poniedziałek, 29 marca 2010

Haft dwustronny – kurs:)

Trochę to trwało, ale wreszcie jestem w stanie opublikować mój mały kurs:) I nawet zdążyłam tak jak obiecałam, czyli do końca tygodnia, bo u mnie jeszcze niedziela:P


Po pierwsze najlepiej zacząć od długiej nitki, mniej będzie zgrubień od zaszywania końcówek. Specjalnie dla potrzeb kursu wybrałam pojedyńczą grubą nitkę, żeby wszystko było wyraźnie widać (nawet niedoskonałości). W przypadku kilku nitek muliny, wszystko ładniej wygląda, bo kryje ona lepiej niż pojedyńcza nitka. Pozostałe zakładki, które Wam pokazywałam, haftowałam dwiema lub trzema nitkami muliny. Wszystko postaram się pokazać z prawej i z lewej strony. Strzałki wskazują, w którą stronę został wykonany ostatni widoczny na zdjęciu ruch igłą.


Haftowanie zaczynamy od wężyka. Z każdej strony będą to półkrzyżyki w jedną stronę. Nitki kończę guzełkami, bo u mnie zakładki nie mają lekkiego życia. Jak czytam muszę coś macać, więc jest obawa sprucia:P Zawsze staram sie mieć dwie strony zakładki, prawą, gdzie są tylko krzyżyki oraz lewą, gdzie zaczynam i kończę nitkę. Pierwszy półwężyk wygląda tak:


Z prawej strony


DSC01757


i z lewej strony.


DSC01758


Jak dojdziemy do końca danego rządku, który haftujemy, wracając dokańczamy wężyk czyli robimy półkrzyżyki w pustych miejscach, ale tym razem w drugą stronę.


Z prawej i z lewej strony wygląda to tak samo.


DSC01759


DSC01760


Teraz zaczynamy robić krzyżyki, idąc w jedną stronę postają co drugie krzyżyki, na zmianę z półkrzyżykami. Żeby nitka nie pokrywała już istniejących półkrzyżyków musimy zmienić jej położenie. Ilekroć musimy to zrobić, robimy poziomy lub pionowy ruch igłą (zaznaczony kółkiem).


Z prawej strony


DSC01761


oraz z lewej.


DSC01766


Jak widać po trzecim ruchu mamy w rządku jeden pełny krzyżyk i jeden półkrzyżyk. W czwartym ruchu, czyli wracając do miejsca, gdzie zaczęliśmy, uzupełniamy brakujące krzyżyki i kończymy ten ruch rządkiem wypełnionym tylko krzyżykami.


Z prawej oraz lewej stony będzie to wyglądac tak samo.


DSC01769


I tak właśnie w czterech ruchach powtają całe krzyżyki. Tutaj pokazałam podstawowy ruch na linii prostej. Niestety nie wszystkie wzory są takie proste i tu zaczyna się kombinowanie, bo nie ma jednej instrukcji na wyhaftowanie wszystkich kształtów. W mojej zakładce są np. spirale, które w kolejnych ruchach powstawały właśnie tak.


Pierwszy ruch, z prawej strony


DSC01774


oraz z lewej.


DSC01775


Drugi ruch, czyli pełny wężyk, z prawej


DSC01776


i z lewej.


DSC01777


Trzeci ruch, czyli krzyżyk na zmianę z półkrzyżykiem, z prawej


DSC01778


oraz z lewej strony.


DSC01779


W ostatnim ruchu powstają pełne krzyżyki, czyli to co widać w górnej części zakładki.


 


Na koniec kilka uwag, z mojego własnego doświadczenia:)


- używajcie jak najdłuższych nitek – będzie mniej zaszywania końcówek czyli jak najmniej zgrubień


- starajcie się mieć stronę prawą i lewą zakładki, czyli zakańczajcie nitki tylko z jednej strony (estetyczniej to wygląda)


- kilka nitek muliny kryje lepiej niż jakakolwiek pojedyńcza nitka (mój przykład:)


- odcinki osobno haftowane muszą się składać przynajmniej z 2-3 krzyżyków, żeby skutecznie zahaftować końcówki nitek, pojedyńczy krzyżyk nie wchodzi w rachubę


- bardzo dobrze sprawdzają się wzory geometryczne, haftując breloczek bardziej się namęczyłam niż w przypadku jakiejkolwiek zakładki


- najłatwiej haftować jednym kolorem, częste zmiany kolorów nie są niemożliwe, ale na pewno bardziej kłopotliwe


- praktyka czyni mistrza, nawet w tej właśnie zakładce widać, że pierwsze elementy średnio mi wyszły, a ostatnie o wiele ładniej, dlatego nie zrażajcie się, każda kolejna praca będzie ładniejsza:)


- prucie jest prawie niemożliwe, a przynajmniej bardzo kłopotliwe, bo trzeba je wykonać w czterech ruchach:(


- jeśli trzeba wyhaftować kilka rządków w pionie, jeden nad drugim, są dwie opcje haftowania:


