Igły nie miałam w ręce od poniedziałku, więc dziś będzie wpis biżuteryjny. W grudniu w dwie godziny powstał taki właśnie naszyjnik. Może też być noszony jako bransoletka.
Jak tylko w sklepie zobaczyłam opakowanie tych złotych przywieszek od razu w głowie pojawiła się wizja gotowego naszyjnika. Miałam w domu już czarny rzemyk, więc czekałam tylko na wene twórczą:] Całość składa się z 17 przywieszek, w trzech różnych wzorach. Dwa z nich przypominają mi Grecję - gałązkę oliwną oraz słońce Macedonii. A już za kilka miesięcy tam będę:]
Muszę się przyznać, że efekt końcowy wyszedł dokładnie taki jak go sobie wyobraziłam na samym początku:) Niestety nie mam zbyt wielu okazji do noszenia, bo w laboratorium wszystko co wisi na szyji bardzo przeszkadza w pracy. Dlatego właśnie robię więcej kolczyków niż innych rodzajów biżuterii.
Na wielu blogach ostatnio czytałam i oglądałam zdjęcia jak zima atakuje. A u mnie jest inaczej. Po zeszłorocznej zimie stulecia (przynajmniej - 20st C oraz ton śniegu) w ostatnich dniach zrobiło się cieplej (między -2 a +2 st C), śniegu już mniej a z każdą chwilą topnieje więcej. Chciałabym, żeby każda zima tak wyglądała!
kinia_1979 – Nie bój się tak bardzo gwiazdki. Wcale nie była tak trudna do wykonania:) Takie małe hafciki jak moje śnieżynki bardzo szybko się haftuje, a zszycie takiego potworka nie jest znowu takie ciężkie. Podstawą jest mocna, nieszarpiąca się nitka i jakoś idzie. A im bliżej końca, tym większa radocha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz