sobota, 31 sierpnia 2013

Ciastek :D

Specjalnie dla Matkasa, która zapałała w grudniu miłością wielką do jednego Ciastka:P Matkas i Ciastek (pluszowy) już w Katowicach, wzajemnie się pocieszają i tęsknią za mną:P A ja w lipcu wyhaftowałam coś na ząb:P Nie, żartuję, jeść go nie będziemy. Ciastek z zestawu NMI bardzo podobny do tego pluszowego. Ten zestaw też w zeszłym roku udało mi się zdobyć na ebayu.


DSC01906


Jak widać ciemnozielona kanwa, kordonek i Ciastek jak żywy:)W łapce coś co Matkas lubi – laseczka:) Jeść mama nie je, ale lubi ten motyw:) Chyba dwa wieczory haftowanie mi zajęło. Czerwony wieszaczek z zestawu i zielona wstążka ode mnie, żeby się go łatwiej na choice wieszało:) A wstążka/mucha na szyji jakoś się przekręciła już po skończeniu:( Nie wiem, chyba nie mógł się doczekać zdjęcia i bawił się nią:P Matkas lubi asymetrię, więc zostanę oszczędzona:P


DSC01901


Jak Wam mija tydzień? U mnie semestr zaczął się w środę. Nie wiem dlaczego, ale co roku zaczyna się w środę i co roku od poniedziałkowych zajęć:P Taka hamerykańska logika:P W czwartek i piątek już normalne czwartkowe i piątkowe zajęcia. W weekend i pierwsze dwa dni tygodnia obskoczyłam kilka imprez i pozbierałam gratiski:D Lubię takie imprezy, szkoda tylko że raz do roku się odbywają. Upały nadal szalone i straszę koleżeństwo chodząc po wydziale w letnich sukienkach:P Ale w 31C nie umiem w niczym innym wytrzymać. Dziś piątek i pierwszy mecz sezonu. Jak dla mnie znowu będą biegać z jajkiem pod pachą, ale może się nie znam i futbol amerykański to jakaś badziej skomplikowana gra? Jedyne dobre, że po tygodniu nie jedzenia obiadów (nie było czasu na gotowanie:( załapałam się na ciepły posiłek – hamburgery serwowane przez organizację magistrantów i doktorantów. Mecz o 20 a już od 17 oficjalnie zaczęło się tailgate, czyli właściwie nie wiem co:P Zjeźdzają się ludzie na kampus, rozbijają namioty, zaczynają grillowanie i picie i tyle. Jakąś godzinę przed meczem część idzie na stadion, a część zwija się i wraca do domów. Tylko nieliczni zostają pod namiotami i oglądają bądź słuchają meczu lub po prostu piją:P To co na drugi dzień można zobaczyć na kampusie to syf z malarią:( Niestety pomimo licznych koszy na śmieci ciężko wielu jednostkom do nich trafić:( Ekipy porządkowe wszystko oczywiście wysprzątają, ale kto za to zapłaci? Ja:( No nic , na zdrowie:( Za 1,5h początek meczu, więc jak tylko skończę w labie to zwijam się do domu:) To miłego weekendu, w pracy czy poza:) Ja będę w labie, w pokoju 161 lub 165, jakby mnie ktoś chciał odwiedzić:)


 


Aaaa, na koniec moje dwa przeboje laboratoryjne! Jak nic przez ostatnie tygodnie nie dawały mi zasnąć wieczorami:) Oba teksty znam już prawie na pamięć:D







 







 


Dziękuję za odwiedziny i komentarze:) Posłodziłyście mi strasznie:P


 


Katarzyna G – Lubię jak skończony haft przypomina moją wizję z głowy:) A czy jest to po mojemu czy zgodnie ze wzorem to już różnie.


zyrafowo – Dziękuję:)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Moja własna klima :D

Upały wróciły! Jupi! Od kilku dni temperatura nie spada poniżej 28C. Dziś „tylko” 31C :D A co najlepsze na upały? „Chłodzące” hafciki! Obecnie mało haftuję, ale przy poprzedniej fali upałów, w lipcu chłodziłam się np. takim zestawem od NMI.


DSC01869


W zeszłym roku miałam sporo szczęścia i udało mi się upolować na ebayu sporo zestawów od NMI, do których wzdychałam od lat. Jednym z nich właśnie był Let it snow! Bardzo mi się podobał, ale jakoś miałam co do niego nieco inne wyobrażenie niż się okazało, jak wyciągnęłam materiały z opakowania. Czarna kanwa? Śnieżynki haftowane niebieską muliną? Dziwne literki „t”, które bardziej przypominają „f” i tworzą wg mnie napis: Lef if snow:P Trzeba było to zmienić! Poza tym napis miał być haftowany pojedyńczą nitką! Zaczęłam, ale jakoś gubił się na kanwie, prawie nie było go widać, więc zrobiłam go podwójną nitką.


Kanwę podmieniłam na granatową, śnieżynki wyhaftowałam białą muliną, ich „f” zamieniłam na „t”, jedną śnieżynkę (prawą dolną) wyhaftowałam nieco dalej od napisów, bo za blisko mi się wydawała umiejscowiona. I zmieniłam też ramkę. Jakoś biała z zestawu mi nie pasowała.


DSC01865


Idealniejsza wydawała się srebrna z Walmarta:)


DSC01867


Efekt końcowy, po moich „małych” przeróbkach bardzo mi się podoba:) Wiem, skromna nie jestem:P Tu możecie sobie porównać obie wersje.


DSC01889


We wzorze podoba mi się, że każda śnieżynka jest inna. A maciupcie śnieżynki – french knoty też są super:)


DSC01885


Teraz sobie pewnie pomyślicie, po co kupowałam zestaw jak tyle przeróbek zrobiłam:P Sama nie wiem, wydawało mi się, że z niego wyjdzie to co teraz mam, a nie taka maszkara jak proponowali. No nic, jakbym chciała zmienić zdanie to zawsze mogę sobie wyhaftować drugi, już oryginalny:P Jakimś cudem kupiłam dwa takie zestawy:P


Aaaa! Jeszcze szafirowa wstążeczka do kompletu i koniec chłodzenia:)


DSC01883


Wy też tak macie z chłodzeniem się haftami w lecie, lub ogrzewaniem w zimie? Zawsze tak miałam z książkami, jeszcze zanim na dobre wróciłam do xxx. Nic nie sprawiało takiej przyjmności jak książka z akcją na Antarktydzie czytana w greckich upałach:)


 


Mykam poczytać nowy numer Just Cross Stitch – wczoraj kupiłam, ale nie miałam czasu przejrzeć:( A Wam przesyłam upalne pozdrowienia:) Kocham upały!!!!!!!!!!