1. wyhaftować do końca jeden i dopiero wtedy zacząć kolejny


2. haftować wszystkie jednocześnie, czyli zacząć od wężyka przechodząc przez wszystkie i w tym samym ruchu skończyć wszystkie


- haftowanie dwustronne jest pracochłonne, bo jeden krzyżyk powstaje w czterech osobnych ruchach i bardzo łatwo się pomylić, dlatego przy pierwszych haftach wykonanych tą techniką sprawdzajcie często czy wszystko jest oki, nawet ja się przy tej zakładce pomyliłam z dwa razy i musiałam pruć, a jest to już moja szósta zakładka, a siódma praca wykonana tą techniką


- w przypadku bardziej skomplikowanych wzorów trzeba trochę pokombinować z pionowymi i poziomymi nitkami


- dla niektórych haft dwustronny jest nieestetyczny, bo krzyżyki są w różne strony (co wcale nie znaczy, że są nierówne) i przy bardziej skomplikowanych wzorach jest dużo nitek w pionie i poziomie, mnie to akurat nie przeszkadza:) dla mnie najważniejsze jest, że zakładka jest w miarę cienka i nie odkształca książki. Bo książki są dla mnie cenniejsze niż zakładki:)


 


A oto efekt końcowy.


DSC01815


DSC01826


DSC01814


DSC01813


I jeszcze kilka zbliżeń na najtrudniejsze elementy wzoru, który haftowałam.


DSC01824


DSC01825


 


Dla zainteresowanych jeszcze opis jak wykańczam zakładki.


DSC01820


Tutaj też stosuję haft dwustronny:) Zwykle zostawiam cztery rządki taśmy i w piątym haftuję dwustronnie. Jak skończę, wypruwam rządki powyżej wyhaftowanych krzyżyków. Jest to dosyć skuteczny sposób obrębiania zakładek, bo nie da się tak prosto wypruć krzyżyków haftowanych dwustronnie:)


 


Mam nadzieję, że kurs jest w miarę zrozumiały:) Jeśli będziecie mieć jakieś pytania, piszcie!


 


A tu dla przypomnienia moje pozostałe prace wykonane haftem dwustronnym (chronologicznie, zeby było widać jak moja technika się rozwijała):


- zakładki dla rodziców są tu


- moja zakładka świateczna jest tu


- grecki breloczek dla taty jest tu


 


Dziewczyny, dziękuję za miłe komentarze dotyczące moich kwiatkowych kolczyków:)


aeljot – Oj, brakuje mi tego zasysania:) A jeszcze bardziej oglądania kilku lub nawet kilkunastu odcinków dziennie:) Najnowszy sezon Lost jest niesamowity, prawie co tydzień zbieram szczękę z podłogi:D Mam tylko nadzieję, że już więcej nie zasnę na kanapie, bo najnowsze odcinki wcale tak późno nie lecą, bo o 21:00.


magda.madziula – Historii o studentach mam wiecej:) To już mój czwarty semestr jako TA (teaching assistant), a pewnie będzie ich jeszcze ze dwa. Jakiś czas temu kiedy jeden ze studentów wylał z buteleczki na stół i podłogę wskaźnik (calmagite, który jest ciemnofioletowy) twierdził, że wskaźnik go atakował!:P A czego uczysz, jeśli można wiedzieć?


 

piątek, 26 marca 2010

Kwiatki, dużo kwiatków!

Poprzednią notkę zamieściłam ponad tydzień temu:( Ostatnio mam mało wolnego czasu, a jak już go mam to jestem wykamana:( We wtorek np. zasnęłam na najnowszym odcinku Zagubionych, a był po prostu niesamowity. Nie wiem czy w ciagu tygodnia zrobiłam 50 krzyżyków. A z czasem będzie coraz gorzej, bo egzamin coraz bliżej. Poza tym mam ostatnio mordercze zamiary w stosunku do jednego profesora. Co też on nie wyprawia, w głowie się nie mieści. Już kilka razy zmienił sylabus z przedmiotu, który nam podał na początku semestru, np. zamiast dwóch egzaminów na semestr mamy trzy. O dodatkowym dowiedzieliśmy się tydzień wcześniej. Raz kazał nam pisac quiz z innego artykułu niż nam dał do przeczytania, a ostatnio zgubił nasze quizy, których jeszcze nie sprawdził. Po prostu tragedia! Niech już będzie maj! Semestr się skończy i wreszcie będę miała czas na pracę w labie:) Do tego wszystkiego jeszcze moi „wspaniali” studenci! Czegóż to oni nie wymyślą w labie. I jeszcze myślą, że wszystko umiem zrobić i z pomocą czarodziejskiej różdżki uratować co spierniczyli. W tym tygodniu miałam już pytania czy jak roztwór im wyparował ze zlewki a osad się przypalił, to czy mogą go dalej użyć. Albo jeśli dodali kwas fosforowy zamiast siarkowego, to czy mogą jakoś uratować swoją próbkę! A to tylko kilka z przypadków z tego tygodnia. Dlatego wczoraj pozwoliłam sobie na godzinę relaksu przy moim ulubionym serialu Leverage i w ciągu 20 minut powstały kwiatkowe kolczyki:)


