Tak, tak czas najwyższy na moją relację z 31 października :D
Powiem tak, rozczarowałam się tym co sie działo na wydziale, bo... tylko ja dumnie paradowałam w mojej halloweenowej koszulce! Reszta wstyd, normalnie się poubierali:(
Ale popołudniu pojechałam do kampusowego banku żywności, bo akurat w halloween wypadała im dystrybucja i tu wiedziałam już, że cyknę nieco zdjęć, bo 2 tygodnie wcześniej już było sporo ozdóbek:)
A przy okazji Rodzicki i Wy zobaczycie jak to u mnie wygląda:) No i sama też będę mieć pamiątkę, w końcu już mam sklerozę:P
Wchodzimy po schodkach na tyły ośrodka zdrowia, do kafeterii, bierzemy numerek.
Sadowimy się wygodnie na krześle i błądzimy wzrokiem po wszystkim byle tylko nie zasnąć z nudów:P Pierwsi w kolejce, bo kolejka zwykle ustawia się jakieś 30-40 minut przed ostwarciem przed budynkiem, mogą się załapać na darmowe ciastka z bardzo dobrej piekarni:) Tym razem były nastrojowe:P
W czasie oczekiwania sufit i pobliskie ściany zaczynają być wyjątkowo interesujące:D
Tutaj zwykle kumulują się nowi klienci, bo muszą formularze wypisać. Ogólnie każdy student mojego uniwersytetu kwalifikuje się jako klient, musi tylko dwa warunki spełnić – być zapisany na zajęcia w danym semestrze i nie mieć planu żywnościowego, co jest równoznaczne z mieszkaniem w akademiku. Trzeba oczywiście przynieść na dowód albo plan zajęć albo rachunek za przedmioty.
Jak komuś się bardzo nudzi to może się hipnotyzować patrzeniem na numerki:P Lub po prostu posłuchać jak wykrzykują je na cały głos:P Numerki migają jak szalone, bo każdy co 2 tygodnie musi się pochwalić legitką zanim dostąpi zaszczytu...
...rozmowy z jednym ze studentów pracujących w banku. Tak, oni zarabiają gadając z nami. My to po prostu nazywamy wywiadem. Zależnie czy mieszka się samemu czy z kimś można dostać różną ilość żarcia. A do wyboru zawsze co innego. Większość oferty leży na stole, ale część jak podejrzanie smakującą „parówka” z indyka, czy typowo amerykański żółty ser (czyt. mało smaczny:P) kryją się w lodówkach. I po kolei zaznaczają na formularzu co dostaniesz i ile.
Niektórzy biorą wszystko jak leci i mają kłopoty z powrotem do domu, bo są mocno obładowani:P Inni jak ja są bardziej wybredni i wychodzą z jedną, maksymalnie dwoma tasiami:P
Po wywiadzie, karta z zamówieniem ląduje w rękach wolontariuszy, którzy ochoczo zabierają się za pakowanie wszystkiego do worka, a klienci dostają własną siatkę i udają się do okienka. I to jest moje ulubione miejsce:)
Bo tu leżą chleby (mniam!), warzywa, owoce, chemia, pełno puszek, po prostu co się zdarzy:P Na zdjęciu pusto, bo o dziwo zlitowali się raz nad nami i nas wpuścili zanim jeszcze wszystko wyłożyli:P Dlatego też udało mi się cyknąć zdjęcia, bo zwykle ludzie są wszędzie!
A jak już sobie powybieramy co nam się podoba, to wyłaniają się zagubieni i zakłopotani wolontariusze (o matko! czasem to moi osobiści studenci:P) i starają się wywołać nas po nazwiskach:P Ubawu jest po pachy:P A wyłaniają się z tych drzwi, zaraz obok okienka chlebowego:)
Tak obładowani z bananem na buzi jedziemy do domu:) Jedni na rowerach jak ja, inni busem, ale każdy z charakterystycznymi zielonymi tasiami:P Klient klienta łatwo rozpozna:P
Na koniec jeszcze pokażę Wam ulotkę z banku, bo jest szałowa:D
Podpis pod zdjęciem bezcenny: "wygląda znajomo?"
Co prawda większość klientów to magistranci i doktoranci, ale “mówi” ona:
5 zasad życia w collegu
1) Mac & cheese można jeść codziennie.
2) Współlokatorzy zawsze wyjadają twoje resztki.
3) Masło orzechowe + cokolwiek = posiłek.
4) Myślałeś, że gotowanie będzie łatwiejsze.
5) Myślałeś, że można się porządnie wyżywić za 100$ miesięcznie.
Hmmm, z większością się zgadzam:P, tylko to masło orzechowe nie bardzo:( Nie znoszę go:P
No to później Piegucha miała nieco spokoju, bo zwierzchnicy naszej instruktorki pomyśleli, że w halloween nikt nie przyjdzie na zumbę i odwołali zajęcia. Szkoda tylko, że nas nikt nie poinformował, bo jak głupie czekałyśmy 30 min:( Oj, bardzo nam było przykro, bo lubimy nasze zajęcia.
