Były już choinki, były wypieki, czas na prezenty! Z polskich prezentów nie będzie zdjęć, ale pochwalę się , że dostałam od rodzinki naparstek z naszym godłem narodowym! Jak będę w Katowicach to już się pochwalę zdjęciowo:) Z prezentów hamerykańskich mogę więcej pokazać:P Moja choinka była mała i właściwie symboliczna, ale Dzieciątko się postarało! Tak jak Mikołaj, wiedziało, że trzeba mnie wziąć pod włos, a ja już coś xxx dla rodziców:P Rok temu wyhaftowałam dla rodziców grecką wioskę (tutaj), na rocznicę ślubu w sierpniu wyhaftowałam grecką pocztówkę (tukej:) , więc na to Boze Narodzenie też popełniłam Grecję! Tym razem wybrałam Greek island Michaela Powella. Muszę się przyznać, że trochę obawiałam się jego krzywizn, ale nie taki diabeł straszny jak go malują i całkiem miło haftowało się ten mały obrazek. Wzór znalazłam w kwietniowym Cross Stitcherze. Zmieniłam tylko rozmiar kanwy. Ponieważ w legendzie znajduje się kilka łączonych kolorów (po jednej nitce z dwóch różnych mulin), więc wiedziałam, że na 14 będą prześwity, do których wiecie już jaki mam stosunek:P Dlatego zdecydowałam się na 16. Tym samym obrazek wyszedł trochę mniejszy, co też mnie cieszy, bo nie lubię kobył:P Ostatecznie obrazek, który ma 70 x 70 krzyżyków, ma wymiary 11 x 11 cm. A mama już wie, że ma szukać w sklepach niebieskiej ramki 15 x 15 cm:) Za haftowanie zabrałam się na dwa tygodnie przed Wigilią. Krzyżyki i półkrzyżyki skończyłam chyba na dwa dni przed świętami i myślałam, że zdążę na czas, ale niestety gotowanie tak mnie zajęło, że 23 grudnia o 23 wzięłam się za wykańczanie backstitchy. Siedziałam do 2 nad ranem i niestety skapitulowałam:( Ręka bardzo mnie już bolała, a na koniec został mi najgorszy kawałek, czyli drzwi. A nasza wspólna Wigilia zaczynała się za 8 h, więc musiałam już iść spać. Tata dostał prezent niedokończony, ale i tak się cieszył:)
Jak widać na poniższym zdjęciu jest to jeden z tych haftów, gdzie nie da rady bez backstitchy!
Ostatnie kreski i guziołki zrobiłam 25 grudnia. Obrazek wyprasowałam, sfotografowałam, ale jakoś nie miałam przez ostatnie dni ochoty do pisania:( Ale dziś już się poprawiam:) Oto Grecja, taka jak w naturze – biało-niebieska z pięknymi oleandrami:)
I kilka zbliżeń. Nie obyło się bez kilku pomyłek, głównie w niebie, ale chyba nie widać:P
Niebo jest haftowane półkrzyżykami, które mocno dały mi w kość. Nie lubię półkrzyżykować i niestety widać to na zdjęciu, bo kreseczki nie są idealne:(
Natomiast widzę poprawę w guziołkach! Takie ładne to jeszcze mi nigdy nie wyszły:)
I najgorszy fragment – drzwi, a właściwie framugi:( Dużo backstitchy, a wiele z nich w połowie krzyżyków. Przy bolącej ręce i zmęczonych oczach nie chciałam ich ryzykować.