DSC01811


Jak widać guziki nie bardzo nadają się do biscornu ani innych poduszeczek, więc musiałam je w inny sposób spożytkować:)


Od poprzedniego weekendu przygotowuję dla Was kurs haftu dwustronnego. Już prawie wszystkie zdjęcia zrobione, teraz tylko muszę to jakoś zrozumiale opisać. Mam nadzieję, że uda mi się zamieścić go w ten weekend:)


 


Dziękuję bardzo za wszystkie miłe komentarze odnośnie zakładek:) Dla sprostowania, trzy z nich haftowałam na kremowych taśmach. Mam jakoś wstręt do koloru białego i jak nie muszę, to nie haftuję na białej kanwie:P

czwartek, 18 marca 2010

Na szczęście

Co znajdujemy na szczęście? Czterolistną koniczynkę:) A że dziś mamy dzień Świętego Patryka, którego symbolem jest koniczynka, więc postanowiłam pokazać pracę z motywem koniczynek:) Wspominałam już jakiś czas temu, że zrobiłam więcej niż jedną zakładkę, którą pokazywałam tu. Moje pierwsze zakładki wyhaftowałam latem 2008 roku, w czasie pobytu w Grecji. Każda zajęła mi około dwóch dni, bo haftowałam dwustronnie, też po raz pierwszy:) Wszystkie zakladki należą do moich kochanych rodzicków! Ale zacznę od początku. W czasie wakacji śpimy w naszej przyczepie kempingowej , nie mamy telewizora, tylko greckie radio gra cały czas, tudzież polskie przed pójściem spać. A co robimy dla relaksu? Pochłaniamy książki! Co roku przed wyjazdem zaliczałam ze trzy biblioteki i wypożyczałam książki dla całej rodzinki. Dla siebie kupowałam w antykwariatach różne pozycje przez cały rok. Bo książki lubię czytać w jeden sposób – od deski do deski bez przerw, no może tylko na sen:) A jedynie w wakacje mogę sobie na to pozwolić:( W tej sytuacji zakładki to bardzo potrzebna rzecz. Zwłaszcza, że rodzice zawsze używali czegokolwiek, choć najczęściej paragonów ze sklepu:P Do Grecji pojechałam przygotowana. Kupiłam po pół metra ze wszystkich taśm na jakie się natknęłam w katowickich pasmanteriach i sklepach z tkaninami. Znalazłam odpowiednie wzory i zapakowałam cały zbiór muliny jaką wtedy miałam. Reszta należała do rodziców. Każde z nich wybrało taśmę, wzór oraz muliny. A ja tylko wykonałam hafty.


Na pierwszym zdjęciu zakładki taty. Obowiązkowa z greckim wzorem oraz właśnie koniczynkowa:) Obie haftowane Ariadną.


DSC00394


Na drugim zdjęciu zakładki mamy. Tu również wybór padł na grecki wzór (wykonany Ariadną) oraz coś co nazywam azteckim wzorem (wykonany mulinami dołączonymi do włoskiej gazetki Profilo).


DSC00393


Wszystkie miło się haftowało, ale największą przyjemność miałam przy azteckiej, która zresztą najbardziej mi się podoba! Mama tak dobrze dobrała kolory mulin do czerwonej taśmy:) Zresztą zawsze jak nie umiem się na coś zdecydować w moich xxx pracach (kolor muliny, wstążkę, etc) pytam się mojego doradcy czyli mamy. I zwykle stosuję się do rady:)


 


Na koniec chciałam wyjaśnić pewną sprawę, która nie myślałam, że tak się przykro skończy. Pewnie czytałyście moją odpowiedź na komentarz damar5 nt mojego biscornu z zajączkami. Myśłałam, że użyłam odpowiedniej ilości buziek i Dana zrozumie, że żartowałam. Tak się nie stało, ale już sobie całą sprawę wyjaśniłyśmy. Winny tego wszystkiego jest mój tata, bo to po nim odziedziczyłam pewną skłonność:P Otóż jak jestem bardzo zmęczona to mam trochę podwyższony poziom poczucia humoru:D Na żywo lepiej to wychodzi, bo zawsze mam na twarzy banana. Na blogu muszę używać buziek i jak widać nie zawsze w odpowiedniej ilości:( Wszystkie notki na blogu zamieszczam pod koniec dnia czyli właśnie jak jestem już zmęczona, czasem bardzo. Blog traktuję jako odskocznię od wszystkich stresów i dlatego czasem trochę mnie ponosi. Dlatego proszę, bierzcie zawsze na mnie poprawkę. Ja nie staram się obrażać moich czytelników, po prostu zapisuję to, co normalnie bym powiedziała.  Moja grupa też się musiała przyzwyczaić do mojego poczucia humoru, ale teraz już nic ich nie razi, zwłaszcza jak wracam z labu, po kilku godzinach spędzonych ze studentami. Przez najbliższe kilka tygodni mój „dobry humor” może mnie rozpierać, bo jak wiecie przygotowuję się do bardzo ważnego egzaminu. Dlatego od razu ostrzegam, czytacie mój blog na własną odpowiedzialność!!!!!!!