 


Dziękuję za odwiedziny i komentarze! Nie wiem czy zauważyłyście, ale pomimo że spektakle miały miejsce na kampusie to na widowni głównie osoby w wieku nie wskazującym na studiowanie:P Tak tu jest, że kampus jest otwarty i ludzie z okolicznych miast często u nas bywają. Nie wiem czy wszyscy tu studiowali, raczej wątpię, ale wszyscy chętni mają wstęp na imprezy. Pewnie się zdziwicie, ale i u nas na kampusie można obejrzeć przedstawienia z Broadwayu! Tak, tak. Ci sami aktorzy, te same spektakle, ale prosto pod nosem, bez wyjazdu do NY :)Ceny niestety też podobne:(


 


Matkas – Rzeczywiście! Już nawet zapomniałam, że główny bohater też miał urodziny:)


labores – Klimat mamy specyficzny, Wielkie Jeziora robią swoje:P Jak już leje, to nic nie pomaga, ani parasol ani peleryna, a zalania są czymś normalnym.


Dominika – Ok, to niech Twoja mulina bedzie produkowana w Chinach, a moja we Francji:P A tak na poważnie to mnie to kicha, po prostu widzę sporą różnicę w jakości między DMC a tym co kupowałam w sklepach typu 1$.


enia66 – Ateneum też znam i pamiętam jak z Maćkiem i mamą chodziliśmy:) Mnie z LO kojarzy się Wyspiański, a zwłaszcza Mała Scena. Do dziś pewnie nikt tak nie pokombinował jak ja, ale w klasie maturalnej wybrałam fakultet chemiczno-humanistyczny:P I właśnie nasza polonistka nas kilka razy zabrała na przedstawienia. Nawet rodzice mojego kolegi z podstawówki tam występowali, państwo Sławik (a właściwie pan Sławik i pani wiśniewska). Ich starszy syn to rocznik Maćka, a młodszy to mój rocznik. Mieszkali na tym samym osiedlu, więc do tej samej szkoły wszyscy chodziliśmy.


 

piątek, 23 sierpnia 2013

Wielka niespodzianka i trochę kultury :)

W sobotę miną 3 miesiące od moich urodzin. Na okrągłe świętowanie rodzinka zgotowała mi wielką niespodziankę! Totalnie mnie zaskoczyli jak rano dostałam 4 bilety do Teatru Rozrywki w Chorzowie! Kiedyś często chodziliśmy do teatru, ale odkąd wyjechałam już nie. A tu fajny młodzieżowy musical dokładnie w moje urodzinki! 24 maja! Poszliśmy i bawiliśmy się świetnie! Uwielbiamy Teatr Rozrywki:) Mamy tak blisko, że jak tata raz zaniemógł, to w trójkę wsiedliśmy w tramwaj i też dojechaliśmy:)


A moje urodzinki świętowaliśmy na „Our House”!


DSC09788


I cała moja kulturalna wystawka:P Od lat takie sobie robię a wokoło moje ukochane łośki i renifery:) Aniołki i misie też kocham:P O filmach już dawno pisałam, nie?


Clipboard01


I jeszcze piosenka przewodnia, bo musical z piosenkami zespołu Madness! Rodzicki, Maciek dziękuję za takie huczne świętowanie moich urodzin! :D Michałki też były dobre:P







I tak wiadomo, że najlepszy jest NASZ DOM, w Katowicach na ulicy S... :P Bo moje 3 kochane Sz... tam na mnie czekają:D


I coś o musicalu. Sporo aktorów na scenie, balet liczny, piosenki porywające z pozycji siedzącej. Ogólnie bardzo pozytywne przeżycia:) Polecam, jeśli ktoś będzie miał okazję się wybrać!


<param name="movie" value="//www.youtube.com/v/Ex3Q800RR9w?version=3&hl=pl_PL" />


 


Kulturalnie było też po moim powrocie na uniwersytet. Załapałam się na 5 z 6 przedstawień Summer Circle Theatre, czyli teatru na trawie nad rzeką przepływającą przez cały kampus. Co roku w czerwcu przez 3 tygodnie można za darmo oglądać grę aktorską studentów naszego uniwerku.


W tym roku tematem przewodnim była rodzina, a właściwie jak to sami określili „family dynamics”.


Sam teatr fajnie się prezentuje:) Scena, pod nią krzesła i inne siedzenia, które widzowie przytargają ze sobą, a następnie ławki, na których siedzą tacy jak ja, co krzeseł nie posiadają:P Budka z tyłu sprzedaje żarełko.


DSC01086


Dobre miejsca zajmowane są już kilka godzin wcześniej. Sporo osób przynosi ze sobą wałówkę. Ja miałam drożdżówkę i pestki z dyni, plus wodę:)


DSC01089


TOITOI tylko dla robotników. Kibelek dla widzów na wydziale za teatrem. W lecie cały kampus rozkopany:(


DSC01090


Pierwszy spektakl dnia zaczyna się o 20. W niektóre dni są dwa spektakle, więc ten drugi zwykle koło 22-22:30 startuje.


Pierwsze przedstawienie, na które się załapałam to „Turn of the screw”, do którego nawiązywała scena:) Jak widać było kostiumowe, a opowiadało o guwernantce, która jedzie do posiadłości poza miastem, aby zająć się dwójką dzieci. Jak się później okazuje dom jest nawiedzony przez parę kochanków, którzy zginęli w tragicznych okolicznościach. Właściwie tylko guwernantka grała siebie. A drugi aktor na scenie grał kilka osób – ojca dzieci, gospodynię domu oraz syna. Córka była postacią niewidzialną, nikt jej nie grał, aktorka po prostu się do niej zwracała i tyle. Całkiem ciekawe to było:)


DSC01092


DSC01095


Zostałam do końca, jak już idę to na dwa spektakle:P


Drugie przedstawienie też było kostiumowe – „Little brother: little sister”. A było o nastolatkach zamkniętych od lat w kuchni z kucharką, która lubiła spać na bujaku i wymachiwać tasakiem:P Cały czas zastanawiali się co jest za drzwiami kuchni, aż na koniec udało im się uciec, niestety musieli wcześniej zabić kucharkę, bo chciała dziewczynę skrócić o głowę:P To już mi się ździebko mniej podobało.


