7. Nawet wieczorem to był nadal bardzo dobry dzień, bo w labie skończyłam szybko i mogłam ruszyć na daleką wyprawę do Robótkowego Raju na Surowieckiego! Jechałam jakieś 40 minut w każdą stronę, jak wracałam to lało, a ja zapomniałam parasola, ale to jest prawdziwy raj!!!!!! Tego dnia sporo poszalałam z kasą:( Tym razem dojazd choć długi był mało kłopotliwy, bo autobus do którego wsiadłam podwiózł mnie pod samo wejście do pasmanterii! Właściciel był bardzo miły, choć miał wielką żałobę za paznokciami i ręcę jakby pracował w kopalni, ale miło sobie pogadaliśmy. A co ja tu kupiłam? Przede wszystkim tasmy! Skusiłam się aż na 4 kolory! (ta ostatnia – granatowa ze złotą nitką jest z Madalińskiego, a guziki z dworca)
Plus kilka mulin cieniowanych oraz cztery multikolorowe!
Wymaniłam też od pana kilka darmowych wzorków:) Wymaniłam, bo pan nawet nie wiedział, że takie ma! A ja znalazłam cały bloczek z wzorami zaraz przy oknie i pan się zgodził, żebym sobie kilka wzięla:) Muszla mi się chyba najbardziej podoba!
Trochę też z panem pogadałam i dowiedziałam się, że jednak moje muliny DMC kupowane w Stanach mają inne kolory niż te europejskie. Ponoć pan miał klientkę, której zabrakło mulin do obrazka, który zaczęła haftować w Hameryce i niestety tutejsze kolory się różniły. Dobra rada, teraz już wiem, żeby jak coś zacznę mieć odpowiedni zapas na cały obrazek. Nie kupiłam, ale kilka z Was może być zainteresowanych – pan miał spory wybór kanw kolorowych, a także ze złotą nitką i marmurkowcyh. Muliny Anchor, DMC, Ariadna i Puppets. Na pewno tutaj wrócę! Choćby była zima stulecia a ja miałabym jechać ponad godzinę busem!
A jak wracałam do domu to wstąpiłam do małego empika, który mialam niedaleko mojego hotelu i kupiłam sobie trzy książeczki z mojej ulubionej bajki! Niedawno zaczęły się pojawiać książki z mądrościami bohaterów Muminków i nie mogłam przejść obok nich obojętnie. Mam pierwsze trzy, a pozostałe to już mama mi kupi:) Najbardziej czekam na mądrości Małej Mi, bo to moja idolka:P
Następnego dnia było już gorzej, tzn. dla mnie, bo portfel trochę odetchnął! Nic nie kupiłam i prawie wpadłam w depresję:(
8. W przerwie obiadowej, kiedy moje płytki się suszyły (oj, czego to ja nie robiłam w labie – prawie codziennie co innego! Tyle się nauczyłam, że aż strach:P) ja ruszyłam na metro w kierunku nowej siedziby pasmanterii Pasja. Czyli znowu zawędrowałam na Mokotów, na dobrze mi znaną ulicę Wałbrzyską. I tu przeżyłam chyba największe rozczarowanie, ale może to moja wina, bo najpierw trafiłam na pomieszczenia hurtowni. Czego tam nie było...:) Po prostu raj! Gdybym była nieuczciwa to mogłabym sporo w torbie wynieść, tak tam pracuja:( Jak już cudem trafiłam do pomieszczeń biurowych, to dowiedziałam się, że pasmantria ma osobne pomieszczenie i zaraz mi je otworzą (bardzo niechętnie). A tam co? Bida z nędzą:( Ułamek to za dużo powiedziane, jakiś promil tego co w hurtowni. Ceny szalone, wybór mały, więc pooglądałam i ze spuszczoną głową wyszłam. Pierwszy raz żałowałam, że straciłam czas na dojazd. Nigdy więcej!