 


Ostatnio dostałam wiele prośb odnośnie schematu do Spring biscornu a także innych schematów Barbary Any. Wszystkie spełniłam, ale niestety nie dostałam żadnego potwierdzenia:( Więc nie wiem czy dostałyście wzory czy nie? A może już niemodne jest dziękowanie za wzory?:P A ja to przegapiłam i zachowuję się jak stara babcia?:) Jeśli ktoś nie dostał ode mnie maila, to dajcie znać, wyślę jeszcze raz.


 


pagatek, damar5, anetakam0 – No i teraz widać kto najbardziej lubi do mnie zaglądać! Dziękuję za miłe komentarze nt moich skromnych bransoletek:) Nie liczyłam na żadne komentarze, a tu taka niespodzianka. Z robieniem biżuterii dopiero zaczynam, więc nie jest to nic bardzo skomplikowanego, ale zawsze mam satysfakcję, że sama coś stworzyłam:) I tak jak już pisałam, najbardziej mi się podobają proste rzeczy. Czasem z upiększaniem można przesadzić (jak ja w przypadku jednej pracy xxx, z której do dziś się z mamą śmiejemy), więc zawsze zanim coś „upiększę” zastanawiam się nad najprostszym rozwiązaniem.

wtorek, 16 marca 2010

Z pamięcią:P

Nie, nie chodzi o moją sklerozę:P Tym razem chciałam pokazać bransoletki, które zrobiłam w zeszłym roku, a bazą do których był tzw. drut z pamięcią:) Pomysł i wykonanie banalnie proste. Ale właśnie w prostocie jest piękno, przynajmniej dla mnie. Na każdą bransoletkę poświęciłam jeden wieczór i kosztowała mnie kilka dziur w palcach, ale bardzo lubię takie właśnie ozdoby. I mam już koraliki oraz druty na kilka nowych bransoletek. Teraz tylko czekam na chęci:)


DSC01785


Wiem, że dzisiejszy temat może być dla większości z Was nudny, ale trudno! Nie obiecywałam Was rozpieszczać:P


Od niedzieli żyję już czasem letnim, więc teraz, o prawie 19:30 jest nadal jasno i ptaszki za oknem ćwierkają a wiewiórki rozrabiają:) Szkoda tylko, że jak się budzę rano nadal jest ciemno:( Ale to wszystko zbliża mnie do wakacji!:D


Dziewczyny, bo przez Was wpadnę w samozachwyt i samouwielbienie! Jak tak można?!:P A tak na poważnie, to dziękuję bardzo za wszystkie miłe komentarze odnośnie wiosennego biscornu:) Aż chce się chwalić kolejnymi pracami na blogu. Każdy komentarz od Was jest dowodem, że zaglądacie do mnie i że Wam się tu podoba:) A to wszystko jeszcze bardziej motywuje mnie do pisania!


 


anetakam0 – Dzięki za linki. Chomika mam, który służy właściwie tylko do ściągania. A wszystkie wzory Barbary Any jakie chciałam już mam, bo podobają mi się tylko biscornu:) Jakoś inne schematy nie są już takie urocze.


damar5 – No wiesz co? Tak mnie tu oczerniać!:P Potrafię haftować w obie stony i haftuję w daną stronę zależnie od obrazka (głównie chodzi o półkrzyżyki – czasem ma to duże znaczenia). Ale w danym hafcie wszystkie krzyżyki mam zawsze w jedną stronę. Nawet przed chwilą sprawdziłam:) Nie wiem o co dokładnie Ci chodziło z krzyżykami pokrywającymi? Jedyne co nie jest w tę samą stronę po zszyciu, to różowe ramki. Obie strony biscornu haftowałam w tę samą stronę, ale po zszyciu, nigdy obie części nie są w jedną stronę. Chyba, że ja nie wiem jak zszywać biscornu:P

niedziela, 14 marca 2010

W całej okazałości!

Wczoraj wieczorem skończyłam zszywać Spring biscornu. Kolejny gigant w mojej kolekcji:) Średnica 12 cm, grubość 4,5 cm. Mamie bardzo się podoba i stwierdziła, że od następnych świąt już zawsze będzie na stole w Wielkanoc:) Mnie też się podoba. Całość wykonałam zgodnie ze schematem, nawet udało mi się kupić podobne guziki. Natomiast wstążka to już moja własna inwencja. Wydaje mi się, że małe zajączki na różowej wstążce całkiem nieźle komponują się z seledynową kanwą i całym haftem. A najbardziej podoba mi się ten stojący tyłem:]


DSC01753


DSC01751


Od spodu mało ciekawie, bo na rogach tylko małe kwiatki, ale skoro przód jest tak bardzo “naładowany” to całość nieźle się komponuje. Nie chciałam już sama nic od siebie dodawać, bo skoro przeznaczenie ma być typowo stołowe, to będzie widoczna i tak tylko górna część:P


DSC01752


 


A wiosennie u mnie nie tylko na kanwie, ale i na dworze. Od kilku dni temperatura w ciągu dnia sięgała nawet 16 st. C! W nocy też było na plusie. Dopiero dziś zaczęło padać, ale na przyszły tydzień prognozy są podobne – słoneczne i bezdeszczowe. Co mnie bardzo cieszy, bo mogę znowu wszędzie jeździć na rowerze! A to mi zawsze poprawia humor:)


Teraz zabieram się za coś, co powinno sie przydać kilku osobom, ale nie ujawnię co to, aż nie skończę:P Zdradzę tylko, że ponownie sięgnęłam po czerwoną kanwę. Choć pewnie za jakiś czas wezmę się za kolejne biscornu Barbary Any, bo bardzo mi się podobają.