DSC01097


DSC01100


Następnego dnia rano udało mi się sfotografować rzekę. W czerwcu sporo padało i rzeka wylewała:( Wiem, zasyfiona jest:P Czasem wylewa aż na trawę pod sceną, bo i takie ulewy tu miewamy.


DSC01106


DSC01108


Następny tydzień to następne spektakle!


Nowa scena, a także daszek nad orkiestrą. Zapowiadali możliwe opady deszczu, to musieli się przygotować. W poprzednim tygodniu grali przedstawienia pomimo deszczu! Ponoć co błyskawica/grzmot to publiczność siedziała bardziej skulona:P


DSC01180


Orkiestra oczywiście studencka, pewnie z wydziału muzyki:) Fajnie grali! A potrzebni byli, bo tego dnia wystawiali musical – „Baby”.


DSC01183


Musical był o oczekiwaniu na dzieci. Trzy pary w różnym wieku – studenci, młode małżeństwo oraz rodzice 3 dorosłych dzieci, dowiedziały się o ciąży. Uwielbiam musicale! A jeszcze w wydaniu młodych aktorów. Normalnie czuć ich młodość, ich zapał, tą radość z występu! :)


DSC01185


DSC01192


DSC01194


Druga część wieczoru zapowiadała się dziwnie i niestety mocno się rozczarowałam, bo było to po prostu czytanie z segregatorów:( Coś tam się też poruszali, ale głównie czytali. A było to „Comfort Food”, czyli o jedzeniu, a właściwie jak zmieniało się do niego podejście i ono samo na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Żarełko to ciekawy temat w Stanach. Sama też mam co nieco do powiedzenia na ten temat:( Niestety i po mnie widać, że długo już tu jestem. Człowiek po pewnym czasie „puchnie”, delikatnie to określając:P


DSC01199


Jak wracałam do domu na niebie królował księżyc:)


DSC01203


Ostatnie przedstawienie przeznaczone było dla dzieci, ale ja w końcu baby w mojej rodzinie (tak mi powiedziała nasza sekretarka jak się dowiedziała, że jestem najmłodsza w rodzinie:P). Jedyne co było męczące to upał! Żar się z nieba lał, ale dałam radę wysiedzieć do końca:)


„Stop copying me!” zaczęło się o 18. 8-letnia Lucy wyprowadzała się z mamą do Michigan i bała się tych zmian. Michigan takie straszne nie jest:P Po prostu nie chciała zostawiać swoich przyjaciół i tego co zna.


Sporo osób kryło się w cieniu przed rozpoczęciem:P


DSC01205


Bajzel na kółkach jak w każdym dziecięcym pokoju:P


DSC01210


Pojawił się też Banan i razem ruszyli do starożytnego Egiptu! Oczywiście na wielbłądzie:D


DSC01216


Niestety dla Banana skończyło się to źle, bo został zmumufikowany. Bebechy mu wyciągnęli i owinęli go papierem toaletowym:P


DSC01219


Oj, świetnie się bawiłam pomimo patelni na moich schodach/ławkach:P


 


To tyle! Fajnie było i jak zawsze szkoda, że tak krótko trwa letni teatr, ale i tak cieszę się, że w tym roku się załapałam, bo w zeszłych latach często bywałam w tym czasie na wakacjach.


 


 


Dziękuję za odwiedziny i komentarze:) Dziś mam kilka godzin wolnego to się relaksuję:) W końcu nie wiadomo, kiedy znowu się uda wygospodarować tyle wolnego czasu! Także możliwe, że z powodu zmęczenia coś poplątałam z tym segregowaniem mulin:( No nic, tak mi się wydawało, że widziałam muliny/bobinki ułożone kolorystycznie w „moich” pudełkach na guziki. A jeśli nie, to mam bujną wyobraźnię:P


 


emilya5 – Aaaa, jedna z podglądaczy:P Mój kolega to właśnie Chińczyk, więc nie wiem co bardziej by mu się spodobało?:P


Dominika – DMC jest made in France:P A Anchor made in Hungary, nawet w zeszłym roku mijaliśmy fabrykę Coats w Budapeszcie!


Wiktoria – Dziękuję za pierwsze odwiedziny, zostawaj na dłużej:)


Katarzyna G – Segregatory wietrzą się często, no moze poza czwartym, czyli tym ze specjalnymi mulinami. Strasznie lubię ten sposób przechowywania mulin, a już wyciąganie i wkładanie mulin do koszulek! Oj, sama przyjemność:) Chyba ze 2 lata zajęło mi wypełnienie 4 segregatorów, a teraz mogę podziwać swoje „dzieło”:P


 


 

wtorek, 20 sierpnia 2013

Znowu przynudzam:P

Ale trudno:P


Dostałam dziś maila z DMC, że w październiku wprowadzają 16 nowych kolorów do podstawowej palety mulin! Jak sami napisali, od 2001 roku nic nie dodawali a teraz aż 16 kolorków! No i co teraz  zrobią dzieczyny, które już wyhaftowały swoje palety DMC? Będą musiały dohaftować 16 kolorów:P Nie, żartuję:P Sama będę musiała nieco przemeblowania w segregatorach zrobić, bo pewnie wcisną te kolorki pomiędzy inne, przynajmniej numerycznie, bo tak mam poukładane muliny. Jak prawdziwy naukowiec, a nie kolorystycznie:P


Zdjęcie z neta.


Packaging


A cała notka na blogu Emmy z DMC tu.


