sobota, 8 maja 2021

W poszukiwaniu pól lawendy....

 W styczniu pokazywałam Wam moje pole słoneczników (tu). Pisałam wtedy, że jest jeszcze pole lawendy, do którego mam zestaw i zamierzam wyxx w tym roku.


Zestaw kupiony razem ze słonecznikami w pasmanterii "pod płachtą" w Kesterem (tu), niedaleko mojej wioski. Od razu wiedziałam, że będzie się go przyjemnie haftowało, tym razem tylko skopiowałam sobie wzór i używałam markera zamiast ołówka. Nie chciałam znowu dorabiać chmurek, żeby przykryć ślady z ołówka :P

Haftowałam przez kilka dni na początku marca. 


Jak przy słonecznikach, zaczęłam od górnej części haftu, gdzie głównie haftuje się pojedyńczą nitką muliny DMC.




Jak góra była gotowa to wzięłam się za pole! A pole xxx w całości dwiema nitkami muliny.



Głównie haftuję wieczorami, przy stole kuchennym. Było to po dniu kobiet, bo są firmowe kwiaty na stole, którymi cieszyłam się prawie 3 tygodnie. Co jest w tym żarełku, które do nich dodają (tu)?
Ostatnio pisałam, że oglądałam film, ale zwykle jak xxx to włączam jakiś serial. W ten sposób mogę kilka godzin posiedzieć prawie bez przerwy i nie tracę czasu na zastanawianie się jaki inny "podkład" włączyć. No i nadrabiam zaległe seriale sprzed lat, które kiedyś oglądałam, ale później z różnych powodów porzuciłam. Tu "Saving Hope", który oglądałam w Michigan. Serial kanadyjski, ale na kablówce na kampusie miałam jeden kanał kanadyjski i dzięki niemu wciągnęłam się w kilka fajnych kanadyjskich seriali jak "Being Erica" czy "Heartland". Uwielbiam kanadyjskie seriale, są inne niż amerykańskie, jakieś takie sympatyczniejsze :P No i w "Saving Hope" mogłam sobie przypomnieć kilka dni, które spędziłam w Toronto, bo akcja dzieje się w Toronto. Do dziś miło wspominam tamte dni. Iwona, dzięki za gościnę :D 



Hafcik prawie sam się wyhaftował. Bardzo lubię tę tkaninę, którą dodają do zestawów Lanarte :) Nie wiem co to, ale uwielbiam. Taka mięsista, ale równiutka. Cud, miód i orzeszki :D


Super hafcik! Nie dość, że fajnie się xxx to piękny wyszedł!








Pod koniec marca oprawiłam go tak samo jak słoneczniki, czyli w "drewnianą" ramkę z Action, 13 x 18cm. 


A miesiąc później, czyli 24 kwietnia ruszyłam w teren na poszukiwanie pól lawendy. No i niestety nie znalazłam, ale kilka innych pięknych pól trafiłam. W prowincji Holandia Południowa znajduje się nie tylko Keukenhof (obecnie zamknięty), ale i łatwo dostępne pola kwiatów. Na ten sam pomysł nie tylko ja wpadłam, było tłumnie, ale każdy zachowywał odstęp i fotografował pola :)
Najpiękniejsze i najbardziej pachnące były pola hiacyntów. A i kolorstycznie pasowały do mojego haftu :) Od razu uprzedzam, że zdjęć będzie pełno, bo nie umiem wybrać :P







Ach te kolory, ale zapach był zabójczy!





A później zaparkowałam przy polu żonkili!!!!!!!




Niedaleko od Keukenhof. Puste parkingi przerażająco wyglądają.




A kilka kroków dalej pola tulipanów, które rok temu oglądałam w tv, a tym razem na żywca :)




Niektóre kwiaty, jak hiacynty czy żonkile już przekwitały, a niektóre tulipany dopiero zaczynały kwitnąć.



Selfie nie umiem robić, ale żeby był dowód, że tam byłam to macie moją facjatę :P Dziś już bardziej opalona :D






Czasem ręki mi brakowało :P





Niesamowite widoki :)






Wiało i było zimno, ale przynajmniej nie padało, a to duży plus w NL :P













A później pojechałam do miasteczka obok - Lisse, bo wygooglowałam, że jest tam polski sklep :)


Piękny mural znalazłam! I te różowe holcoki!


W całym miasteczku było kilka tras spacerowych z cytatami, ale jakoś zapomniałam ich sfotografować.


Aaaaa, jak łaziłam i cykałam zdjęcia różnych pól to udało mi się cyknąć taką fotkę. Już dawno chciałam Wam pokazać holenderski sposób wyprowadzania psów :P Najśmieszniejsze jest, jak pies ciągnie rower, bo tak się chce wybiegać :P Zresztą z walizkami na dworzec też jadą na rowerach i ciągną je na kółkach za rowerem :P Lenistwo - chyba tak to się nazywa?


W polskim sklepie zawsze kupuję sobie tymbark albo tarczyn i coraz ciekawsze hasła znajduję pod nakrętką :) Poniższe jest idealne dla mnie :P


W Lisse nawet nie wiedziałam, ale nagle znalazłam się pod pasmanterią. Wpadłam na 5 minut i wyszłam z małymi zakupkami! Znalazłam zestaw, o którym dawno marzyłam, zwłaszcza po tym jak go widziałam wyxx na targach robótkowych w Gent (tu). Teraz jest mój! A przy kasie były dwie super książeczki z wzorami do xxx.


To na koniec jeszcze kilka zdjęć moich pól :)
Te lawendowe przypominają mi pola lawendy w Grecji! 


I nie wiem, które ładniejsze? :) Węgierskie słoneczniki?




Miłego weekendu! W NL niestety zapowiada się bardzo deszczowo, a w niedzielę dzień matki, więc rodzinne odwiedziny będą w zamkniętych pomieszczeniach :( Ja też dziś trochę pokibluję w domu, bo właśnie leje :( Ale z Cholerą już byliśmy na małych zakupach w miasteczku obok :D

9 komentarzy:

  1. Fajne te lawendowe pola :D w moim przypadku chyba bardziej mi się podobaja niż słoneczniki :D a sesja w plenerze cudowna <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Same cuda i te haftowane i te na żywo😍
    Zapachy musiały być obłędne,niesamowite są te kwiatowe dywany😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne pola kwiatowe, a zapachu zazdroszczę - kocham pachnące kwiaty. Hiacynty mam w mieszkaniu od stycznia, jesienią cebulki wysadzam w ogródku :)
    Twoje haftowane pola piękne i świetnie pokazane. Masz świetne zestawy :)
    Pozdrawiam z wreszcie ciepłego Śląska <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekne pola i haft, super zestaw sloneczniki i lavenda. Pachnie az tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny haft w ślicznych plenerach sfotografowany! Zdjęcia na tle kwiatowych pól, mistrzowskie! Swietnie razem się oba hafty prezentują i ciężko mi wybrać faworyte:) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sliczne te obrazki bardzo ladnie sie komponuja w naturze pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe krajobrazy znalazłaś , jak z Twoich obrazków :-). Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń