Jeśli nadal nie rozumiesz, to postaram się zrobić mikro kursik na jakimś skrawku kanwy. Daj znać czy potrzebujesz lepszej intrukcji czy nie! A schemat zaraz wyślę!

2 komentarze:

  1. damar5
    2010/08/25 06:52:47
    O moja kopalnio Wiedzy ,od Ciebie dowiem sie wszystkiego :)Dziekuje za wspaniala pokazowke nici ,zerkne zatem za Kreinikiem bialym bo najbardziej przypadl mi do gustu :)
    Eeee to Twoi Rodzice maja wypasiony sprzet kawowy ,taka kawe to i ja wypije ,zerkne czy u nas jakies mielone smakowe sa :) Te smakowe w platkach byly sezonowo w Lidl i byly paskudne hihihi .Téraz to sie dogadalysmy ,taka kawa z kawiarki smakuje zupelnie inaczej ,czasem raczy mnie taka Znajoma o lecker,lecker:)
    Mojego bubla to ja zszylam tylko do wypchania wzielam za ostry sprzet (szydlo wzielam no :) :) ) i jak pocislam no to nieszczescie gotowe :(
    Dziekuje jeszcze raz cmok,cmok teraz spadam na wycieczke do Miasta hihi
    Poz .Dana Paskudna :)


    vilemoo2005
    2010/08/25 09:18:28
    A i tu Cie kochana zaskoczę.Wyjątkowo ta muliną z fluorowym efektem bardzo dobrze się haftuje i nie ma takiej mordęgi jak przy metalizowanej!A efekt jest naprawdę fantastyczny biorąc pod uwagę,że naświetlona świeci się chwilkę a ta daje po oczach cały czas.:):):)
    Pozdrawiam.


    Gość: fejferek, 193.59.173.*
    2010/08/25 09:32:26
    no jak to nie wiesz gdzie mnie znaleźć ;P wystarczy kliknąć w mój nick i zostaniesz automatycznie przekierowana na mojego bloga :) jakbyś dalej nie potrafiła do mnie dotrzeć to zapraszam na stronkę www.fejferkowo.blogspot.com :)
    biscornu już się tam objawiło :) no i u mnie też chwilowo nic z haftu nie będzie, bo jedno na wymiankę lawendową będzie, więc sekret ;) a drugiej nie pokaże aż nie skończę, a skończę najpewniej za miesiąc chociaż obrazek mały, bo żeby sobie urozmaicić wyszywam całość czrną metalizowaną DMC...że też mi sie chciało i po 10 xxx nie sprółam tego dziadostawa, wrrr...
    a kawa pyszniutka,ale wolę herbatki- moja ulubiona to sekret majów, czyli czarna z kawałkami czekolady :) z kawy niestety tylko chamską rozpuszczalną pijam :P

    pozdrawiam :*


    anetakam0
    2010/08/25 09:54:10
    Oj ale dziś super dużo czytania

    o tych kawach smakowych to tylko oczy wybałuszam - mi tam najbardziej pachnie najzwyklejsza mielona Gold coś tam :)
    piję zwykłą Nescę i ... taki zmiotek z Biedronki O Poranku czy jakoś tak
    ale za to piję hektolitrami bo z dodatkami osobno kupionymi: karmel, czekolada, cynamonik NIE WANILIA - też mnie mdli jej zapaszek ...

    Vitax też lubię
    ale z herbatek jednak najzwyklejszy Lipton

    a mulinka ta co Vilemoo - potwierdzam - jest taka ciut "żyłkowa" ale wyszywa się świetnie
    Metalizowane i "jedwabizowane" które mam mnie męczą strasznie
    ponoć Kreinik jest fajny - oj zainwestuję

    OdpowiedzUsuń
  2. ann_margaret
    2010/08/25 13:30:56
    Ale ciekawostki:)) Tak pokazujesz te zestawy heksowe, a kiedy pokażesz jakaś czarownicę w całości (czyt. ukończoną)?:)))
    Pozdrawiam!


    isana_haft
    2010/08/25 23:14:47
    Ja też mam taką jedną szpatułkę na muliny, ale jakoś wydaje mi się że sortery zajmują mniej miejsca. Nie wiem dlaczego, ale denerwuje mnie nazwa "bobinki" :)
    U Ciebie to zawsze czegoś ciekawego można się dowiedzieć! Do kawy mam taką fajną przyprawę. W swoim składzie ma między innymi cynamon, goździki i wanilię.
    P.S. Ten kotek u mnie, to skojarzył mi się a propos okien w łazience. Jak się przyjrzysz, to on ma przerobione oczy :) noo, ma takie wielkie patrzały :P


    jusine_mala
    2010/08/26 11:36:00
    Biscornu czekoladowe jest śliczne :) Bardzo podoba mi się ten wzorek. A tak w ogóle to strasznie lubię do Ciebie zaglądać, bo można się dowiedzieć naprawdę wielu ciekawych rzeczy o produktach robótkowych, szczególnie że większość z nich nie jest dostępna w Polsce... Pozdrawiam cieplutko, Justyna :*


    morsia
    2010/08/26 21:05:03
    Dzięki za wyjaśnienia - teraz sobie przypomniałam, że swego czasu w Warszawie piłam kawę "żółwiową" w Coffee Heaven - oni mieli tam całą serię "zwierzęcą" - słonia, tygrysa, żółwia i cuś jeszcze. I mnie najbardziej smakowała z żółwia, za to Gillankowi z tygrysa. :P
    A kawę, o której napisałaś, Douwe Egberts, sama odkryłam w jakimś hipermarkecie ze trzy miesiące temu. I aktualnie mieszka w mojej puszce z haftem, dopóki nie znajdę znów innej arabiki do wypróbowania. Bo ja lubię w kółko coś odkrywać w kawowym świecie. Tak mnie zachęciłaś tymi opowieściami o kawach aromatyzowanych, że poszukam u siebie i nie spocznę, póki nie znajdę. ;) Do tej pory z Gillankiem wypróbowałyśmy tylko arabikę czekoladową (marka Sati, mają też waniliową, ale moja przyjaciółka jak Ty wanilii nie znosi, ja nawet lubię, ale jakoś mi z tą waniliową tamtym razem nie było po drodze ;))

    OdpowiedzUsuń