Później przeglądając ofertę na jednym ze sklepów online wypatrzyłam zdjęcie dobrej jakości gazetki, która co roku wzbudza moje zainteresowanie. Zapowiedz widziałam już dawno, ale nigdy w tak dobrej jakości. W sklepach we wrześniu, przynajmniej u mnie:P


JCS02013ChristmasOrnamentIssue999


Rok temu nie kupowałam, bo słownie i liczbowo jeden (1) wzorek mi się podobał, ale w tym roku może będzie inaczej:) Widzicie mufinkę na dole strony? Ona jest haftowana! Wypatrzyłam na niej doszyte guziczki w kształcie pierniczków (mam takie:P) i chyba trochę koralików udających posypkę:P Oj, mam na nią ochotę! A jeszcze fajna jest bombka, zdaje się że z 4 kawałków zszyta. Czegoś takiego też jeszcze nie próbowałam.


 


To tyle na dziś odnośnie nowości.


Jeśli chodzi o poprzedni wpis. Dziękuję za wszystkie komentarze, mama wszystkie przeczytała, tata został poinformowany i oboje dziękują bardzo:)


Obrazek się haftuje dalej, w tempie żółwim, ale na tyle siły witalne pozwalają. Do półkrzyżyków przekonywać się nie musiałam, bo aż tak źle nie jest. Po prostu jak umysł zmęczony to i ciało nie daje rady. Damar5 i Katarzyna G dobrze zauważyły, że miałam to haftować dla kolegi na ślub. Zresztą nawet zastanawiałam się czy ktoś będzie pamiętał? (Dana z Twoją pamięcią coraz lepiej:P) Planowałam haftować zamiennikami DMC, a oryginał miał zostać w pudle w Katowicach i czekać na lepszą okazję. Ale jak Matkas zobaczyła na moim blogu to już nie było innej opcji:P Na ślub w końcu nie poszłam, dużo myślałam i za dużo „zachodu” z tym wszystkim by było. No i właśnie był też problem prezentu. Cytując Matkasa: „Niewdzięczność ludźka nie zna granic”. I jak ostatnio czytałam na kilku blogach, tak i ja mam podobne doświadczenia w obdarowywaniu innych haftowanymi pracami. I nie chodzi tu tylko o osoby, które same nic nie robótkują:( Zdarzało mi się nawet słowa „dziękuję” nie usłyszeć. Także ślub się odbył beze mnie, zresztą Zhu i jego żona już dawno byli po ślubie cywilnym, a ja siedziałam cały weekend w labie i też byłam szczęśliwa:) To tyle w temacie pamiątki ślubnej. Dziś powinnam skończyć ramkę, a niedługo pewnie i całość:) Zdjęciami z etapów powstawania zanudzę Was innym razem:P


 


Plichcia - :)


marzena15061 – Spóźnieniem się wcale nie martwię, bo jak wszystkie moje prace xxx i tą dostarczę osobiście przy kolejnym spotkaniu z rodzinką:) Taką zawarłyśmy umowę z Matkasem 5 lat temu i obie jesteśmy z niej zadowolone. Co innego gdybym była w domu, to już musiałabym zrobić na czas, bo chyba jednak każdemu przykro jak dostaje coś po czasie:(


miekkie.kapcie – Powodzenia! Mam nadzieję, że czas nie będzie Wam się dłużył jak mi czasami:( Do kolejnych wakacji jeszcze daleko, niestety:(


aeljot – Dziękuję za pamięć:)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Się robi

Rodzicki, z okazji 35 rocznicy ślubu wszystkiego najlepszego! Żebyście dalej się tak szalenie kochali jak teraz :)


Prezent niestety jeszcze się robi:( Nie dałam rady wyrobić się na czas, ale wiecie z jakiego powodu:D


Zestaw kupiłam przypadkiem w Joann już kilka lat temu. Ktoś się do niego dobierał i z powodu rozdartego opakowania przecenili go na niecałe 2$! Podobał mi się, nie wiedziałam jeszcze co z nim zrobię, ale za tyle się nie marudzi:P No chyba, że jakieś pieski, kotki czy Japonki dają:P


Matkas jak tylko zobaczyła ten wzór na zdjęciu to tak jej się spodobał, że musiałam obiecać, że go wyhaftuję:) Tak dawno go kupiłam, że nawet do Katowic trafił i musiałam go z godzinę szukać w pudłach w garażu, ale udało się i tak wyglądał jeszcze na moim katowickim łóżku. Oj, łóżko... moje marzenie:P


Jak widać mimo braków w opakowaniu nic innego nie brakuje:)


DSC09739


We wtorek dopiero udało mi się za niego zabrać.


Najpierw była szara miłość:)


DSC03102


Później doszły łososiowe esy floresy:D


DSC03105


A wczoraj dokończyłam różowe (jedyne różowe:P) eski floreski.


DSC03107


I powoli zabrałam się za łososiową ramkę. Ale padłam:( Poza tym nie lubię haftować półkrzyżykami! Nie lubię i już! Dwa razy tyle czasu zabierają co xxx, a jeszcze nitka zawsze mi się plącze:(


Kanwę podmieniłam, w oryginale była 14ct, ale policzyłyśmy z mamą i Matkas wybrała 18ct, żeby obrazek był jak najmniejszy. Po kimś w końcu mam miłość do maleństw:D Miała też nie być biała. W naszej rodzinie tylko babcia Krysia kochała biel:P Dlatego wybrałam kolor Off-White firmy Charles Craft, który od dawna bardzo mi się podobał.


Na chwilę obecną jest tyle. Środek haftowałam całymi xxx jedną nitką muliny, a ramka jest robiona trzema nitkami muliny, półkrzyżykami, łączonym kolorem – 2 nitki różu i 1 nitka łososia. Nie jest to pierwszy zestaw Dimensions, który haftuję, ale pierwszy z sortowanymi nićmi. Kurka, straszna wygoda zwłaszcza jak w nocy się haftuje. I już nawet zdąrzyłam zapomnieć, od ostatniego razu, tj. zestawu, jaka mulina Dimensions jest super! Połysk, grubość, ta jakość! Oj, tak się bosko haftuje, że jak sobie wspomnę mulinę dołączoną do zestawów Bucilla to mnie mierzi:(


Sporo jeszcze brakuje, ale zrobi się:) W tle moje zielone biurko w „ofisie”:P Dobra, mam jeszcze pół godziny przerwy to może kilka /// zrobię:P


DSC03109


 


Rodzicki koś, koś i do zobaczenia na wizji za 12 godzin:)


 

piątek, 16 sierpnia 2013

Znowu czekam:P

Oj, ostatnio robótki oglądam głównie w necie:P Ale i wypatrzyłam nową gazetkę, na którą czekam! Just Cross Stitch, numer wrześniowo-październikowy. Obecnie w sklepach poprzedni numer z ornamentami bożonarodzeniowymi:P Tak, też nie rozumiem tego amerykańskiego rozumowania. Najpierw BN, później halloween, a następnie znowu BN :P


No nic, na to czekam. Myślę, że pojawi się w sklepach pod koniec sierpnia.


