sobota, 20 marca 2021

Naparstki holenderskie - część 2

Hmm, ździebko mi się zeszło z drugą częścią :P Pierwszą opublikowałam 28 listopada 2018 roku (tu). Zdjęć wtedy nacykałam sporo, ale nie chciało mi się ich obrabiać. I nadal mi się nie chce :P Ale na blogerze mogę je wrzucić jak są :P No i tak właśnie zrobię.

Wszystkie holenderskie napartski poniżej są z jakiś wycieczek, ostatnie naparstki kupowane online były w Brazylii, bo tam w sklepach nic nie było z pamiątek:P

s'-Hertogenbosch, inaczej nazywane Den Bosch to piękne miasto. Byłam tam już wiele razy, sama i z rodzinką i na pewno jeszcze wiele razy wrócę/wrócimy :)



Den Bosch znajduje się w provincji Północna Brabancja. Dziś też ją odwiedziłam :D


W Den Bosch niedaleko dworca kolejowego jest pomnik smoka - De Draak.


A mały i bardzo sympatyczny Flipje jest z miasteczka Tiel. Tam też często bywamy, a jak jestem sama to rodzinka zawsze prosi, żeby go pozdrowić. Flipje jest z malinek i lubi robić dżem :) Tiel leży w mojej prowincji czyli Geldrii. W miasteczku Flipje jest wszędzie! Pomnik ma, własne muzeum też, ale jest i na muralu i na koszach na śmieci, w każdym sklepie go widać. Ale jak mu nie ulec, jest taki sympatyczny!!!!!!!!!



W Venlo byłam tylko raz, z Osobistym Ojcem i bardzo się rozczarowaliśmy. Nieprzyjemnie, Holendrzy zupełnie nieholenderscy, ale to może przez bliskość z niemiecką granicą. W sklepach jak tylko słyszą, że cudoziemiec to od razu mówią po niemiecku, a nie po angielsku jak to normalnie bywa w Nl. Więcej tam nie wrócę. Zresztą daleko jest, bo to już Limburgia czyli dalekie południe.


A Winterswijk, pomimo bliskości Niemiec, bardzo lubię:P Małe miasteczko, byłam tam kilka razy, bo znajduje się w nim największy sklep kempingowy w Nl - Obelink. Super sprawa! W sobotę parking pełny i to pełny nie tylko osobówek, ale i aut z przyczepami i kamperów. Sporo Niemców przyjeżdza na zakupy. Miasteczko też niewielkie, ale bardzo sympatyczne :) A Niemcy namiętnie wywożą holenderskie piwo Grolsch. Ociec się śmieje, że tu jest najtańsze i najlepsze w Europie :) Nie wiem, nie lubię piwa :P
Winterswijk to też Geldria. Oj, moja prowincja jest jednak największa w NL :D




W Deventer byłam sama ze 2-3 razy. Pojechałam ze względu na pasmanterię, której właścicielkę poznałam na targach robótkowych w Zwolle. Pasmanteria bardzo ciekawa, znalazłam kilka zestawów Rico Design, których długo szukałam. A ostatnio je nawet wyxxx :) I mulinę zapachową DMC, która była na przecenie a ja tyle o niej marzyłam!
Deventer to już prowincja Overijssel. A samo miasto stare i bardzo ciekawe :) Pewnie jeszcze kiedyś tam wrócę.




Haarlem! Uwielbiam! Byłam tam dwa razy i dwa razy lało! Raz sama na wiosnę, pamiętam, że przyjechałam pociągiem i na zmianę w ciągu dnia mokłam i schłam. A w tym roku w zimie wróciłam z Rodzickami i też lało :P Ale super było. Piękne miasto! Polecam! Tata jak wyjeżdzaliśmy dopytywał się czy wrócimy też na wiosnę? Oczywiście pojechałam tam do pasmanterii :P I kupiłam też długo poszukiwane zestawy DMC! Na lnie..., ale kiedyś się za nie wezmę!
Haarlem leży w Północnej Holandii, tak jak niedaleki Amsterdam :)



Tilburg, kolejne miasto w Północnej Brabancji nie zrobiło na mnie wrażenia. Byłam raz, bo było na mojej liście większych miast do odwiedzenia w NL. Pojechałam pociągiem. Brudne, brzydkie miasto i pełno Polaków. Nie wracam i już!


Hagę też odwiedziłam tylko raz i nawet pamiętam kiedy! W dniu ślubu Harry'ego i Meghan! Czyli 19 maja 2018. No to już wiecie, że nie oglądałam go w tv :P A Haga to siedziba holenderskiego rządu, parlamentu i rodziny królewskiej. Pamiętam, że kanapki wcinałam pod ich pałacem, ale króla Willema Alexandra ani królowej Maximy ani żadnej z 3 księżniczek akurat nie było. Żadnej ochrony też nie widziałam. Lubię, że w NL jest tak normalnie :)
A samo miasto, może być. Są miejsca ładne, ale jest to też jedno z większych miast w NL, więc tłumów było w centrum, a ja tłumów nie lubię.