 


mamidana – Jeśli chodzi o wzory, to od jakiegoś czasu wszystkie mam z netu, więc masz dostęp do tych samych co ja:) Ostatnio bardzo się wkurzyłam na angielskie gazetki, ponieważ przestali dostarczać najlepsze dodatki do Stanów. Do Polski jeszcze docierają, a do wydań na Stany dodają jakieś badziewne schematy. Ostatnie dwa dodatki, na które długo czekałam –metalowy piórnik  oraz kalendarz z Nelsonem, musiałam kupować na ebayu. Od tego czasu stwierdziłam, że już nie będę kupować żadnych angielskich gazet. A jak zobaczyłam najnowszy dodatek do CS – szpilki, to się utwierdziłam w postanowieniu. Mam już takie od roku, kupione w JoAnn za 1,5$ :D


Dziewczyny, dziękuję za wszystkie miłe komentarze nt pierwszej części biscornu:) Wszystkim chętnym wysłałam schemat, więc zobaczymy czy na innych blogach nie pojawią się kolejne biscorniaki z zającami:)

piątek, 12 marca 2010

Wiosna na kanwie:)

Pora zdradzić, jakie biscornu dłubię już drugi tydzień. Jest to Spring Biscornu projektu Barbary Any. Jest to moja jedyna jak dotychczas praca dosłownie wiosenna. Może nawet podchodzić pod wielkanocne biscornu:) Ogólnie nie lubię Wielkanocy, a już na pewno nie tu, gdzie obchodzi się je tylko w niedzielę, a w poniedziałek trzeba iść do pracy. Dlatego nie będzie u mnie na blogu żadnych innych wielkanocnych prac. A teraz szczegóły najnowszej pracy: kanwa 14, Charles Craft koloru Light Seafoam (czyli seledynowa), trzy nitki muliny DMC wg wzoru -  w tym jedna cieniowana (marchewki:). Wzór bardzo mi się podoba, zwłaszcza marchewki:D dlatego właśnie przemogłam moją niechęć do wzorów wiosenno-wielkanocnych i skusiłam się. Wzory Barbary Any są tak cudne, że pewnie jeszcze popełnię kolejne biscornu jej autorstwa!


DSC01741


Dziś zaczęłam haftować spód, więc mam nadzieję skończyć i zszywać w weekend. Guziki i wstążka już wybrane, nawet całkiem szybko się na nie zdecydowałam:P


 


kinia_1979 – No wiesz co! A myślałam, że wszyscy ubóstwiają chemię:P Bardzo się cieszę, że mogę się zajmować chemią, którą ubóstwiam:) Ale wiem jak to jest, jak się nie pracuje w swoim wyuczonym zawodzie, bo tak jest z moimi rodzicami:( Cieszę się, że podobają Ci się moje prace, choć przy Twoim foteliku to wypadają skromnie.


zula-z, mamidana, ewaiwiki – Dzięki:)


paga-tek – Dzięki. Mam nadzieję, że do Polski wrócę w lecie 2012 roku:)


aeljot – Ja po prostu ubóstwiam robić maleńkie hafty! Najbardziej się męczę przy większych pracach, dlatego tak mało mam ich na swoim koncie. Pamiętam ceny z polskich pasmanterii. Do dziś jestem w szoku, odkąd widziałam w pasmanterii w Zabrzu zestaw do haftowania za 40zł, a był całkiem mały bo 5 x 5 cm! No i ile razy nie oglądałam gazetek angielskich w empiku i nie wychodziłam z pustymi rękami i skwaszoną miną:(


anek-73 – Ojej, aż się wystraszyłam, ale jak mus to mus! Ja już mam pomysły na przynajmniej trzy kolejne pary xxx kolczyków. A każde będą inne, nie tylko jeśli chodzi o wzór, ale też o wykonanie:)


 

czwartek, 11 marca 2010

Rekord!