103460


Wiem, wiem ten strach na wróble coś im nie wyszedł:P Ale Matkasowi i mnie najbardziej w środku numeru spodobały się dwie strony. Małe halloweenki:) Zwłaszcza mała dynia i żołądź.


103460_8


Oraz czarownica:)


103460_11


Mało tego, ale amerykańskie gazetki są prawie o połowę tańsze niż te z UK, to mogę sobie poszaleć:P


Kto zainteresowany to może obejrzeć pozostałe wzory tu.


 


Dziewczyny, dziękuję za odwiedziny:) Szkoda, że nie ma jeszcze wzoru na necie, ale ja cierpliwa jestem, więc poczekam:)


 


Dominika, artbona – Dzięki, ale nie o taką pomoc mi chodziło:P Na ebayu widziałam nawet za 5 funtów. Jak trafię za 5$ i z US to pewnie kupię, ale z UK nie.


renataa25 – Jak tylko znowu dowiem się jak się nazywam, to podeślę rozczochrańca. Teraz ledwo zipie:P

wtorek, 13 sierpnia 2013

Ktokolwiek widział?

Szukam od dawna. Mnie się podoba, Matkasowi się podoba, więc wzór potrzebny! :)


Anchor PCE324 Greek Scene


PCE324 Anchor Greek Scene


Śliczny! :) Jakby co, to proszę na pocztę gazetową (piegucha).


A my dziś z Czerwonką mokliśmy cały dzień:( Nie ma zmiłuj i na wydział trzeba dojechać:P I wrócić do domu po kabel, bo bateria do lapka padła jak byłam w Polsce i teraz bez kabla to mogę sobie w nosie podłubać:P


Więcej mi się dziś nie chce pisać, mykam do labu, może spotkam myszkę? :)


Na koniec Zaucha tak na wspomnienie wakacji:D







 


Dzięki za wiecie co:P


 


pagatek – Może w grudniu popołudniu:P Teraz nie ma czasu na odpoczynek.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!

Zgadza się! Chicago super, ale wolę jednak moją „dziurę”:P Nie mogłabym mieszkać w tak dużym mieście, cenię sobie spokój:) Z wycieczki wróciliśmy przed 4 rano, bolące stopy już wysmarowałam kremem, bateria w aparacie właśnie się ładuje, indiańska opalenizna dalej wywołuje uśmiech, a ja powoli odzyskuję siły i cieszę się na przejażdżkę z Czerwonką:)


To dziś mały hafcik, bo Wam się zdjęcia z Chicago nie podobały:P


Wyhaftowany już z ponad miesiąc temu, ale idealnie na dziś pasuje. Zestaw NMI kupiłam już z 5 lat temu w Joann, jak wtedy jeszcze je sprzedawali. Doczekał się wyhaftowania i dziś wesoło zdobi mój tymczasowy dom w US.


DSC01893


Ramka bardzo mi się podoba – kształt i kokor:)


DSC01897


Dodałam czerwoną wstążeczkę i jest cacy:) Jak widać do haftowania była plastikowa kanwa i kordonek.


DSC01891


A za tło dziś robi materiał, którym podzieliła się ze mną Ivona:) Dzięki! To takie wspomnienie naszego domu na kółkach:) Knauska w przyszłe wakacje już nie będzie kiblować w garażu, nie damy jej:P


 


Dziękuję wiernym czytelniczkom za komentarze:) A licznej reszcie za podglądanie:P


 


Matkas – Zawsze jesteście ze mną! W moim sercu.


edytag74 – Edyta, Riwiera Olimpijska to nie Grecja:( To jakbyś pojechała do Bibione we Włoszech:( Takich miejscowości turystycznych to jest pełno na świecie i gdziekolwiek byś nie pojechała to wszędzie to samo. Taty koleżanka też kiedyś tak spędziła wakacje i narzekała jacy to Grecy są okropni i jak się jej Grecja nie podobała. Nie dziwię się. W naszej okolicy też jest taka turystyczna miejscowość – Parga. Jeździmy tam na kilka godzin raz na sezon i zawsze się dziwimy jak można płacić za taki koszmar, bo wakacjami tego nie można nazwać. Mała plaża z tłumami ludzi, nachalni kelnerzy „zapraszający” do swoich knajp, człowiek na człowieku i nie ma się gdzie schować. Na wyspach wakacji nie spędzaliśmy, ale z tego co słyszeliśmy od znajomych to to nic ciekawego. Rąbią na wszystkim strasznie, bo przecież na wyspy trzeba wszystko dostarczyć, tam nic nie rośnie. A Grecja przecież cała jest piękna:) My zawsze spędzamy wakacje z dala od turystów, głównie wśród Greków i ten sposób polecam:) Na tak popularnym Peloponezie nigdy nie byliśmy, ale na Chalkidikach już tak (Kasandra i Sitonia objechane), ale najbardziej podoba nam się w Epirze – północna część Grecji.  Już się cieszę na zdjęcia z Twoich wakacji! O córce pamiętam, pisałaś jak pokazywałaś fotograficzny hafcik:)


Katarzyna G – Oj, bo my już wszyscy to stare konie to wiemy co lubimy i każdy ma swoje zadania wyznaczone:P Tak samo jak się rozbijamy i zwijamy nasz obóz, czy nawet podczas głupiego noclegu na parkingu w drodze.


 

sobota, 10 sierpnia 2013

Zanim...

