Przyleciała do mnie mała zielona dziewczynka:) Popularnie nazywana Little Green. Dla mnie to dziewczynka, bo jeden ze wzorów przedstawia ją z kwiatkiem. Jak dotąd wyhaftowałam tylko jeden obrazek, ale to na pewno nie mój ostatni. Zaczęłam ją haftować na początku zeszłego roku, ale skończyłam dopiero po wakacjach. Znowu zatrzymały mnie kłaczki. Nie są one takie złe jak w TT, ale trzeba je zrobić w kilku kolorach, backstitche w całym obrazku haftuje się aż siedmioma kolorami. Jako pierwszy wybrałam obrazek z misiem, bo ubóstwiam wszystkie misie:)
W kolekcji są jeszcze trzy inne obrazki. Następny w kolekcji będzie ten z kwiatkiem:)
Jeśli wytrwam, to następny w kolejce jest ten.
Najnowszy wzór pojawił się w zeszłym roku i bardzo mnie rozczarował:( Na pierwszy rzut oka widać, że różni się od innych. Nie wiem czy kiedykolwiek się na niego zdecyduję. A jeśli już, to na pewno będę się starała go upodobnić do poprzednich.
W tym samym czasie, co zaczęłam mojego Little Greena, Iza też się za nie zabrała. I to z większym powodzeniem, bo skończyła wszystkie cztery. Można je obejrzec tu.
Odnośnie „kobyły” z poprzedniej notki. Haftowałam ją nitką, którą odkryłam kilka miesięcy temu w JoAnn. Mam ich trochę więcej niż jedną:) Tak mi się spodobały, że kupiłam aż dziewięć. Wszystkie są cieniowane, o trzech różnych grubościach. „Kobyłę” haftowałam najgrubszą nitką, rozmiar 20.
Moje wszystkie poduszeczki i biscornu wypełniam wypełnieniem poduszki, tzn. takiego wielkiego typowo amerykańskiego jaśka:P Jest to jakiś syntetyk. Długo zastanawiałam się,, czym wypychać aż pewnego dnia spojrzałam pod rękę i tak zaczęłam zmniejszanie jaśka:P Haftuję na kanapie a ten olbrzymi jasiek kupiłam, żeby było wygodniej na niej siedzieć a nie wpadać w dziurę przy oparciu. Takie typowe kanapowe poduchy były za drogie. A tak przynajmniej trochę go przemycę w bagażu podręcznym, hihi:P
Cieszę się, że spodobała Wam się moja „kobyła”. Haftowanie zajmuje mi zwykle mało czasu, w porównaniu do wykańczania. Jak już wyhaftuję wszystkie części, to później zaczyna się ciężkie główkowanie nad odpowiednimi guzikami, wstążką etc. Ale nawet to lubię, bo efekty zwykle mi się podobają:)
A z zawartością worka musicie jeszcze chwilę poczekać:P Moim idolem jest mistrz suspensu, Alfred Hitchcock, więc po początkowym trzęsieniu ziemi (zdjęciu worka) napięcie będzie nieprzerwanie rosnąć!
edyta350
OdpowiedzUsuń2010/02/09 09:18:28
Te kolorowe nitki dają bardzo ciekawy efekt. Ja nigdy nie próbowałam nawet muliny cieniowanej. No masz dużą kolekcję tych nitek.
Ale najbardziej spodobała mi się pokazana wcześniej kolekcja guzików do wykorzystania "kiedyśtam". Pokazałam ją nawet mojemu mężowi, który ostatnio musiał płacić za zakupione przeze mnie przez internet koraliki (bankowość internetowa to dla mnie czarna magia), z uwagą, że nie tylko ja kolekcjonuję różne rzeczy do wykorzystania w bliższej lub dalszej przyszłości.
Jakoś tak kilka dni później byłam na zakupach w pasmanterii i zostałam właścicielką m.in. 6 ślicznych guziczków. Pochwaliłam się mężowi wszystkimi dokonanymi zakupami (na które wydałam fortunę) a na końcu pokazałam mu te guziczki, z komentarzem, że jeszcze nie wiem do czego ale kiedyś na pewno je wykorzystam. A na to mój mąż z szelmowskim uśmiechem: "Po tym jak zobaczyłem tą kolekcję guzików na blogu spodziewałam się, że jakieś do domu przyniesiesz".
Zadziwiające, jak ten facet mnie zna :)
Pozdrawiam
zula-z
2010/02/09 11:44:51
Słodka jest ta zielona dziewczynka:) Może kiedyś ...
paga-tek
2010/02/09 16:56:13
Sliczna jest ta dziewczynka :). Nitki sa super szkoda ze nie ma u mnie JoAnn, no ale od czego ma sie internet :). Ja takie wypelnienia do poduszek, ktore wykorzystujesz do swoich prac kupuje w Walmart. Nie sa drogie mozna kupic za 4$ zalezy jak duze opakowanie. Sama robilam poduszke i kolderke do lozeczka corci i wlasnie takie wypelnienia wykorzystalam...
Pozdrawiam
motylek73
2010/02/09 18:48:20
Aniu, piorę moje hafty ponieważ tego wymagają.
Kiedy wyszywam latem - pocą mi się ręce. Często zabieram robótki na plac zabaw a to raczej nie jest sterylne miejsce. Często moje dziecko "namacalnie" podziwia postępy w wyszywaniu a łapki czterolatka są bardzo lepkie (dosłownie). Haft, nad którym teraz pracuję, mimo, że nie dotarłam jeszcze nawet do półmetka, był już prany dwukrotnie. Często też lekko krochmalę haft, np. wszystkie zakładki.
Ale ja w zasadzie chciałam napisać o twoim wypychaczu biscornu. Jak Ci się już ta poduszka skończy to taki wypychacz możny kupić za kilka dolarów - dość sporą pakę. Ja akurat kupiłam w JoAnn i pewnie starczy mi do końca życia...
Pozdrawiam,
Motylek
damar5
2010/02/09 19:36:02
Ale fajna "uficzka",takiej jeszcze nigdy nie widzialam :) Nitki super ,musze troche po e-Bay pobuszowac :)
A u mnie Wal-Mart zlikwidowali :( i zrobili Real ,blee nic tam nie ma :( ,choc i tak wyobrazam sobie ,ze asortyment amerykanski i tak o niebo lepszy od niemieckiego.
Poz.Dana
aeljot
2010/02/09 19:44:36
Śliczne zieloności. Nie dziwię się, że planujesz kolejne hafty :) Ten ostatni jest inny chyba przez brak kłaczków bo postac nie wydaje sie już taka puchata....
Piękne nici. I ogromne - starczą na długo :)))
Gość: juczka.23, *.krosno.vectranet.pl
2010/02/26 22:49:37
Dziękuję za miłe słowa otuchy. Mam nadzieję, że nie stracę szybko zapału do haftowania. Zaintrygowały mnie te kolorowe nici. Są naprawdę świetne. A te małe buteleczki... Uwielbiam takie gadżety... Niestety jako początkujący nie bardzo mam dostęp do takich rzeczy i nie bardzo wiem gdzie można czegoś takiego szukać. Ale z biegiem czasu z pewnością się w to wdrożę... A tak z innej beczki... Co do tych misiów - mnie również strasznie denerwowały te kłaczki, ale to był prezent walentynkowy wiec jakoś mnie to mobilizowało ;) pozdrawiam