Do Apeldoorn mam niedaleko (35 min) i lubię tam jeździć przez park narodowy, spokojna i malownicza trasa. Zawsze zatrzymuję się pod pasmanterią, a później spacerkiem idę do centrum, 30 minut w jedną stronę. Na koniec zawsze idę do polskiego sklepu, którego właściciel nie jest Polakiem. Samo miasto kojarzy mi się z meczami siatkówki naszej polskiej reprezentacji :) To znowu Geldria!



Zwolle! Piękne stare miasto i najpiękniejsze naparstki jakie mam! Kupiłam je podczas pierwszych odwiedzin. A pojechałam tam na Handwerkbeurs! I wracałam kilka razy, sama i z rodzinką. Cudnie tam jest! Można się spokojnie powłóczyć i nacieszyć oczy. Zwolle to prowincja Overijssel.








Drenthe to jedna z północnych prowincji, a naparstki kupiłam w Assen, w drodze do Groningen. Pewnej soboty 3 lata temu wybrałam się pociągiem na daleką północ i zamiast zwiedzać tylko Groningen, wysiadłam z pociągu jeszcze w Assen. Koniecznie chciałam zaliczyć jedną więcej prowincję. Małe miasto, ale bardzo urocze - Assen!




A tu flaga Groningen, jak wiecie z wpisu z kolorowymi domkami, Groningen to zarówno miasto jak i prowincja :)




Rotterdam! Niezwykłe miasto jak na NL, nowoczesne, zupełnie inna architektura. Byłam tam wiele razy, czasem autem, czasem pociągiem. Nie udało mi się jeszcze namówić rodzinki, ale nic straconego. Lubię tam być, właśnie ze względu na jego odmienność w stosunku do całej Holandii.




Arnhem dokładnie w drugą stronę NL. Rotterdam na zachodzie, a Arnhem na wschodzie. Dwa przystanki pośpiesznym pociągiem i jestem na miejscu. Często jeździłam tam do kina na polskie filmy, bo kino zaraz obok dworca kolejowego. I już nie tak religijnie jak u mnie, pomimo że to też Geldria, to w niedzielę wszystko hula! Miasto też ciekawe a w grudniu zawsze organizowali największy jarmark świąteczny w tej części Holandii. Rodzince też się tu podobało. Jedne z najlepszych frytek tu jedliśmy! Holendrzy uwielbiają frytki i serwują tu o wiele lepsze niż w Belgii. Sprawdziłam i w NL i w BE :P



Dwa poniższe naparstki kupiłam w sklepie ze starociami w Amersfoort. Kocham to miasto, mam do niego 20 min autem, ale od pandemii mnie tam nie było. A szkoda, bo lubiłam się powłóczyć wzdłuż murów. Ale najlepszy jest przystanek na frytki w Van Goghu. Mają 3 punkty w mieście, ale ja mam swój ulubiony zaraz za wewnętrzną bramą do miasta :) 

A w Zeelandii jeszcze nie byłam, chciałam pojechać rok temu w któryś długi weekend, ale przyszedł covid. No nic, trzeba to w tym roku nadrobić i po prostu zrobić długą jednodniową wycieczkę, a nie jak wtedy planowałam z noclegiem. Damy radę ze Sreberkiem! Mimo, że benzyna dochodzi już prawie do 2 euro za litr, ale my już spalamy około 5,5l/100km i staramy się jeszcze mniej. Tata już nic nie mówi jak chwalę się naszymi osiągnięciami :) Sreberko i ja to zgrana paka!



Amsterdam... cóż mogę powiedzieć? Jakoś mnie tam nie ciągnęło. Pierwszy raz pojechałam pół roku po pobycie w NL. Później byłam jeszcze chyba z 2 razy. Mnie się osobiście nie podoba, jest paskudny i wszędzie śmierdzi ziołem, także nie trzeba kupować, wystarczy się przejść i pooddychać :P Ładna część Amsterdamu to zachodnia. Odkryłam ją jak wysiadłam na dworcu Amsterdam Zachodni i przeszłam się na piechotę do centrum. Ale naparstków mają od pierona!





I jakieś w innych kolorach niż tylko białe:P No, ten smród to głównie ze stolicą mi się kojarzy!