...pojawi się kolejny wpis podróżniczy, kolejna wycieczka! Miało już nie być wycieczek w lecie, ale Joshua posłuchał mnie i zorganizował wycieczkę do Chicago! Jutro jedziemy! Jednym busem, ale jednak! W Wietrznym Mieście byłam już 5 razy, ale nadal jest to moje ulubione miasto w US :) W Chicago byłam już w październiku,byłam we wrześniu, ale w sierpniu jeszcze nie. Łazikowałam już w słońcu, w deszczu, jedno było stałe - wiało zawsze:P Jeszcze nie udało mi się podzielić zeszłoroczną relacją, a tu kolejne odwiedziny:D


Tak było w zeszłym roku! 15 września 2012.


Wreszcie maczałam nogi w jeziorze Michigan:)


DSC05102


Coroczna fotka na Navy Pier:) A w tle piękna panorama miasta.


DSC05128


Do parku Millenium trafiłam dopiero pod koniec dnia i zostałam do zbiórki. Także pierwszy raz zrobiłam sobie nocne zdjęcia w Fasolce (Bean).


DSC05269


Miasto po zmroku wygląda super!


DSC05275


Kto nie czytał lub chce sobie przypomnieć – poprzednie relacje tu i tu.


A jak będzie jutro? Na pewno fajnie:)


Mykam robić kanapki i spać! W tym tygodniu tyle nocy zarwałam, że aż się dziś szefowa zastanawiała kiedy ja śpię:P Hmmm, dziś prawie zasnęłam jadąc rano na rowerze:( Tak, da się:( A kilka dni temu chciałam wyłączyć lampę pilotem do telewizora:P Aaaaa! Wczoraj w labie, już po 22, kątem oka widzę, że coś się rusza wzdłuż ściany. Pomyślałam: „oj, niedobrze! mam już zwidy i halucynacje!”. Patrzę, a tu mała myszka! Jaka słodka była! Malutka, jakieś 5cm miała, ogonek na drugie 5 cm. A jakie oczka miała duże! I mądre, skoro na uniwersytecie mieszka:P Szara oczywiście. Niestety nie miałam ze sobą aparatu, ale od niedzieli już zawsze będę ze sobą brała na nocne pomiary! Od razu zrobiło mi się lepiej, że sama tu nie siedzę. A jak schowała się pod lodówką i nie chciała już do mnie wyjść, to puściłam sobie na kompie Hannę Banaszak i jej „W moim magicznym domu”. Ha! Hanka miała swoją mysz, to ma i Anka:D


 


Dziękuję za odwiedziny i komentarze:) Cieszę się, że grecki wpis tak się spodobał:) Zatoczka za mną była już w zeszłorocznym spisie – tu. Nowych zdjęć nie ma:( Ale jeszcze jeden wpis grecki będzie, taki nieco zaskakujący:P


 


Matkas, pewnie że za rok pojedziemy do naszej Ellady! I będziemy hucznie świętować 20 wakacje w naszej drugiej ojczyźnie:D


edytag74 – A nie, Matkas uwielbia chałwę! To ona mnie zaraziła w Bułgarii jak miałam 4 lata:P Wszystkie rodzaje chałwy, a próbowałyśmy tego sporo, jej smakowały tylko ta miodowa nie. A mnie nie smakuje kakaowa (taki marmurek) co mama lubi, więc się przynajmniej nie kłócimy:P Chłopaki nasze nie lubią chałwy, więc nie musimy przed nimi chować. Aaaa! Taka ciekawostka, Grecy do chałwy serwują .... chleb! Tasula nam kiedyś chciała sprawić przyjemność i kupiła chałwę, krojąc i nakładając na talerzyki spytała się czy chcemy do niej chleba:P Ale słyszeliśmy też i o fecie serowanej do arbuza czy melona:P No cóż, co kto lubi:) Co do zatoczek, to we Włoszech takich nie widziałam, a w Grecji wszędzie pełno. Koniecznie odwiedz kiedyś Elladę, bo to zupełnie co innego niż Włochy. O wiele milej spędza się wakacje:) Czy planujesz jakiś wpis wakacyjny na blogu? Strasznie jestem ciekawa gdzie pojedziecie:) Włochy przejechaliśmy całe, tzn. w prostej linii od północy do południa, od granicy z Austrią w Villach do Brindisi na dole „buta”. No i Lazurowe Wybrzeże całe, włoską i francuską część. Wenecję odwiedziliśmy wiele razy, Canal Grande znamy prawie na pamięć z pokładu promu. Ale tyle jeszcze innych miejsc jest do obejrzenia, że jestem ciekawa co Wy wybraliście:)


Katarzyna G – A Ciebie Potwory nie kochają? Na pewno:)


ann_margaret – Woda w naszej zatoczce dość orzeźwiająca (czyt. chłodnawa), więc raczej nie da się siedzieć cały dzień. Ale po 5 kąpieli dziennie da się załatwić:) Kiedyś spędzaliśmy wakacje nad bardziej zamkniętą zatoczką i tam woda była tak ciepła jak zupa. Też nie dało się non stop siedzieć:P


Aisha – A tylko spróbowaliby zerwać ze mną kontakty:P Od razu dostaliby w łeb:P


 

czwartek, 8 sierpnia 2013

Najlepsza na upały i inne mniam mniamy :D

Co jest najlepsze na upały? Frapka! Czyli grecka kawa frappe! Matkas ledwo żyje w katowickich upałach, więc Ociec ożywia ją frapką. A i u mnie wreszcie porządne ciepełko wraca:) Dziś 28C! Wreszcie!


No to czas na małe wspominki z zeszłego roku. Mam sporą rułę w pokazywaniu co tam w Grecji machlowałam, ale lepiej teraz niż wcale, nie?


To dziś uraczę Was przepisem na prawdziwą grecką frapkę. Taką jak robią Grecy, a nie pseudo-frapką z polskich kawiarń. Powiem tak, wg Matkasa jestem miszczem i nikt tak dobrej nie robi, choć Ociec się stara:P Wielu naszych wakacyjnych gości nią uraczyłam i nikt nie narzekał, a często słyszałam wzdychania pełne zachwytu:P Oj, skromna dziś jestem:P:P:P


To co potrzebujemy?