Wieczorem nie było lepiej:(
9. Po pracy starałam się trafić do pasmanterii na Placu Wilsona, gdzie czytałam na forum, że można kupić mulinę Madeirę. Znowu miałam możliwość przejechać się metrem, ale na miejsce zawitałam sporo po 18, czyli po zamknięciu. A po innych pasmanteriach, czynnych do 19 liczyłam, że załapię się na godziny otwarcia. Sklep stał, nie był co prawda pasmanterią, bo stojak z mulinami (chyba Anchor?, bo przez szybę wystawową nie umiałam poznać) był w kącie. Co tam jeszcze było nie wiem, bo słabo było widać z zewnątrz:( Właściwie to nie bardzo umiałam trafić na ten sklep, minęłam go i tylko dzięki wizycie w innej pasmanterii wróciłam i znalazłam to „biedactwo”:P
10. Mała pasmanteria na ul. Słowackiego. Tutaj właśnie trafiłam szukając „bidulki” na Placu Wilsona. Jakby ktoś szukał to pani ma tu Ariadnę:P Dużo włóczek widziałam, a sama pani „drutowała”:) To dzięki niej dowiedziałam się, że ta „pasmanteria”, której szukam to tylko kawałek sklepu przy kwiaciarni.
Ale jak wracałam do hotelu i robiłam codzienne zakupy w Hali Banacha, tej spożywczej, to weszłam do tej przemysłowej i tu zauważyłam stoisko pasmanteryjne! Pani z obsługi już nie było, ale ochroniarz pozwolił mi pooglądać i już wiedziałam, że rano coś sobie tu kupię przed pracą:)
11. Stoisko pasmanteryjne w Hali Banacha. Ojej, tu przeżyłam największa grozę! Pani mnie prawie zabiła, bo byłam na tyle bezczelna, że chciałam coś kupić! A jeszcze był to dzień kiedy przenieści krzyż i pani była jeszcze bardziej oburzona całym zajściem. Pomimo wrogości zaryzykowałam własnym życiem i kupiłam trochę guziczków! Było też trochę zestawów do haftu, mulina Anchor oraz biała kanwa, ale na nie się nie skusiłam.
Ojej, ile ja tych sklepów odwiedziłam? Zaraz będę kończyć:P
12. W czwartek dzień w labie był krótki, bo popróbowaliśmy nowe rzeczy i z wynikami trzeba było poczekać do dnia następnego, żeby wszystko ładnie wyschło. Więc miałam więcej czasu wolnego! I ruszyłam na chwalony sklep na ulicy Madalińskiego! I tu się znowu zakochałam! Oj, kolejne marzenie się spełniło, panie z obsługi były bardzo miłe,a ceny przystępne!
Tym razem trafiłam bez problemu, bo już się zaprzyjażniłam ze stronką ZTM Warszawa i wiedziałam w co wsiąść, żeby dojechać na miejsce! Popełniłam tylko jeden błąd, zamiast obejrzeć dokładnie wystawy zaraz popędziłam do środka:P A tu na ścianie za ladą pełno zestawów Orchideii! Tych z drewnianymi ramkami w różnych kształtach oraz do zrobienia kartek z życzeniami! Oj, uprosiłam panie i weszłam za ladę i wszystkie pooglądałam i pomacałam! Skusiłam się na wymarzony zestaw kuchenny czyli dzbanek i filiżankę! Wahałam się między makami a słonecznikami, bo truskawek nie znoszę, a bratków nie było:( i padło na maki! Pani mi podpowiedziała i nie żałuję:)
Kupiłam też tasmę z grupowego poprzedniego zdjęcia – granatową ze złotą nitką. Był większy wybór, ale takich jakie już mam – dzięki mojej mamie! Ale jeśli któraś z Was szuka, to tam jest ich wiele!
Bardzo chciałam też kupić jeden z widoczkowych kompletów czterech pór roku, ale niestety z jednej serii były trzy zestawy a z innej tylko dwa. A ja nie wiem, kiedy tak wrócę (bo wrócę na 1000%), więc nie zdecydowałam się na zakup wybrakowanych pór roku:( Szkoda, ale może nastepnym razem!
