Strachy dwa :P

Pierwszy strach to ten na październikowym kalendarzu Lizzie Kate! Bardzo sympatyczny, nie?

Skończyłam go już jakiś tydzień temu, ale nie miałam czasu na zdjęcia w świetle dziennym.  Z tyłu dodałam tkaninę typowo jesienną:)

Jak widać dodałam pomarańczową wstążkę, choć próbowałam też z brązową, ale za smutny pinkeep wychodził. Zresztą brązowa będzie chyba nieźle pasować do listopadowego wafelka:) Dokleiłam też dyniowe guziczki, bo w końcu strachy na wróble stawia się w polu czy ogrodzie:)

I malutkie guziczki, za które pokochałam ten kalendarz:)

Całość wyszła bardzo wesoła:) Zdecydowanie ten miesiąc podoba mi się bardziej niż smutny wrzesień:P

Drugi strach jest bardziej przyziemny:( Ostatnio dobrym rzeczom w moim życiu towarzyszą gorsze. Tak było we wtorek z długimi korkami i kłopotami z wejściem do domu. Dziś kolejna para. Najpierw super spotkanie z szefową, po którym dosłownie skakałam z radości. A później z całej tej radości, nieco za ostro weszłam w zakręt i trochę się „poplątałam” w mój rower:( Niby udało mi się uniknąć lotu trzmiela i nie zaliczyłam gleby, ale tak niefortunnie lewa ręka zaplątała mi się w kierownicę, że środkowy palec od razu napuchł i zaczął sinieć:( I nawet mrożonka nie pomogła:( Do teraz jest napuchnięty i nie potrafię ściągnąć pierścionka, a poza tym nadgarstek też mnie nieco łupi:( Sierota ze mnie:P Na szczęście lewa ręka nie jest mi aż tak potrzebna w nauce czy ocenianiu sprawozdań sudentów, więc weekend już tradycyjnie będzie naukowy. Tylko dziś się nieco zbuntuję:P Po 2 szalonych i bardzo męczących tygodniach, stawiam dziś na „rilaks”, jak mówi nasza znajoma Tasula:P Już „znieczulam się” amerykańskim winkiem, a jak zaczną się moje ulubine seriale w tv to może uda mi się nieco pohaftować:)

Udanego weekendu!

 

Co do breloczka, tata dostał go (na skypie:P) na dzień chłopaka (30 września) i oczywiście, że się spodobał:) A spróbowałby się nie cieszyć:P Ale i tak mi bardzo miło, że i Wam się spodobał!