Przede wszystkim kawę rozpuszczalną. I tu niestety nie każda się nadaje. Zwykła nescafe jest idealna, ale taka np. nescafe gold nie! Ziarenka muszą się łatwo rozpuszczać w zimnej wodzie. Zaharo (grec. cukier) i shaker. Nasz shaker jest „wiekowy”, bo kupiony w 1989 roku w Grecji:) Jeździ z nami jako stałe wyposażenie przyczepy:) Ale jakakolwiek szklana czy większa plastikowa butelka też się zda, ewentualnie nawet słoik. Maciek do Was macha:P


DSC02387


D o shakera wsypujemy kawę i cukier. Proporcie zależnie od upodobań pijących. Rodzicki lubią średnio słodką, więc daję 1,5 łyżeczki kawy i 1 łyżeczkę cukru. Zasada jest jedna, im więcej cukru tym lepsza pianka, ale i słodsza kawa.


DSC02389


Zalewamy nieco zimną wodą. Lepiej nalać mniej niż więcej.


DSC02390


I punkt kulminacyjny programu! Wstrząchamy!!!!!!!!! Miszczu w akcji:P Wstrząchamy aż się pianka przestanie mieścić w shakerze i aż przestaniemy słyszeć ziarenka cukru.


Boziu, jaka byłam wtedy opalona! :D


<a href="http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/3481261,2,28,DSC02394.html">DSC02394


O właśnie tak!


DSC02395


Pianka musi być spora, bo bez niej to nie jest frapka!


DSC02396


Przygotowujemy wysokie szklanki, można też dać lodziki jako dodatkową ochłodę. No i czekolada studencka z Czech jest obowiązkowa:P


DSC02393


I chlup przelewamy do szklanki. Jeszcze kolorowa rureczka i gotowe! Można pić:)


DSC02397


Dobrze zrobiona pianka jest tak sztywna, że kawy ubywa, a pianka dalej się trzyma. Zwykle w trakcie picia dolewam jeszcze Rodzickom zimnej wody:)


To jak już jestem przy wspominkach z naszych zeszłorocznych Wielkich Greckich Wakacji to jeszcze Wam zrobię smaka:P I samej też mi pocieknie ślinka, bo tak jak się tam rozpieszczamy to normalnie szkoda gadać:P
Na śniadanko grecki chlebek prosto od piekarza! Rano kursują pick-upami (czy jak my je nazywamy – dobrobytami rolnika:P) i prosto z drogi można kupić świeży chlebek:) Nawet w niedzielę!


DSC02363


Każde z nas smaruje czym lubi. Ja raz do roku wcinam powidła śliwkowe:) Rodzicki mają ser topiony, a Maćko wcina nutellę:D


Oczywiście zawsze mamy z nami polskie mleko. Jeden karton na jeden dzień:) Bez mleka nie ma życia, a prosto z lodówki jest pycha! Zwłaszcza, jak upał już się zaczyna:) Każdy ma swój kubek, mój niebieski, Maćka zielony, Rodzicki mają czerwone. Też są z nami od ’89 roku:) Kubki, nie Rodzicki:P


DSC02285


Rano kawka ciepła:) Frapka jest poobiednia. Pełna kulturka, duralex króluje na naszym stole:P


DSC02287


Często robimy sobie dzień suflaka:P Wtedy miszczu siedzi przy grillu i z poświęceniem obraca suflaki na cztery strony:P Miszczu to oczywiście ja :P


DSC02069


A suflaki to mięsko na patyku, czyli szaszłyki:P Może być różne, z kozy, z owcy, etc, my kupujemy wieprzowe. Cechą charakterystyczną suflaków jest ich kwadratpwy kształt.


Marynują się długo w sosiku z oliwy, soku z cytryny i z dodatkiem wielu przypraw, z obowiązkowymi oregano i bazylią! A później na nasz mały, ale bardzo sprawny grill. Miszczem rozpalania jest Ociec! Lata podglądania Greków i już zna wszelkie sekrety:D


Tu dopiero po jednym przewróceniu:P


DSC02068


Ale na koniec już są śliczne:D A jak bosko pachną!!!!!!! Aaaaa! Już się zrobiłam głodna:P


DSC02082


I siup na talerz, plus oczywiście grzałeczki :) Wiem, mam zabójczo modne lacie:P


DSC02084


Na stole już inne przysmaki czekają na danie główne. Na plastikach jemy tylko w dzień suflaka:P


DSC02086


Grecka feta też musi być! Oj, te polskie sery typu feta to jest zero w porównianiu z prawdziwą grecką fetą!


DSC02087


Grecka sałatka :)


DSC02088


Dla Rodzicków jeszcze rycina i tzatziki. Rycina to wino z beczki. A tzatziki własnoręcznie robione przez Osobistego Ojca:) Grecki jogurt, ogórek, czosnek, oregano i oliwa i gotowe! Ja wolę popijać osobiście wyciskaną przez tatę a wstrząchaną przeze mnie lemoniadę:)


DSC02090


Co było dalej to już wolicie nie wiedzieć:P Obżarstwo okrutne:P


Ale zanim jeszcze usiądę do stołu to robię taką kupkę z węgla:D


DSC02095


Tak robi się przepyszne pataty (ziemniaki). Tata rozcina dla wszystkich.


DSC02096


Mniam, mniam:) Im bardziej przypalone tym bardziej smakują:P Każdy w okolicy już zresztą wie, że Anka kocha Karbono (czyli wegiel:P). 