Mój własny:) Pisałam Wam w grudniu, że pobiłam własny rekord w długości pracy, wtedy było to 13,5 h i przeczuwałam, że nie będzie to ostatni. I miałam rację. Wczoraj przesiedziałam w pracy 18,5 h! Zaczęłam o 8:30 , skończyłam o 3 nad ranem. Laser dobrze się zachowywał i nie psuł się, co ostatnio rzadko się zdarzało jak na nim pracowałam, więc postanowiłam wykorzystać okazję i skończyć zaplanowaną serię pomiarów. Nie musiałam ciągle przy nim siedzieć, więc jak wszyscy z grupy wybyli do domu a ja już miałam próbki gotowe, wzięłam się za moje nowe biscornu. Prawie skończyłam górną część, więc jutro Wam ją zaprezentuję:) Trochę słabo mi szło to haftowanie, bo po pierwsze nie umiem haftować siedząc przy biurku, a po drugie co 15 minut musiałam przerywać i iść do drugiego pokoju włączyć kolejny pomiar na laserze. No i żeby się trochę rozerwać poogladałam sobie filmy na laptopie. Najpierw po raz pierwszy „To nie tak jak myślisz kotku”, niestety bardzo słaby. A później po raz któryś „Lejdis”. Ubóstwiam ten film, choć przekleństwa bardzo mi przeszkadzają, bo nie używam takich słów. Najgorsze co można ode mnie usłyszeć to kuźwa:P Pewnie myślicie, że bardzo cierpiałam, ale ja lubię siedzieć na wydziale jak już nikogo nie ma. Mogę sobie spokojnie popracować i wszystko jest wolne, nie muszę czekać aż ktoś inny z grupy skończy czegoś używać. Zresztą już na politechnice spędzałam samotnie soboty i niedziele. W budynku był tylko portier. Wczoraj z mojego piętra ostatnia osoba wychodziła o północy, ale nie była to ostatnia osoba na wydziale, bo jak ruszałam rowerem do domu, widziałam zapalone światła na innych piętrach. Tutaj dostęp do budynku wszyscy doktoranci mają na legitymacjach, więc wystarczy machnąć nią przed czytnikiem i już można pracować kiedy tylko się chce:) To mi się tu bardzo podoba. Jestem dopiero na drugim roku a już spędzam po kilkanaście godzin na wydziale, więc już mnie ciekawi co będzie dalej? Zwłaszcza jak już nie będę uczyć się ani uczyć studentów.


Ogólnie w tym tygodniu jestem bardzo szczęśliwa, bo nie tylko lubię pracować na laserze, ale też dziś dostałam wyniki z egzaminu, który pisałam pod koniec lutego. I okazało się, że napisałam go o wiele lepiej niż myślałam! U mnie tak zawsze, rodzice najbardziej się martwią jak przychodzę z egzaminu zadowolona:P


Ale wracając do rekordu. Pobiłam jeszcze jeden, tym razem xxx. Chciałam Wam dziś pokazać moje najmniejsze prace. Stanowią taki mały komplecik, bo mają ten sam motyw. Najpierw powstała przywieszka. Kiedyś na picasie znalazłam zdjęcie gotowej przywieszki i aż tak mi się spodobała, że musiałam mieć taką samą. Nie miałam wzoru, więc haftowałam ze zdjęcia, siedząc przed laptopem. Wybrałam kanwę 18 owsiankową i dwie nitki cieniowanej muliny DMC. Jeden wieczór zajęło mi wyhaftowanie i zszycie całości. Jako że nie miałam wystaczająco drobnej wstążki, zapłotłam warkoczyk z muliny i dodałam do zawieszki. Z każdej strony jest inny wzór, tylko u góry i na dole jest ten sam kwiatek. Wymiary całości to 40 x 13 x 13 mm.


DSC01734


DSC01735


DSC01736


DSC01737


DSC01748


Druga część kompleciku to kolczyki! Wzór kwiatka tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłam go wykorzystać jeszcze raz. Tym razem jednak sięgnęłam po kanwę 14, chyba kremową i haftowałam 3 nitkami muliny. Kolczyków niczym nie wypychałam, po prostu zszyłam razem. Efekt tak mi się spodobał, że na pewno nie będzie to moja ostatnia wyhaftowana para:] Wymiary kolczyków to 16 x 16 mm.


DSC01732


DSC01733


I jeszcze komplecik razem:D


DSC01731


 


anetakam0 – Ostatnio szukałam kilku biscornu, więc nie wiem, o którym myślisz:P Ale już jutro postaram się pokazać. A kanwa ma kolor seledynowy:) Ogólnie bardzo lubię haftować na kolorowych kanwach, szkoda tylko, że nie nadają się do wszystkiego. Niektóre wzory wymagają białej kanwy. A ja zupełnie nie lubię koloru białego. Nawet w szafie jedyne białe rzeczy to dwie czy trzy koszule na egzaminy, w których i tak za często nie chodziłam,bo na zerówki zawsze szłam na czarno, a na innych terminach już zwykle nie musiałam się pojawiać:) A tu niektórzy na egzaminy przychodzą w pizamach, więc nie chcę się wyróżniać z tłumu i koszule się kurzą od nieużywania.


aeljot – Dzięki:] Po tak długim dobieraniu dodatków (czasem za długo myślę:P), cieszę się, że ktoś inny niż ja sama, uważa połączenie za idealne:D


paga-tek – Jak zazdrościsz mi kolekcji, to proponuję stworzyć własną:) To ja już nie wiem, jak to jest z tymi kuponami. Może zależy od adresu, tzn. od stanu w którym się mieszka i kupuje?