A na ten naparstek się uparłam jak zobaczyłam na wystawie jednego sklepu przy pierwszej wizycie. Niestety właściciel powiedział, że nie da rady się do niego dostać bez demontażu połowy wystawy. Także kupiłam go przy drugiej wizycie w innym sklepie. Mówiłam, że się uparłam :P


Hmm, pewnie jestem jednym z nielicznych turystów, który tu jeszcze nie trafił :P






Almere! Byłam tam kilka razy, ale jak dla mnie centrum miasta to jedno wielkie centrum handlowe. Także jak byłam, żeby zrobić zakupy to mi to nie przeszkadzało. Śliczny pierścionek z szafirem tam sobie kupiłam i pasmanterię też odkryłam. No i ten trochę inny naparstek :) Podoba mi się, taki długi a chudy :) Almere jest w prowincji Flevoland.
A w Almere odkryłam później o wiele ciekawsze miejsca niż centrum, jak przystań czy plaże. Jest co odwiedzać :) W grudniu z rodzinką byliśmy na plażingu w Almere i bardzo nam się podobało :D








Houten! To miasto kojarzy mi się z meblami, bo tam kupiłam ich sporo w Jysk. Moje łóżko, fotel, etc. Oj, Strzała była bardzo pojemna :) Houten leży niedaleko Utrechtu, bo to też ta sama prowincja - Utrecht. I mam tam zamiar niedługo wrócić, bo znalazłam coś ciekawego, teraz muszę dobrać do tego haft na sesję zdjęciową :P
Utrecht i Groningen to jedyne dwie prowincje w NL, których nazwy pochodzą od nazw miast. A może odwrotnie? Nawet Amsterdam nie ma "swojej" prowincji, bo leży w Holandii Północnej.


Culemborg! Kolejne piękne miasto, które odkryłam dzięki pasmanterii! Pamiętacie mój rekord na rowerze - ponad 80km jednego dnia (tu)? Właśnie tam pojechałam na Cholerze. A nazwa miasta wzięła się od rodziny van Culemborg. Małe, bardzo stare ale urocze miasto. Lubię tam się powłóczyć po uliczkach, posiedzieć w porcie, a rodzinka ostatnio obżerała się jeżynami :P Na pewno wrócimy tam nieraz!





Naparstki z Limburgii kupiłam w czasie wizyty w Maastricht, jakieś 3 lata temu. Maastricht to najstarsze miasto w NL, a Limburgia to najbardziej południowa prowincja NL. Piękne i stare miasto, gdyby było bliżej pewnie już dawno bym tam wróciła. Wtedy byłam pociągiem, ponad 2h jechałam w jedną stronę. Teraz muszę zabrać tam Sreberko!








W Goudzie byłam raz w małej delegacji :P Wybrałam się pociągiem z mojego biura w Utrechcie do siedziby holenderskiej organizacji opakowań. Biuro mieści się zaraz obok dworca kolejowego, przy okazji połaziłam po mieście :) I nawet mi się spodobało, a lało strasznie :P Muszę kiedyś wrócić, choć jak szukałam mieszkania po przyjeździe to tu mnie z buta potraktowali i nawet nie chcieli przyjąć ode mnie dokumentów. No i słyszałam, że ostro kradną. Koledze ukradli z auta xenonowe reflektory, auto zostawili, działo się pod jego domem. O zwykłych kradzieżach opon też często słyszałam, także może lepiej, że tam nie mieszkam:P
Jeszcze jedna ciekawostka, Holendrzy nie mówią jak my, że Gouda to jak ser "gołda" (tak, on jest stąd :), tylko wymawiają "hałda" tak jak hałdy górnicze na Śląsku :D Także zaraz zapamiętałam i zawsze się uśmiecham jak mówię hałda, bo przypomina mi się mój Śląsk!







Poniżej wrzucam mapę Niderlandów z wszystkimi prowincjami, żebyście sobie zobaczyli, że szaleję po różnych okolicach. No i wychodzi mi, że tylko nie było mnie w Zeeland. Trzeba to nadrobić! No i wybrać się na wyspy! Tam mnie też nie było :(
A dziś byłam niedaleko belgijskiej granicy, poniżej Eindhoven :)


Koniec na dziś, czas pohaftować zestaw, który jest z US, ale przypomina mi Brazylię. 
Udanej niedzieli! Dziś pierwszy dzień wiosny i oszalała ona w NL. Pięknie jest, wszędzie kwitną kwiaty, ptaszki szaleją i wreszcie jest ciepło :) Tego i Wam życzę, bo widziałam dziś zdjęcia Katowic w śniegu. Bleeeee!!!!

5 komentarzy:

  1. Świetna kolekcja! Każdy jest obłędną pamiątką po odwiedzonych miejscach :-) pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Ci sie uzbieralo pieknych naparstkow fajnie popatrzec i powspominac gdzie sie bylo pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna kolekcja i super wszystko opisane, świetnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudna wycieczka, dzięki! a napisz jeszcze coś o "przystanku na frytki w Van Goghu" bo ja uwielbiam tego malarza i ciekawa jestem gdzie te frytki u niego zajadałaś :D ps. ja tam chętnie zamieszkałabym w Amsterdamie, no po prostu uwielbiam, byłam 4 razy i zawsze mnie zachwyca! inne miasta też zwiedzałam, pewnie nie tyle co Ty, ale Appeldoorn też pamiętam jako śliczne (pałac z parkiem) i Maastricht też na mojej liście wysoko był...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie fajne bo z duszą 😁
    Świetna kolekcja😊

    OdpowiedzUsuń