DSC02097


Na koniec aż żal patrzeć:(


DSC02103


A tu grecki (czyt. dorodny) czosnek:) Wisi w naszej kuchni, bo tata wszystko gotuje pod oliwką:)


DSC02215


To to jest taki specjalny obiad, bo normalnie to zupka:) Grecy zawsze się z nas śmieją jak wcinamy zupy, bo dla nich zupa to danie zimowe lub dla chorych:P Tu np. kapuśniaczek:)


DSC02323


I specjał Osobistego – danie meksykańskie:) Oj, te fasolaki! Jak widać tu już znowu duralex w akcji:P I nie, to nie jest zestaw domowy. W przyczepie mamy specjalny zestaw wakacyjny, sztućce też cały rok mieszkają w naszej przyczepie:)


DSC02325


Na kolację pychotka! Np. jajecznica z jajek od Tasuli, tzn. od jej kur:P Specjalność taty, na którą zresztą poderwał Matkasa – jajecznica z kiełbasą:) Ale te jaja są żółte, a polska kiełbasa jest najlepsza! I herbatka z grecką cytryną:)


DSC02256


Tak się opychamy na naszym placu, ale jak już raz na sto lat wybierzemy się wieczorem do miasta to obowiązkowo kupujemy sobie gyropitę. I to w naszych sprawdzonych miejscach, czyli tam, gdzie nie ma turystów a stołują się Grecy. Wiem przypomina kebaba, ale to nie to samo. Tu czesto dodają tzatziki do takiej pity. I jeszcze raz Maciek na blogu:P A właściwie jego łapki:P


DSC020011


A ja jeszcze opycham się tyropitą! Ojej, jak mi brakuje tego smaku:( Tyropita to ciastko francuskie z kozim serem, czyli na słono. W Grecji przysmak śniadaniowy i wieczorem już ciężko ją dostać. Ogólnie w piekarniach oprócz chleba królują wszelkiego rodzaju pity, czyli właśnie ciastka francuskie z czymkolwiek w środku. Może być zielenina, a może być szynka. Do wyboru do koloru, w różnych kształtach i rozmiarach. Ja kocham tyropity! Najbardziej te przypalone:P


A tu moja ostatnia tyropita:( Kupiona rano na parkingu niedaleko granicy z Macedonią:(


DSC02524


Ze słodkości natomiast polecam grecką miodową chałwę! Niebo w gębie! I baklawię, czy jak Grecy i my je nazywamy – gliko. Gliko znaczy słodkie i w Grecji właściwie na wiele słodyczy mówi się po prostu gliko:)


Co na zdjęciu to miałam jeszcze rok temu w Michigan. Dziś już tylko to zdjęcie mi o nich przypomina:( Jak halvas (chałwa) to tylko z miodem (meli). Choć nie wiem dlaczego Matkasowi ona nie smakuje:P


DSC058671


Ciepłe kraje to przede wszystkim owoce! Melona nie mam na zdjęciu, tylko na takich co się Rodzicki obżerają:P Ale karpuzi już mam! I to jaki dojrzały! Wiecie jaki jest sekret w kupowaniu melonów i watermelonów? Melona trzeba powąchać, a w arbuza trzeba popukać, najlepsze są te o pustym dźwięku:)


DSC02295


Co Was pewnie zdziwi, ale w lecie w Grecji opychamy się pomarańczami! Im brzydsze i mniej przypominające te z polskich supermarketów tym smaczniejsze:) Mamy na nie taką specjalną lodówkę:) Tu już niestety zaczynała świecić pustkami, czyli znak że pora zakupów się zbliżała:P Nie ma nic bardziej orzeźwiającego niż zimna pomarańcza!


DSC02204


Na działce, na której kempingujemy znajduje się moje ulubione drzewko – drzewko cytrynowe:) A lemoniada z nich wychodzi boska! Kwas niesamowity:D


DSC02448


DSC02449


DSC02451


Mamy też na działce drzewka figowe. Mnie figi nie bardzo podpasowały, ale rodzice pałaszowali z uśmiechem:)


DSC02439


Figi szybko dojrzewają, a jeszcze szybciej się psują, więc trzeba się pośpieszyć ze zrywaniem, żeby owady nie miały za dużo do jedzenia:P


DSC02441


DSC02442


DSC02444


DSC02445


Zbiory zebrane i do lodówki!


DSC02446


To jeszcze jedno na koniec. Jakbyście były w Grecji to szukajcie takich kartonów. Wszem i wobec zdradzam, że to jest najlepsze greckie krasi, czyli wino! Z jak zitsa. Wiem, wygląda nieciekawie, ale jakoś wszystko co w Grecji dobre ma słabe opakowanie:P Grecy tylko to piją. W kartonie jest worek z kurkiem. Sprzedawane jest czerwone, różowe i białe. Nasze ulubione jest różowe i „trochę” tych kartoników do Polski zawsze przywozimy. Niestety zeszłoroczne zapasy dawno się skończyły:( Choć i tak najlepiej smakuje w Grecji, z widokiem na morze i przy dźwiękach polskiego radia:)


DSC02196


To macie taki kawałek naszej Grecji, z jej wszystkimi mniam mniamami, które lubimy:)


Dobrze, że mykam dalej do labu, bo bliskość lodówki mogłaby być niebezpieczna:P


 


Dziękuję za odwiedziny i komentarze:) Cieszę się, że spodobały Wam się moje prezenty dla Dany:)


 


damar5 – Nowy kształt chyba wypatrzyłam na osince.


edytag74 – Ooo! To tłumów nie powinnaś mieć:) Raczej w drugą stronę będzie ruch. Włosi biorą urlop głównie od 1 do 15 sierpnia. Pamiętam jak spędzaliśmy wakacje na włoskich kempingach, gdzie głównieWłosi wypoczywali. 15 sierpnia kemping był pełny, 16 sierpnia była już tylko połowa, 17 sierpnia ¼, itd. Pamiętam też, że niestety ale i pogoda psuła się po 15 sierpnia:( Ale my byliśmy na północy, a Ty wspominałaś o południu. Aaa! I jeszcze 15 sierpnia na kempingu zawsze był „lany poniedziałek”, wszyscy biegali z psikawkami lub z wiadrami:P Pamiętam jak z mamą poszłyśmy zmywać i zostałyśmy oblane całym wiadrem:P A tata uciekał przed małą dziewczynką i specjalnie zatrzymał sięł i nawet kucnął a ona tak się cieszyła, jak go ochlapała:D


arabeska – Wszystkie kolczyki były prezentowe, sobie żadnej pary nie zostawiłam. A wybierać rzeczywiście jest w czym w tutejszych sklepach, choć jak dla mnie większość korali i koralików jest badziewna:P


cornelka2 – Dziękuję:)


zyrafowo – Spoko, cierpliwa jestem:)


ann_margaret – Oj, fotorelacji z wycieczek sporo się szykuje:) Tylko muszę powalczyć z brakiem czasu i z moją rułą:P