A koło 23 wybrałam się na tradycyjny coroczny spacer po mojej „wiosce” :P Osiedle kampusowe, na którym mieszkam ma w nazwie „village” :P
Pogoda była kiepska, wyszłam w zimowej kurtce, lekko mżyło, a księżyc był schowany za chmurami, ale i tak połazikowałam z godzinę:D Niestety nie było zbyt wielu mieszkań ozdobionych na halloween. Jednak wychodzi wtedy, że większość „wieśniaków” to międzynarodowi studenci i pracownicy naukowi.
Ale sąsiedzi z mojego budynku nigdy nie zawodzą:) Co prawda dynię mieli plastikową:P
Ale na drzwiach zawsze mają sezonową zawieszkę:)
Na całej “wiosce” widziałam tylko dwie imprezy halloweenowe. Jedna była tu. Ta duża dynia to po prostu torba na liście wypchana po uszy:P Takie fajne worki tu sprzedają:D
Wolę zdjęcia po ciemku, bo pokazują klimat, ale na tych z fleszem lepiej widać wzorki.
Mnie osobiście spodobało się bardzo przedszkole dyniowe:)
Nawet na wycieraczkę ktoś się wykosztował:P
A te drzwi to mi normalnie Walking Dead przypominają:D
Niektórym nieco się sezony pomyliły i już świątecznie przybrali okna:P
Ale już naprzeciwko było oki:D
Sfotografowałam prawie wszystko co się dało, a na “wiosce” mamy jakieś 500 mieszkań. Co roku niestety coraz słabiej z ozdobami:(
Ale, ale! Wracając do siebie spotkałam kolejnego zajączka:)
I musiałam, po prostu musiałam cyknąć najpiękniejszą tablicę rejestracyjną świata! Nowi sąsiedzi z dołu mojego budynku:P
O północy Piegucha wróciła do domu i pouczyła się jeszcze nieco:P Bo niestety i prawdziwe heksy nie mogą zapomnieć o pracach naukowych:P
W sobotę po halloween w drodze na zakupy nie zawiodłam się i te same dwa domy co co roku były fajnie ozdobione:) One już oczywiście poza kampusem.
No i tyle tego mojego halloween:) Do przyszłego roku! Teraz czas na indyki, ciasto dyniowe, etc.
Aaaaa! Jak już robię wpis wielotematowy, to pokażę Wam na widok czego przecierałam w sobotę oczy ze zdziwienia!
Tak, dobrze widzicie! Chipsy o smaku cynamonu:P A drugie też egzotyczne – o smaku czekolady miętowej:P Zresztą do dziś nie rozumiem, dlaczego dla Amerykanów smak świąt to smak mięty? Mnie miętowe słodycze kojarzą się z koszmarnymi cukierkami miętowymi jakimi mnie dziadek „chciał”otruć jak zabrał kilkuletnią Pieguchę i jej brata na Batmana:P Tak, dziecko jeszcze nie chodziło do zerówki a już było na Batmanie z Michaelem Keatonem:P
Co tam jeszcze w Krogerze ciekawego? A lody o smaku jajokoniaku:) Mało egzotyczne, bo mnie kojarzą się z naszymi zabajonymi:P
Ale już tych o smaku ciasta dyniowego nie kumam:P
No i też sezonowe spumoni. Pewnie mnie ktoś ochrzani, ale mnie to one się kojarzą z najzwyklejszą kulą lodową w trzech kolorach:P Takie kule sprzedawane w małych sklepikach osiedlowo-wiejskich:P Ale pewnie się nie znam:P
Ufff, koniec!!!!!!!!!!!!!!! Kto przeżył może teraz ruszać na miasto i straszyć jak zombie:P
Właśnie! Dla tych co jak ja nie rozumieją zupełnie fascynacji sagą Zmierzch, coś co dziś zobaczyłam na pudlu i tak się śmiałam, że chyba wybiorę się do kina! Tematyka podobna, ale zrealizowana jako parodia:) Czyli zombie zakochuje się w zwykłej dziewczynie:D Oj, jako fanka filmów o zombie i komedii wszelakich jestem zachwycona:) Zresztą sam tytuł bombowy – Warm Bodies (ciepłe ciała). Mam tylko nadzieję, że film będzie przynajmniej tak dobry jak zwiastun. No i skoro gra w nim John Malkovich to nie może być zły:)
[youtube https://www.youtube.com/watch?v=x3ErWNBX9Rc&w=560&h=315]
A w piątek moja ulubiona świąteczna rozrywka:D Parada światełek elektycznych, zapalanie lampek na choince i fajerwerki w stolicy Michigan:) Tak, tak święta już tuż, tuż:P
Dzięki za podmilanki w komentarzach:P Kolejne halloweenowe hafciki powoli się dłubią:D
haftytiny – Niezły dowcip:P Na święta do domu:P No chyba, że zasponsorujesz mi bilet? :)
cornelka2
OdpowiedzUsuń2012/11/13 08:38:16
Bardzo mi się podoba jak stroją na to święto u nas niestety tak nie jest ale ja sobie zwiesiłam zawieszkę co zrobiłam i świętowałam a co. Trochę zobaczyłam jak tam mieszkasz a zwierzątek nie brakuje . Zawieszki hallowenowe piękne pozdrawiam
Gość: Matkas, *.welnowiec.net
2012/11/13 09:18:30
No to poszalalas , jak zwykle....mama
damar5
2012/11/13 10:55:18
Moze i skromniejsze te ozdoby ale wzorki na dyniach wielce artystyczne :) bardzo fajne ,maja ludzie zdolnosci :)
W Twoim banku bardziej cywilzowanie :) U nas tylko wyswietlacz numerkowy podobny hihihi
Poz.Dana
ella1101
2012/11/13 15:32:42
Fajne te ozdobione domki u mnie tez bylo troche ale deszcz padal wiec zdiec nie ma. Pozdrawiam.