magda.madziula – Oj,uzależniłam się od tutejszych sklepów robótkowych. Jak wróce do Polski zacznie się odwyk:P A kolekcję poduszeczek nazwałam badziewkami od wstążek, które zupełnie nie są w moim stylu. Dla mnie są badziewne, czyli tandetne. Ale jak pisałam, nie mogłam bez nich wyjść ze sklepu:P


damar5 – Dzięki:) A ciasta nie jem, żeby się najeść czymś słodkim, ale wspomóc mózg:P Wszystko dla dobra nauki! Masz rację, jest bardzo smaczne, choć na zdjęciu wygląda słabo:(


anngelika – To do roboty z biscornu i poduszeczkami:) Tylko ostrzegam – to bardzo uzależnia!

wtorek, 9 marca 2010

Badziewka:)

Kolejna gala rozdania Oskarów za nami i muszę przyznać, że dawno się tak nie uśmiałam:D  Niebieskie ludziki nie wygrały! Ale najbardziej podobał mi sie Ben Stiller ucharakteryzowany na postać z „Avatara”. Ale przede wszystkim cieszyłam się jak dziecko, kiedy moja ulubiona aktorka dostała swoją pierwszą statuetkę – Sandra Bullock! Będzie mi tego na pewno brakowało po powrocie do Polski – tego normalnego oglądania w telewizji wszelkich gal rozdania nagród filmowych a nie poszukiwania na necie jakiejkolwiek wizji. Nie będę się już więcej przed Wami ukrywać – uwielbiam kino! Ogladanie filmów to jeden z moich ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu. A najbardziej tu tęsknię za maratonami filmowymi z moim bratem. Przynajmniej raz na miesiąc spędzaliśmy z innymi maniakami całą noc w kinie. Co prawda Maciek miał zwykle jedną przerwę na sen na każdym filmie:P, ale zawsze chętnie ze mna chodził. I jeszcze te powroty do domu tramwajem o godzinie duchów, nad ranem jak całe Katowice jeszcze spały:)


Wczoraj w czasie reklam (w Stanach wszystko przerywają reklamami, nawet Małysz skakał z opóźnieniem, bo musiały być reklamy) trochę podziubałam moje najnowsze biscornu. Nie będę go jeszcze pokazywać, bo trochę łyso się prezentuje:( Brakuje głównego elementu haftowanego białym kolorem. Już Wam kiedyś pisałam, że jak się tylko da, to haftuję kolorami i najczęściej biel zostawiam na deser:P Jak narazie dostałam tylko jedną poprawną odpowiedź na pytanie co haftuję. Chica111 przysłała mi ją mailowo. I znowu okazało się, że podobaja nam się z Izą te same wzory:) Ale wracając do Oskarów, oglądając wszystkie wczorajsze kreacje, błyszczącą biżuterię, no i oczywiście statuetki skojarzył mi się pewny komplecik, który wyhaftowałam w zeszłym roku. Są to jak na razie jedyne prace wyhaftowane na kanwie ze srebrną nitką, ale na pewno nie ostatnie, bo efekt bardzo mi się podoba:) Wybór padł na kanwę DMC, 14 – jedyną kanwę opalizującą sprzedawaną w okolicznych sklepach. Wzory pochodzą z mojego ulubionego biscornowego blogu – Le blog de Louison. Każdy jest inny, ale wszystkie mają wymiar 30x30 krzyżyków. Bardzo przyjemnie się te wzorki haftowało, bo nie tylko były proste i niedużo się myliłam, ale ogólnie lubię haftować 3 nitkami muliny na kanwie 14. A pomysł na samo wykonanie wziął się z do dziś niezrozumianej fascynacji badziewnymi wstążkami:P Jak tylko zobaczyłam je w Hobby Lobby, musiałam je mieć. Było ich pięć, więc chciałam stworzyć jakiś komplet. Jako, że miałam już wydrukowane wzory na małe biscornu i była ich odpowiednia ilość, więc padło właśnie na nie. Szybko zdecydowałam się na muliny ceniowane DMC, bo niedużo prac nimi wykonałam, ale nie bardzo miałam pomysł na wykończenie. Nie byłam pewna co do biscornu, więc ostatecznie po wyhaftowaniu wszystkich 10 części zdecydowałam się na poduszeczki. Wstążki badziewne z połyskiem, kanwa ze srebrną nitką – tego wszystkiego było jakoś za mało dla mnie, dlatego dołożyłam jeszcze połyskliwe koraliki:) Na koniec trochę pomęczyłam się z doborem guzików, bo chciałam, żeby każdy był w innym kolorze (tak jak 10 różnych kolorów mulin), ale jednak, żeby był to jeden wzór. Serca chyba całkiem nieźle pasują do całości. Z efektu końcowego jestem niezmiernie zadowolona. Aż tak, że są to najczęściej wyciągane z worka i oglądane przeze mnie prace:D Prawie w samozachwyt nad nimi wpadam:P Wykonałam je chyba w październiku lub listopadzie, a w grudniu wisiały na mojej komodzie i służyły jako ozdoby świąteczne. Już mamie obiecałam, że w przyszłym roku zawisną na choince:) Jako, że autorka schematów jest bardzo płodną projektantką, postanowiłam powiększyć mój mały komplecik o kolejne poduszeczki. I stąd zakupione i pokazane jakiś czas temu cieniowane muliny mało znanych firm. Ciągle zbieram się do rozpoczęcia kolejnych sztuk, ale jak zawsze jakiś inny i bardzo ciekawy hafcik mnie odciąga. Ale nic straconego, wszystkie materiały już mam i kiedyś na pewno coś stworzę:) A oto moje małe badziewka!