Czwartek to byl mój ostatni dzień przed wyjazdem, więc byłam odważniejsza i postanowiłam ruszyć tramwajem w nieznane, z mapką w ręce! Na mojej liście pasmanterii było jeszcze kilka a do 18 jakaś godzina, więc zdecydowałam ruszyć na kolejny podbój. I tu zonk! Na stronie DMC jak byk jako pierwsza wymieniona jest pasmanteria Mulinka na Placu Żelaznej Bramy! Niestety spóźniłam się .... 2 lata! Bo takiej pasmanterii już nie ma:( Nic złego się jednak nie stało, bo poznałam przemilą panią w hali pod tym adresem, która coś tam sztrykowała, ale para się też robieniem kolczyków i w promocyjnej cenie 2 i 5 złotych zakupiam te dwie śliczne pary! Te mniejsze są żółte:)
Ta przemiła pani okazała się znajomą byłego właściciela Mulinki. Trochę sobie pogadałyśmy, jak to na koleżanki po fachu przystało i dowiedziałam się o kolejnej pasmanterii.
13. Rebeka na Jana Pawła II. Niestety tu też się spóźniłam, ale tylko o jakieś 10 minut. Byłam jednak obejrzeć wystawę i coś tam mają:) Bo sporo miejsca zajmowały przydasie robótkowe, ja zauważyłam tylko stojak z muliną Anchor. I chyba tu wróce! Następnego dnia technicznie miałam czas, żeby tu przyjechać, ale z ciężką torba i plecakiem w rękach dałam sobie spokój:(
14. To już ostatnia liczba:P Małe stoisko pasmanteryjne w Hali Mirowskiej. Pani tam miala jakieś wstążki, guziki, Ariadnę i pewnie coś więcej, ale nie mialam czasu „zwiedzać”, bo śpieszyłam się do Mulinki:P
I finito! Tyle udało mi się odkryć w czasie tych ca. 9 dni. Chyba sporo:P Na nastepny raz wiem już gdzie jechać, a jakie miejsca omijać szerokim łukiem! No i mam nadzieję, że jakieś nowe miejsca też odkryję:)
Mam nadzieję, że moja lista przyda się komuś, bo jak widać można szukać sklepów widm, bez takich sprawdzonych wiadomości:P
W Katowicach też odwiedziłam kilka miejsc robótkowych, oczywiście mniej, bo miałam tylko kilka godzin w sobotę, ale mam swoją wtykę – mamę! Ona chętnie spełnia moje prośby a czasem i sama coś wyszukuje. O tej wyprawie po moim miescie (!) będzie w nastepnym poscie!
Aaaa, sobotnia wyprawa do Chicago była bardzo udana! Było kilka przeciwności, ale je pokonałam! Malo xxx tym razem, ale bardzo ciekawie! Relacja nie wiem kiedy, ale będzie na pewno! Zdjęć mam prawie 200, więc jest z czego wybierać:P
Ze względu na dużo pracy nie mam teraz za wiele czasu na xxx i blogowanie, więc następne wpisy będą się pojawiać rzadziej, maksymalnie raz na tydzień. Ten i poprzedni powstały w czasie moich konsultacji – jak widać w tym tygodniu studenci nie mieli pytań:P W ciągu dnia znajduję trochę czasu, żeby zajrzeć na niektore blogi, ale już czasu na komentowanie nie wydzielę, więc z góry przepraszam za moje przyszłe mileczenie. Po raz pierwszy w życiu czekam na grudzień, bo wtedy skończy się semestr i będę mieć wiecej czasu na wszystko:) Więc byle do grudnia!