Gość: edytag74, 83.238.78.*
2012/11/13 15:35:42
Taki bank żywności to fajna rzecz!
Bardzo podobało mi się "dynkowe rzedszkole" i te fajnie powycinane dynie. No a ta rejestracja sąsiadów jest rewelacyjna! Po prostu cudna! Ale czy takie kolorowe rejestracje są dozwolone?
Film na pewno będzie ekstra. Uwelbiam parodje filmowe. Śmieję się na nich podwójnie: po pierwsze z samego filmu, a po drugie z mojego męża, który nie zawsze kuma z czego się w filmie nabijają :D
Jedzonka trochę dziwaczne. Czipsy cynamonowe mogłyby mnie zainteresować :P
Pozdrawiam!
Gość: Dominik, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/11/13 17:29:11
Może to i fajny zwyczaj ten "halołin" ;) ale to nie jest polski zwyczaj tylko "amerykancki" i niech tam wg mnie pozostanie ;)
Co do filmu :D już się nie mogę doczekać czy wejdzie też u nas :D
arabeska291
2012/11/13 21:55:40
fajna dynia-pikachu :) a na takie ciacho dyniowe to nawet ochotę bym miała. A co do święta mnie tam ono nie kręci
Gość: fejferek, *.dynamic.chello.pl
2012/11/14 09:27:59
dynie fajne, ale widziałam ładniej powycinane, nawet takie z pepe dziobakiem :)
ulotka dla studentów śmieszna, w polskiej wersji byłoby- "zupka chińska i piwo nie jest pełnowartościowym posiłkiem" :). lody dziwne, ale tych ostatnich to bym spróbowała. moje ulubione lody to banoffe o smaku banana i toffe.
i pokazuj hafciory!
pozdrowionka
aga
Gość: Monika B., *.gorzow.mm.pl
2012/11/14 11:12:23
Przez te 'egzotyczne' Pringlesy o mało z krzesła nie spadłam... To ci suprise! I ludzie faktycznie się w tych smakach lubują? Czy to taki eksperyment producenta?
Pozdrawiam :)
Gość: alexls, *.nycmny.fios.verizon.net
2012/11/14 15:36:39
Mniejsza ilosc ozdob na to swieto w sasiedztwie to i ja zauwazam. z roku na rok jest tego coraz mniej.
Ciekawostki kulinarne sa dla mnie nowoscia, ale nuty smakowe absolutnie mnie nie porywaja;) Czy wiesz ze jeszcze do tej pory nie kosztowalam tego tutejszego eggnog!? Wlasnie kupilam i czeka w lodowce na degustacje. Zobaczymy....
Nie moge nie skomentowac pulepecikowej rejestracji - super! Nie dziwie sie ze "musialam";)
Pozdrowienia!
paga-tek
2012/11/14 18:23:36
Brrr malso orzechowe - nienawidze go!!! A ozdoby przynajmniej skromne, ale sa i to sie liczy :).
Ja za takimi cudacznymi smakami to nie przepadam, ale egg nog lubie, a moje dzieci wprost za nim przepadaja :)
Gość: barboorka, *.adsl.inetia.pl
2012/11/14 18:42:26
Hej :)
Pierwszy raz od niepamiętnych czasów cieszę się na święta, więc zazdraszczam Ci tego, że już się u Ciebie zaczynają :D U nas na razie tylko w marketach...
Różne dziwne rzeczy jem, ale na chipsy cynamonowe raczej bym się nie skusiła :D
drugi.maurycjusz
2012/11/15 12:46:17
ojojoj- tych miętowych Pringles bym nie była w stanie zjeść- zabojcze połaczenie smaków;)
bardzo podobają mi się kocie wzory na dyniach;)
hmmm, widać nie tylko u nas wszelkie tradycje powoli zanikają...
Gość: , *.xdsl.centertel.pl
2012/11/23 23:36:48
He he mnie najbardziej podobał się wpis o dziadku , który chciał Cię otruc miętowymi cukierkami , no własnie a dlaczego amerykanom ten smak kojarzy się ze swiętami?
No i podziwiam te chyba dmuchane ozdoby przed domami , no a trupie czaszki itd tez sa niczego sobie .