„Pomalutku, po cichutku...

...do krainy krasnoludków” :) Do dziś pamiętam słowa piosenki „A ja rosnę” Fasolek:) Kiedyś śpiewając ją sobie i idąc małą rzeczką na bułgarskim kempingu straciłam przeźroczyste buty do pływania:P Po prostu sobie popłynęły, a ja na bosaka wróciłam do rodziców:P Oj, ze mną rodzice nie mogli się nudzić:D

Przez ostatnie dni też sobie nucę tą piosenkę wykańczając mój majowy kalendarz. A co? Nie śpieszy mi się:P Nie lubię na szybko wykańczać haftów, bo krzywe i zrobione na odp... to mnie nie cieszą:( Dlatego tym razem też poczekałam na wolną chwilę, kiedy jestem wypoczęta i mam z tego przyjemność:) Wczoraj pobawiłam się moimi przydasiami, a przed chwilą skończyłam mojego majowego wafelka:)

A oto i mój wafelek:)

Najbardziej się cieszę, że udało mi się znaleźć po długich poszukiwaniach odpowiednią tkaninę na tył:) Najpierw szukałam w Hobby Lobby i nic. Później chyba 15 minut spędziłam na dziale z tkaninami w JoAnn i jak już miałam zrezygnowana wychodzić, spojrzałam na wysokości moich kostek i znalazłam! Czyż nie jest cudna? :]

Z przodu dodałam guziczki:)

Malutkie są turkusowe.

Wstążka też jest pod kolor:) A do turkusowej wstążki zielone szpilki!

I maj gotowy!

 

Pierwsze dni czerwca spędzę w podróży, więc już od wczoraj myślę jak „ulepszyć” oba czerwcowe kalendarze:)

 

Nie umiem znaleźć oryginalnego teledysku, ale i tak miło posłuchać:D

Mnie niestety udało się przerosnąć tylko mamę, tata i sosna okazali się za duzi:P

 

Udanego tygodnia wszystkim komentującym i podglądającym! :D