Małe co nieco:D

Czyli małe zakupki:) Zakupki, obojętnie czy duże czy małe, zawsze cieszą:) Trochę wpis skumulowany, bo inaczej byłoby jeszcze skromniej:P Ostatnio mniej zakupów robię i jestem z siebie bardzo dumna:)

To zaczynamy od zakupów z września! Guziczki filcowe z JoAnn.

Jak już stałam w kolejce do kas, to na swoje (nie)szczęście znalazłam takie stempelki!

W Hobby Lobby natomiast “musiałam” kupić taką paczuszkę! Takich malutkich motywów halloweenowych jeszcze nie miałam:P

W piątek zaraz po uszkodzeniu ręki, nadziałam się w Walmarcie na takie cudeńka:)

A w sobotę w JoAnn przy okazji zakupu muliny, znalazłam takiego wesołego Mikołaja:)

Bardzo poszalałam, nie? :P

 

Odnośnie początku tygodnia, to właśnie wróciłam z wydziału. W labie byłam do 19:30 ze studentami. Ale to o nie o tym chciałam napisać. Normalnie do teraz jestem w szoku, a raporty sprawdzałam kilka godzin temu. Mianowicie, po tym jak w zeszłym tygodniu złapałam dwójkę studentów na plagiacie, co tu jest ostro karane, myślałam, że już więcej nic mnie nie zdziwi. A jednak! Z pagiatem też była ciekawa sprawa, bo nie chcieli się przyznać, a mieli dokładnie te same zdania w raportach, nawet te same literówki! Poza tym nawet tabelki mieli identyczne, z brakującymi tymi samymi kolumnami, z tą samą wielkością komórek, tylko czcionka była inna. A dziś kolejnych dwóch studentów zadziwiło mnie swoim lenistwem! Widomo, że raport z labu ma być jedną całością, obecnie wymagane jest napisanie go w całości na kompie. A dwóch „sprytnych” studentów, stwierdziło, że po co będą przepisywać 5 tabelek, po prostu dołączą instrukcję z labu, bo w niej na zajęciach wypełniali te tabelki! Normalnie ręcę opadają!!!!!!! Był też ciekawy odnośnik – procedura znajduje się w instrukcji do laboratorium. A takich raportów na cały semestr piszą.....aż 4!!!!!!!!! Jak sobie teraz przypomnę polibudę i po 3 raporty tygodniowo! Które jak były źle napisane to do skutku się poprawiało! I jeszcze oprócz tego co moi studenci tu mają, robiło się pełną analizę błędu z liczeniem pochodnych, to.... Oj, brak mi słów:( Chyba do końca życia studenci nie skończą mnie zadziwiać.

 

Na liczniku bloga stuknęło dziś 70 000 odwiedzin! Dziękuję! Bardzo mi miło, że mnie tak licznie odwiedzacie! A także, że wiele z Was zostawia komentarze:)

 

Dziś niestety i Wam się oberwie:P Dziewczyny, czarownice i inne wiedźmy nie pichcą w garnkach, tylko w kociołkach!!!!!!! :P

Co do próśb o wzory, tym razem pozostanę nieczuła. Gazetka jest gruba, bo na dobrym papierze drukowana i ma 100 stron, ale przede wszystkim niestety jest klejona, co chyba nieźle widać po zdjęciach jakie robiłam. Więc jakbym chciała skanować, to musiałabym ją zniszczyć, a tego nie zrobię. Zresztą była też wyjątkowo droga jak na amerykańskie gazetki  - $16.95 :( Ale tylko raz w roku jest Halloween, nie?:)

 

pagatek – No i jak Wam się podobał pierwszy odcinek Walking Dead? Niestety dopiero w czasie oglądania przypomniałam sobie, że to zły serial! Nie da się na nim haftować za bardzo:P Ręcę mi się trzęsły! Tak się wciągnęłam:P

ann_margaret – Pisałam przecież, że jeszcze względnie młoda jestem to i kontuzje szybko się leczą:P Także z kciukiem też już lepiej, prawie jak nowy:) Nawet sobie wczoraj trochę pohaftowałam:)

 

Jako bonus macie dziś muzę, którą odkryłam dzięki kanadyjskiemu serialowi „Being Erica”! Wokalista zespołu występował w jednym z sezonów serialu i zakochałam się w tej piosence jak tylko ją usłyszałam:) A serial też uwielbiam:) Dziś na koniec odcinka też się pojawił, więc przypomniałam sobie:)