DSC01719


DSC01718


DSC01720


DSC01721


DSC01722


DSC01723


DSC01724


DSC01725


DSC01726


DSC01727


I jeszcze wszystkie razem:)


DSC01713


DSC01714


Poszalałam dziś ze zdjęciami, ale na współnych zdjęciach trochę słabo wyszły.


 


Mój mózg czeka w najblizszym czasie niezły wysiłek, więc postanowiłam zacząć go wspomagać i upiekłam ciasto orzechowe:) Wiadomo, że orzechy włoskie są dobre na szare komórki, nawet z wygladu przypominają mózg:D A ja ostatnio dostałam trzy wielkie paczki obranych i lekko zmielonych orzechów, więc mogę się wspomagać jeszcze długo:)


DSC01712


DSC01716


Przepis na orzechowca jest taki jak lubię, tzn. szybki, łatwy i smaczny:P


Składniki:


- szklanka orzechów (jakie, kto lubi albo ma w nadmiarze:)


- 3 jajka


- pół kostki margaryny (czyli jakieś 125 g)


- 1 szklanka cukru


- 2 i 1/3 szklanki mąki


- 1 łyżka oliwy z oliwek


- 1/2 szklanki mleka


- mały proszek do pieczenia


A przygotowanie jest bajecznie proste:) Jajka zmiksować z margaryną (miękką lub roztopioną – zależnie od wolnego czasu:D , dodać cukier, proszek do pieczenia, mąkę i zmiksować. Dodać orzechy, oliwę oraz mleko i wymieszać łyżką. Konsystencja jest taka lekko gumowata:P Wylać na blachę wysmarowaną margaryną i posypaną mąką. Piec 45 min w 175 st. C. Można wcinać prosto po wyciągnięciu z piekarnika:), ale przedtem trzeba dokładnie wylizać paluchem miskę:P Bo przecież nic nie może się zmarnować. Wiem, wiem, babcia mi zawsze mówiła, żeby nie jeść surowego ciasta ani zaraz po upieczeniu, bo brzuch będzie bolał, ale jakoś mój brzuch ma się dobrze:D Mam nadzieję, że komuś przyda się przepis!


Taka długa ta notka mi wyszła:P Takie są skutki długiego siedzenia w labie, jak już wszyscy normalni ludzie są w domu. Bo przecież wiadomo, że chemicy są lekko walnięci:P Ale nie myślcie, że tak zawsze będzie:D


 


Mała uwaga do wszystkich, którzy mnie proszą o wzory. Jeśli nie podajecie maila, to zawsze staram się wysłać na gazetową. Niestety nie czytam w Waszych myślach, więc nie znam innych adresów:P


 


aeljot – Tak, już teraz zaczynam myśleć o paczkach. Ale boję się czy na pewno dojdą:( I czy tata mnie do domu wpuści z taką ilością xxx w walizkach?:(


obsesjakasiulka, paga-tek – Kupony dostaję w sklepach, mailowo albo zwykłą pocztą. W JoAnn kupony dają w kasach, jeśli jeszcze mają, ale czasem trzeba się spytać, bo są leniwi albo może im się nie podobam i nie zawsze sami z siebie mi dają. I nie zależy to od sumy jaką wydałam, powinni dawać wszystkim i cześć. W Michaelsie kupony można też dostać w kasie, ale to zależy od danego tygodnia, bo kasa sama drukuje gotowe kupony zaraz po paragonie. Czasem jest to 40% czy 50% na jeden przedmiot, czasem 20% na całe zakupy a czasem nic nie ma – kasa strajkuje:P Żeby dostawać kupony mailem, na stronach www obu sklepów trzeba się zapisać na newsletter . Z Michaelsa zwykle przysyłają między 1-3 kupony, ale zwykle tylko jeden jest 40%, a reszta to na jakieś konkretne produkty np. ramki, kwiatki. Z JoAnn można się na te same kupony załapać dwa razy. Przy zapisywaniu pytają się czy chcesz dostawać kupony mailowo czy pocztą, ja zaznaczyłam obie opcje i dostaję podwójną ilość kuponów. Można je wykorzystać przy tych samych zakupach, bo te z poczty mają inne numerki niż te z maila:) A przy kasie można wykorzystać tyle kuponów ile się chce, byle tylko miały różne numerki. Jeśli chodzi o Hobby Lobby, to sprawa jest jeszcze prostrza, bo nie trzeba się nigdzie zapisywać. Wystarczy wejść na stronę i można sobie wydrukowac kupon. Co tydzień jest inny. W zeszłym tygodniu był na 40%, więc kupiłam nożyczki. W tym tygodniu jest 40% na produkty do ciast, a czasem jest tylko 25% zniżki.