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze pod ostatnią notką:) Cieszę się, że podobają Wam się moje wypociny:P Lubię się z Wami dzielić moimi przeżyciami, nie tylko xxx. Dlatego tym bardziej brakuje mi teraz blogowania, ale cóż, są ważniejsze rzeczy w życiu. Wczoraj jak spojrzałam na statystyki z poprzedniego tygodnia to też się bardzo zdziwiłam, tak często mnie odwiedzaliście! Dziękuję! W nagrodę macie taki długi podwójny wpis, czytajcie w kawałkach, żeby Wam starczyło na dłużej:P
Nikt się niestety nie domyślił do czego nawiązywał tytuł mojej poprzedniej notki, a myślałam, że nie będzie trudno. Chodziło mi o piosenkę Stinga – Englishman in New York:)
anetakam0 – Oj, miałaś czas i chęci przeglądać stare notki:) W sprawie słownika ”A Christmas Inven-tree” mailowałam do autorki, czyli Helen Smith, która obiecała przekazać moją prośbę o zestaw do haftu Kate z Bothy Threads, czyli ma tam swoją wtykę:P Mam nadzieję, ęe moje marzenie się spełni i będę mogła kiedyś wyhaftować chemiczne drzewko z tego schematu:)
diwina69
OdpowiedzUsuń2010/10/05 08:12:56
To ja poproszę jeszcze o relację z katowickich pasmanterii!
Bo gliwickie znam jak własną kieszeń, i szału w nich nie ma!
edyta350
2010/10/05 08:43:35
Ale się naczytałam z rana!
Muszę przyznać, że relacja była bardzo ciekawa.
Ale brakuje mi w niej jednej informacji podsumowującej - kwoty jaką wydałaś na te wszystkie zakupy :)))
Pozdrawiam
myszszeczkunia
2010/10/05 08:50:34
Od dzisiaj będę mówiła o Tobie niezniszczalna. Dzięki wielkie za wskazówki. Twoje opowieści przeczytam jeszczę nie raz. Wybiorę się z pewnością do niejednej pasmanterii z Twojej listy:))) Nareszcie wiem gdzie mam iść:) Ostatnio byłam tak zdołowana, że chciałam nawet zamawiać internetowo. Ale ja wolę macać i wypatrywać co mają w sklepie dobrego:)
isana_haft
2010/10/05 10:42:35
Do Warszawy mam za daleko, ale fajnie się czytało oba wpisy. Cieszę się, że nie jest bardzo rozczarowana i udało Ci się wydać ciężko zarobione $$$ :) Przed taką wyprawą należało by może jakiś bank okraść. Pozdrawiam cieplutko ;)
damar5
2010/10/05 20:20:02
Klamczucha,kupilas kwiatki i bedziesz je wyszywac :) :) A mowilas,ze nie lubisz :) lubie maki (hmmm jakich ja kwiatkow nie lubie? hihihi) i znowu napisze ,ze bardzo fajne :)
Kolczyki tez sliczne ,no na prawde udane wypady poprawiajace humor.
Przylaczam sie do prosby diwiny i teraz poprosze przewodnik katowicki :) :)
Poz.Dana
xgalaktyka
2010/10/08 12:20:14
Szalona kobietko!!!
Nie wolno Cię wypuszczać na takie szaleństwa zakupowe...kieszeń strasznie na tym cierpi;)
A tak poważnie ...wspaniałe zakupy.
Szczególnie zachwyciła mnie morska ,niebieska miniaturka.
Pozdrawiam serdecznie:)
K.
beabetita
2015/09/14 09:37:45
Super zakupki poczyniłaś. :) A lista z odwiedzonymi pasmanteriami w Warszawie mnie na pewno się przyda, bywam tam czasem. Także lubiłam pasmanterię w podziemiach centralnego i szkoda, że jej już nie ma. Ja ostatnio (w związku z tym że bywam w Międzylesiu) robiłam zakupy w "Fali" Falenicy (bliżej tam niż do centrum czy na Mokotów) to chyba nazywa się Dom Handlowy FALA nie wiem dokładnie kiedyś bywałam tam często, pani tam pracująca była bardzo miła :))) Kiedyś jeszcze bywałam w pasmanterii na Grochowie, małe stoisko w domu handlowym ale ok. Niestety nie mam pojęcia czy jeszcze tam jest bo było to kilka lat temu. Pozdrawiam!