Krótko i na temat:D

Wiem, rzadko jest to spotykane w Pieguchowie:P

Zeszły tydzień był pracowity, ten zapowiada się jeszcze „lepiej”. Jest już po 20 a ja niedawno wróciłam do domu. Miałam dziś pierwsze laboratorium ze studentami, nowy przedmiot dla mnie – plastiki czyli polimery, ale całkiem fajny! :)Natomiast w sobotę zgodnie z planem byłam w Chicago! Wycieczka bardzo udana, bo pogoda super, wiec nogi i stopy do dziś mnie bolą:D Aż sama się zdziwiłam, jak sprawdziłam, że ostatnio pisałam aż tydzień temu:( Robótkowo też się dzieje, bo kot skończony, czeka tylko na zdjęcia. A po nim zabrałam się za coś dla pewnej bardzo uczynnej dziewczyny:P Ale zanim Agata nie dostanie przesyłki, nie puszczę pary z ust:P Powiem tylko, że Matkas powiedziała, że ona też chce takie:D Także nowe wpisy się szykują, tylko czasu i sił czasem brak:(

A dziś, żeby nie było bezzdjęciowo, pokażę małą pocieszajkę, którą sobie kupiłam po ciężkim dniu na wydziale ostatniego dnia sierpnia. Taki oto mały „pierdzionek”:P 5 minutowa wizyta w Searsie, 2,99$ a radość wielka:)

No to mykam, bo trzeba trochę pohaftować zanim zasnę na kanapie:P A jutro na 8:30 na wykład:P

 

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze odnośnie UFOka! Niestety dla mnie to nie jest powód do dumy, bo ja nie lubię mieć napoczętych prac. Jak coś zaczynam to muszę skończyć, więc ten haft NA PEWNO skończę! Piegucha tak łatwo się nie poddaje:)

 

Pagatek - Agata, wiem, że masz rację z tym poczuciem ulgi:) Mam go po każdym skończonym kocie:)

Safrin – Też już myślałam nad obejściem tych cudacznych krzyżyków, niby jak haftuję nie robi to żadnej różnicy, ale jak już patrzę na gotowy obrazek po dodaniu backstitchy, to wyraźnie widać, że te wszystkie malutkie krzyżyki czynią te obrazki wyjątkowymi:)