Backstitche są robione w większośći podwójną nitką. Trochę sie tego obawiałam, ale efekt bardzo mi się podoba. Wygląda jakby ktoś malował a nie haftował ten obrazek:)
Mamie najbardziej podobają się kamienie :)
A mnie te wyspy w tle przypominają Lefkadę, którą z naszej plaży właśnie tak widać:)
Obrazek tak się spodobał, że mama się do niego podłączyła:P Miał być tylko dla taty, ale jest dla rodziców. Tata nigdy wcześniej nie widział projektów Powella, ale i tak się nie zdziwił krzywiznami. A dlaczego? Bo jak sam stwierdził, obrazek jest krzywy, bo Grecja jest krzywa! I ma całkowitą rację:) W Grecji jest pełno gór, więc teren jest nierówny. Moje codzienne spacery z Maćkiem to właśnie chodzenie raz pod górkę a raz z górki:P A jak siedzimy na naszej ławce to widoki też mamy krzywe:P
Drugi prezent o jaki Dzieciątko mnie poprosiło to było coś dla mamy. Ten wzór siedział mi w głowie już kilka miesięcy – zawieszka lawendowa z nr 160 WOCSa. Jest to mój drugi humbug:) Wiem, pierwszego jeszcze nie pokazywałam, ale już wspominałam, że mam wielkie zaległości w blogowaniu:( W tej pracy też nie obyło się bez pomyłek, głównie w kwiatach lawendy, ale co tam i tak nie widać:P Obrazek wygląda niepozornie, ale w lawendzie jest aż 6 różnych odcieni fioletu i niebieskiego. Wzorek bardzo mi się podoba, bo dzięki różowej wstążce tworzy spójną całość:)
Wzorek jest dość spory jak na zawieszkę, bo jest tam 49 x 98 krzyżyków, dlatego zdecydowałam się haftować na białej 18 pojedyńczą nitką muliny DMC. Dzięki tej zmianie zawieszka wyszła mniejsza, a co za tym idzie podoba się mamie jeszcze bardziej:)
Humbuga też zszywałam 23 grudnia. Hafcik gotowy był jeszcze zanim wzięłam się za Grecję, ale specjalnie wstrzymałam się ze zszywaniem. A dlaczego? Bo chciałam go wypchać nie tylko moją poduszką, ale też i prawdziwą lawendą! Już w lecie kupiłam w World Markecie francuską lawendę, specjalnie do tej przywieszki. A przyleciała do mnie prosto z Francji:)
Tą pracę udało mi się skończyć na czas i mogłam mamie pokazać ją w całości na skypie. Sesja zrobiona zaraz w Wigilię. Od tego czasu zawieszka czeka na lot do Polski w dwóch woreczkach, a ja mam nadzieję, że nie wywietrzeje zanim mama jej nie dostanie:)
Muszę przyznać, że bardzo fajnie robi się humbugi i na pewno jeszcze niejeden powstanie:) Grecję też całkiem miło się haftowało, poza tym podczas przeglądania stronki Powella znalazłam dwa obrazki weneckie, więc mam teraz co haftować na kolejne okazje dla rodziców:)
Rodzice byli na tyle grzeczni, że coś tam jeszcze dostali:) Ja na blogu chciałam tylko pokazać ciekawe kawy jakie będą smakować już za kilka miesięcy. Irish cream oraz o aromacie Jacka Danielsa:P
Mnie Dzieciątko przyniosło jeden hamerykański prezent. Zestaw do wyhaftowania skarpety z misiami! Jest boska! Uwielbiam wszystkie misie:)
To już mój któryś zestaw skarpetowy, ale wiem, że ta skarpeta będzie miała imię Anka na górze:P Haftuje się ją półkrzyżykami na kanwie z nadrukiem. Nie lubię półkrzyżyków, ale dla takiego wzoru pocierpię:P
Dziś chciałam Wam jeszcze pokazać, co kupiłam sobie w moim spożywczaku w przeddzień Wigilii. Zanim ruszyłam na polowanie na gałązki, wstąpiłam na chwilę do spożywczaka i znalazłam tam takie piękne serwetki! Tym bardziej mi się spodobały, bo były przecenione:P Chyba zeszłoroczne pozostałości. Każda ma inne śnieżynki, haftowane maszynowo srebrną oraz złotą nitką.
A dziś dostałam pewną spodziewaną przesyłkę, w której znalazłam … Ale o tym jutro, bo dziś było za ciemno na zdjęcia:) Dana, dziękuję:*